Problemy w przetargach IT

Projekt nowelizacji ustawy Prawo zamówień publicznych, z pewnością nie ułatwi życia dostawcom IT, skraca m.in. terminy na przesłanie do zamawiającego pytań do SIWZ.

Już w chwili obecnej pomysły w nim zawarte budzą wiele emocji. Jak np. rozwiązanie, zgodnie z którym pytania do specyfikacji będzie można zadawać tylko do połowy terminu składania ofert. Natomiast zamawiający będzie musiał udzielić wyjaśnień, co do zasady, najpóźniej na sześć dni przed upływem terminu składania ofert. I oto pojawia się pierwszy absurd. Na miejscu zamawiającego, otrzymując pytania do SIWZ, odczekałbym aż upłynie termin do zadawania pytań wszystkim wykonawcom, a następnie zbiorczo odpowiedziałbym na wszystkie pytania. Bez względu na to, co będzie w odpowiedziach, wykonawcy i tak nie będą mogli zadać kolejnych pytań.

Nowe, bezwzględne terminy

Po czym na etapie oceny ofert okaże się, że poszczególni wykonawcy różnie interpretowali zapisy SIWZ, co spowoduje, że część ofert nie będzie spełniać wymagań specyfikacji. A ileż będzie dzięki temu podstaw do protestów i odwołań. Oczywiście osoby wietrzące sensację i układy od razu dostrzegą możliwość łatwiejszego "ustawiania" przetargów. Wystarczy, że wątpliwa kwestia nie zostanie dostatecznie wyjaśniona przez zamawiającego dzięki wspomnianej procedurze, a właściwy wykonawca otrzyma od zamawiającego poufną informację, w jaki sposób zamawiający będzie interpretował określone zapisy SIWZ. W ten sposób tylko on złoży ofertę nie podlegającą odrzuceniu.

Przyjęty przez rząd kierunek nowelizacji PZP oznacza, że także w branży IT konieczne będzie natychmiastowe zapoznanie się z dokumentami SIWZ, jak tylko się one pojawią, i zasypanie zamawiającego lawiną pytań jak najwcześniej. Po pierwsze dlatego, aby ewentualnie zdążyć z zadaniem kolejnych pytań, gdy odpowiedzi na pierwsze przyjdą przed upływem połowy terminu na złożenie oferty, a po drugie, by wynaleźć wszystkie możliwe i nawet teoretyczne problemy na samym początku, bo najprawdopodobniej szansy na drugą serię pytań nie będzie.

Stosowanie nazw własnych

Podstawowym problem w przetargach IT jest opis przedmiotu zamówienia. Pierwszy jego aspekt, to zakaz używania nazw własnych, czyli jak to ładnie określa przepis: "znaków towarowych, patentów lub pochodzenia". Na szczęście zarówno Urząd Zamówień Publicznych, jak i Krajowa Izba Odwoławcza są dosyć liberalni w wykładni tej regulacji i w większości przypadków uznają, że przetargi branży IT są właśnie tymi przetargami, w których taki właśnie opis jest uzasadniony specyfiką przedmiotu zamówienia, a zamawiający nie może opisać tego przedmiotu za pomocą dostatecznie dokładnych określeń. Stosując nazwy własne należy jedynie pamiętać, by ich wskazaniu towarzyszyło określenie "lub równoważny", a kryteria tej równoważności zostały określone w specyfikacji istotnych warunków zamówienia.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200