Nowym zjawiskiem na polskim rynku telekomunikacyjnym jest zlecanie przez operatorów innym podmiotom zarządzania własną siecią telekomunikacyjną. Mogą to być zarówno dostawcy rozwiązań i urządzeń telekomunikacyjnych, jak i wyspecjalizowane firmy, niezależne od konkretnego dostawcy. W tym ostatnim przypadku są to na ogół duże, wyspecjalizowane podmioty działające w skali międzynarodowej - w tym roku będą się one intensywnie interesować rynkiem polskim, na którym do tej pory outsourcing sieci operatorskich był zjawiskiem śladowym.

Usługi zarządzania siecią mogą przyjmować różne formy i rozpiętości funkcjonalności, od przejęcia stacji bazowych (w przypadku operatora telefonii mobilnej) poprzez implementację i bieżące utrzymanie całej sieci, jej planowanie i obsługę centrum operacyjnego, w tym również billing. Natomiast w rękach operatora pozostaje marketing i sprzedaż oraz polityka brandingowa. W ostatnim przypadku jego rola sprowadza się faktycznie do funkcji operatora wirtualnego.

Lars Svennson, prezes zarządu Ericsson Polska, twierdzi, że jego firma uzyska z usług zarządzania - na zasadach outsourcingu - sieciami telekomunikacyjnymi klientów ok. 10-15% przychodów w 2006 r. W ciągu 2, 3 lat ta wartość ma się zbliżyć do 50%.

Według nieoficjalnych informacji w 2005 r. firma zarobiła ponad 600 mln zł, co jest efektem podpisania dwóch kontraktów UMTS w Polsce oraz pozytywnych trendów na rynku GSM i telefonii stacjonarnej.

Ericsson ma ambicję odgrywać na tym rynku w Polsce bardzo istotną rolę. Zainteresowanie tego rodzaju usługami wyraża także Netia i Polkomtel, a kontrakt w tym zakresie został już zawarty przez Polską Telefonię Cyfrową. W przypadku pierwszego z tych operatorów oznacza to, iż dostawca takich usług mógłby przejąć liczną grupę pracowników Netii zajmujących się utrzymaniem sieci. Najbliższe lata pokażą, w jakim stopniu ta możliwość szukania obniżki kosztów znajdzie szersze uznanie w oczach operatorów. Jeśli tak się jednak stanie, na pewno w istotny sposób zmieni to wewnętrzne mechanizmy funkcjonowania rynku, co jednak - przynajmniej na pierwszym etapie - nie powinno być zbyt widoczne dla klientów.