Pokusy można przezwyciężyć

W numerze 33 Computerworld z 13 września br. odkryłem pesymistyczne rozważania Tomasza Preislera (''Tyle jest różnych pokus'') o braku kwalifikacji merytorycznych, etycznych i elementarnej uczciwości specjalistów z działu(ów) informatyki, w jakich autor budował swoją dotychczasową karierę zawodową.

W numerze 33 Computerworld z 13 września br. odkryłem pesymistyczne rozważania Tomasza Preislera (''Tyle jest różnych pokus'') o braku kwalifikacji merytorycznych, etycznych i elementarnej uczciwości specjalistów z działu(ów) informatyki, w jakich autor budował swoją dotychczasową karierę zawodową.

Po uważnej lekturze zrozumiałem, że jako jeden z menedżerów IT muszę wyprzedzić moment, w którym moi szefowie, przerażeni możliwością nadużyć "jedynej osoby, która nie podlega praktycznie żadnemu nadzorowi", zaczną imać się detektywistycznych środków, aby sprawdzić, czy nie zagospodarowałem do własnych celów karty sieciowej, tonera do drukarki albo nawet radiatora do procesora Pentium II.

Sam zresztą zacząłem od czasu lektury dokładniej przyglądać się pracy specjalistów IT.

Wprawdzie administratorzy sieci w moim dziale nie mają "nieograniczonego dostępu do danych korporacji" - albowiem, jak sama nazwa wskazuje, administrują siecią, a nie bazą danych czy systemem ERP - niemniej mogą w napadzie nieuczciwości np. ukraść (na zlecenie konkurencji) jeden z routerów albo nawet UPS-a, co jak wiadomo "spowodowałoby ogromne straty finansowe".

Przecież mogłyby nie zadziałać routery zapasowe, zasilacze awaryjne czy wreszcie rezerwowe centrum komputerowe, które zgodnie z procedurą powinno przejąć ruch sieciowy w czasie niezauważalnym praktycznie dla użytkownika.

Mógłby nie zadziałać SMS-owy system informowania pracowników serwisu, aktywowany automatycznie na wypadek awarii, można skasować wszystkie dzienniki systemu i logi wydarzeń, można wreszcie zablokować całą automatyczną centralę telefoniczną i sieć GSM, aby użytkownicy nie mogli dodzwonić się pod numery help-desku.

Tomasz Preisler zdemaskował moją "iluzoryczną kontrolę" nad pracownikami działu informatyki, spowodowaną "brakiem czasu, trapiącym wszystkich menedżerów IT". Cóż, gdy 90% czasu przebywania w firmie pochłaniają mi sprawy właściwej "lokalizacji" podzespołów komputerowych i fałszowanie ewidencji środków trwałych, skąd ma się brać czas na kontrolę.

I nieważne, że rejestr środków trwałych jest prowadzony w dziale inwestycji, zakup wszelkich podzespołów i materiałów eksploatacyjnych objęty budżetem, a kupno nowego komputera PC podlega osobnej procedurze i jest każdorazowo wykonywane na konkretne zamówienie użytkownika, z jego środków budżetowych, poświadczonych przez właściwego kontrolera finansowego i - począwszy od pewnej kwoty - aprobowane przez zarząd. Wszak wszystkie procedury wewnętrzne, ISO, system preferowanych dostawców, monitoring zakupów są po to, aby je obejść.

A o łatwości "manipulowania zasobami działu informatyki" nie trzeba mnie przekonywać. Cóż bowiem prostszego niż zatwierdzanie i tuszowanie kumoterskich transakcji.

Wprawdzie każdy nowy kontrakt poprzedzony jest serią ofert, wybór oferenta i negocjacje umowy prowadzone są w zespole z udziałem specjalisty od zakupów i radcy prawnego, kwota faktur musi być idealnie zgodna z umową i zamówieniem w systemie ERP, a całość jest kontrolowana w ramach budżetu, to i tak "specjalne środki marketingowe" mają znacznie wyższą moc przekonywania.

Któż bowiem nie zerwałby kontraktu z dotychczasowym partnerem - nawet jeżeli jest to dostawca korporacyjny - za "komputer przenośny wart około 10 tys. zł lub ... podobną sumę w gotówce".

A pracownicy? Drżą przed subiektywną oceną, zabijają się o lukratywne szkolenia i wyjazdy zagraniczne, niepewni podwyżek i awansów, zasypywani kłamstwami co do zakresu obowiązków.

I wcale nie pomaga czytelna tabela płac i stanowisk, znane ścieżki i kryteria promocji, formalna i jawna procedura oceny, podane cele i budżet szkoleń, wynikający z długofalowej polityki firmy, okresowe badanie motywacji pracowników, przeglądy kadry kierowniczej, audyty firm zewnętrznych itd.

I tylko wyniki ostatnich badań porównawczych (benchmarking) z innymi działami IT wykazują niepokojący obraz: niewielkie koszty działalności w porównaniu do obrotu firmy, wysoka efektywność inwestycji, relatywnie mała rotacja personelu - miejmy nadzieję, że są to trendy przejściowe.

Czy Tomasz Preisler miał pecha? Trudno orzec. A może to stolica tak destruktywnie wpływa na morale pracowników i menedżerów IT?

W moim dziale poczucie rangi i misji informatyki w przedsiębiorstwie ustępuje miejsca poczuciu odpowiedzialności za jak najlepsze obsłużenie naszych klientów, nawet jeżeli jest to dział księgowości.

Może zatem niespodziewanie jesteśmy już na tyle "dorośli", że "... przedsięwzięcia, w których uczestniczymy, pozwalają nam na realizację finansowych i zawodowych aspiracji".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200