Poprawianie mojego państwa

Roztrząsanie błędów informatyzacji administracji w Polsce jest łatwe. Każdej z ekip rządowych w ciągu 20 lat zdarzało się przeciągać decyzje, coś zaczynać i odchodzić, nie kończąc. Można pomarzyć o wprowadzeniu zwyczaju rozwiniętych demokracji, gdzie zmiana polityczna nie przeszkadza ekspertom nadal pracować dla państwa.

Większość zaplanowanych zadań związanych z informatyzacją państwa przekraczało ramy kadencji rządowych. Zmiana często zmusza do zostawienia części spraw rozgrzebanych, uwikłanych w gąszczu biurokratycznych i prawnych przeszkód. Następcom bywa przeważnie niezręcznie otwarcie krytykować pracę poprzedników. Ważniejsze jest dostosowanie rozpoczętych projektów do nowej struktury administracji, zmodyfikowanych strategii informatyzacji i kontynuacja tego, co już zaczęto.

Gorzej bywa z odchodzącymi, czego przykłady pojawiają się czasem również na gościnnych łamach Computerworld, który chętnie korzysta ze zdolności analitycznych byłych urzędników, mających niekiedy godne szacunku praktyczne doświadczenie. Niestety, frustracja odrzuconych, oderwanych od wielkich państwowotwórczych zadań bywa mocniejsza niż lojalność wobec byłego pracodawcy i kolegów, kontynuujących projekty.

W ostatnim numerze Computerworld znalazły się na sąsiednich kolumnach dwa teksty byłych urzędników: Piotra Piętaka, podsekretarza stanu w MSWiA odpowiedzialnego za informatyzację, i Dariusza Boguckiego, który był w MSWiA dyrektorem Departamentu Społeczeństwa Informacyjnego. Obaj musieli współpracować w MSWiA, ale rozstali się w ostrym konflikcie. Obaj panowie z publicystyczną swobodą posługują się efektownymi przykładami absurdów informatyzacji. Pokazują one, że elektroniczna administracja bywa pustym hasłem, sama się kompromituje, jeżeli nie towarzyszy jej rozważna analiza wszelkich prawnych i ludzkich uwarunkowań.

No tak, ale prawie każdy, kto doświadczał załatwiania różnych spraw w urzędach, zapewne bez trudu dodałby inne kabaretowe przykłady destrukcyjnej kreatywności biurokratów. Jednak kto jak kto, ale osoby decydujące niedawno o modelu unowocześniania administracji powinny się skupić na dyskusji o reformowaniu państwa, a nie podsumowaniu porażek, w których przecież muszą mieć osobisty udział. I to właśnie różni oba teksty.

Konstruktywni lub krytyczni

Dariusz Bogucki pokazuje, co jego zdaniem można by zrobić, aby poprawić miejsce Polski w rankingach nowoczesności, chociaż skupia też sporo uwagi na wytykaniu zaniechań. Wskazuje jednak potrzebę zmiany paradygmatu, poszerzenie zadań związanych z elektroniczną administracją na wszystkie formy kontaktu z obywatelem, kreśląc za Vinową trójkąt wyzwań: e-demokracja, e-usługi, e-zarządzanie. Użyteczność administracji mogłyby podnieść innowacyjne rozwiązania, które mieszczą się w tym trójkącie. Wierzy też, że równolegle należałoby włożyć nieco wysiłku, aby uzupełnić kompetencje obywateli, by bardziej świadomie i większym zakresie włączyli się w nowocześnie rozumiane społeczeństwo informacyjne. Na koniec stawia praktyczne pytanie, czy nie należałoby powrócić do dawnej debaty nad rozdzieleniem funkcji związanych z ogólnospołecznymi kierunkami rozwoju zastosowań technologii informacyjnych, od spraw związanych z techniczną realizacją projektów IT.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200