Podróż za jedno kliknięcie

Wzrasta liczba biur podróży, które zakładają witryny w Internecie. Na razie jednak działalność ta przynosi im niewielkie korzyści.

Wzrasta liczba biur podróży, które zakładają witryny w Internecie. Na razie jednak działalność ta przynosi im niewielkie korzyści.

W Internecie można odnaleźć witryny prawie 200 różnych polskich firm, związanych z branżą turystyczną. Większość z nich to biura zajmujące się organizacją wczasów, a także rezerwacją biletów i miejsc noclegowych. Strony WWW, związane z turystyką, odwiedza rocznie kilka tysięcy osób. Okazuje się jednak, że zaledwie niewielka część internautów organizuje sobie urlop za pośrednictwem Internetu. Wina w dużej mierze leży po stronie firm turystycznych, które wciąż nie potrafią w pełni wykorzystać możliwości, jakie daje ten środek przekazu.

Przypadkowy turysta

Większość firm turystycznych wykorzystuje swoje strony WWW tylko do celów informacyjnych i reklamowych. Utrzymanie niewielkiej, statycznej witryny jest znacznie tańsze niż reklamy publikowane w pismach specjalistycznych.

Większość witryn jednak jest uboga graficznie, ma niewielką liczbę odnośników. Na typowej stronie biura podróży można znaleźć adres i numer telefonu firmy, czasem kilka rzadko aktualizowanych ofert wypoczynku. Często firmy zamieszczają na stronach WWW kilka ofert wycieczek bez dat i cenników. Aby uzyskać tego typu informacje, trzeba z firmą skontaktować się telefonicznie lub wysłać list pocztą elektroniczną. "Nasza obecność w Internecie oznacza przede wszystkim konieczność częstego odpisywania na e-maile. Klienci wysyłają zapytania, na które musimy odpowiadać" - mówi Jacek Majewski, dyrektor warszawskiej firmy J&M Travel. - "Liczba kontaktów nie przekłada się, niestety, na liczbę naszych klientów". Problem ten rozwiązałoby stworzenie w wersji elektronicznej pełnego katalogu usług, jednak na razie tylko kilka firm zdecydowało się na jego opracowanie. Zdaniem wielu firm, istnieje swoista bariera mentalna. "Polski klient wciąż jeszcze woli przyjść do biura, wziąć prospekt i o wszystko dokładnie zapytać" - mówi Mirosław Szymański, prezes biura podróży Holiday Travel.

Przedstawiciele biur podróży niechętnie mówią o zyskach, jakie przynosi obecność firmy w Internecie. "Codziennie nasze strony odwiedza kilkadziesiąt osób. Zamówienia złoży może 1% z nich - mówi Przemysław Ogrodowski z krakowskiej firmy Eurostop. - Zamierzamy jednak dalej inwestować w Internet, gdyż wierzymy, że wkrótce zacznie przynosić zysk. W kwietniu otwieramy swoje strony w nowszej szacie graficznej". Zdaniem Anity Przewódzkiej ze spółki Sailor, zajmującej się m.in. czarterami jachtów, dzięki obecności jej firmy w sieci WWW wzrosła liczba składanych zamówień. "Każdego dnia pojawia się ok. 20 ofert" - mówi Anita Przewódzka.

Podstawową zaletę Internetu - interaktywność - wykorzystują przede wszystkim pośrednicy, zajmujący się rezerwacją biletów i wczasów dla małych biur podróży. Największym systemem, umożliwiającym dokonanie rezerwacji także klientom indywidualnym, jest uruchomiony przed miesiącem Amadeus. Korzysta z niego już ponad 400 biur podróży z całej Europy. "Mamy w Polsce ponad 240 klientów. 17 biur podróży zdecydowało się na dokonywanie za pośrednictwem Internetu rezerwacji dla indywidualnych klientów" - mówi Iwona Białobrzycka, dyrektor odpowiedzialna za produkt lotniczy, sprzedaż i marketing w firmie Amadeus. Poza tym systemem funkcjonuje tylko kilka biur, które umożliwiają klientom indywidualnym dokonanie rezerwacji za pomocą poczty elektronicznej. "Wprowadzenie tego typu usługi nie przyniosłoby nam zbyt wiele korzyści, przynajmniej na razie" - mówi Krzysztof Gajda z krakowskiej firmy RadTur.

Dewizowi goście

Najwięcej w opracowanie stron WWW inwestują firmy, których oferta skierowana jest do gości z zagranicy. Dyrektorzy biur podróży zdają sobie sprawę z tego, jakie rozwiązania w zakresie prezentowania ofert przez Internet stosują zachodnie firmy turystyczne. Konkurencja z nimi wiąże się z dużymi nakładami finansowymi, lecz ta inwestycja szybko się zwraca. "Dzięki naszej stronie WWW otrzymaliśmy wiele zamówień od klientów zagranicznych - mówi Irena Jędrzejewska z krakowskiej agencji turystycznej Orbitur. - Za pośrednictwem poczty elektronicznej nawiązaliśmy również kontakty z kilkoma kontrahentami". Na razie żadne biuro nie zdecydowało się na reklamę swojej witryny np. w zachodniej prasie specjalistycznej. "Koszty tego typu rozwiązań się wciąż jeszcze zbyt wysokie" - mówi Mirosław Szymański.

Czysty zysk?

Oferty turystyczne to jeden z najszybciej rozwijających się na świecie segmentów "wirtualnego rynku". W Polsce - mimo istnienia pokaźnej liczby witryn WWW, poświęconych turystyce - niewiele firm dostrzega możliwość powiększenia w ten sposób liczby swoich klientów. Jedną z podstawowych przeszkód jest niski stopień komputeryzacji firm branży turystycznej. Wiele z nich nie ma dostępu do Internetu, nie używa poczty elektronicznej.

Kolejna przeszkoda to kwestia płatności. "Obsługujemy tylko klientów mających karty kredytowe, a na razie nie są one w Polsce zbyt popularne" - mówi Iwona Białobrzycka. Istotnym problemem jest też brak zaufania klientów do bezpieczeństwa operacji finansowych dokonywanych w sieci.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200