Ostatnia książka

Laserowa rewolucja i zalew wydawnictw na dyskach optycznych wraz z internetowym hipertekstem zmieniają sytuację na rynku księgarskim. Kolejnym wyzwaniem stają się przenośne książki elektroniczne

Laserowa rewolucja i zalew wydawnictw na dyskach optycznych wraz z internetowym hipertekstem zmieniają sytuację na rynku księgarskim. Kolejnym wyzwaniem stają się przenośne książki elektroniczne.

Encyklopedie historii

Każdy leksykon opuszczający drukarnię jest już częściowo przestarzały. Tak więc nawet gdyby "Nowa Encyklopedia Powszechna" nazywała się supernową, nie dowiemy się z niej nigdy na przykład tego, kim zostali następcy Hamilla (żużlowy mistrz świata w roku 1996). Osobną kwestią pozostają błędy, zarówno drukarskie, jak i merytoryczne. Kirgistan, umieszczony omyłkowo na mapie Europy w miejscu Kazachstanu, na zawsze już zostanie nad Morzem Kaspijskim.

Przyjmuje się, że żyjemy w czasach eksplozji informacyjnej. Takie spostrzeżenia powstawały na długo przed epoką internetową. Już w latach 60. na fenomen szybkiego przyrostu informacji naukowych zwrócił uwagę twórca scjentometrii Derek de Solla. Choć trzeba przyznać, że modele związane z jego nazwiskiem niosą pewne ograniczenia i nakazują sceptycyzm wobec twierdzeń typu: "wiedza ludzkości podwaja się co 5 lat". Z takiej tezy wynikałoby, że ludzkość w latach 1993-1998 wzbogaciłaby się o taką samą ilość wiedzy, jak wcześniej od początku naszego gatunku do roku 1992.

Ryzyko tego rozumowania tkwi w nierozróżnianiu:

  • między danymi a wiedzą

  • między wiedzą na nośnikach maszynowych a poza nimi

  • między wiedzą wartościową a bezwartościową.

    Eksplozja informacyjna pozostaje jednak ilościowym i mierzalnym faktem. Trzeba wszakże pamiętać o jej ważnym źródle: informacje tworzone automatycznie i informacje o informacjach przekraczają swym rozmiarem to, co faktycznie jest nową informacją.

    W tym kontekście wielkiego znaczenia nabiera kwestia dezaktualizacji (procesu starzenia się informacji), dotycząca wszelkich dziedzin, nie tylko tych o największej dynamice rozwoju, jak genetyka czy informatyka. Również własną historię piszemy wciąż na nowo, aby przez jej interpretację lepiej rozumieć i opisywać teraźniejszość. Toteż nawet w tym zakresie dokonywane odkrycia i postępy badawcze powodują, iż przeszłość nie jest zbiorem statycznych, niezmiennych faktów. Tego problemu nie rozwiązują też suplementy i suplementy suplementów. To żadna przyjemność, korzystać z książki telefonicznej po to, by w słuchawce usłyszeć: "nie ma takiego numeru".

    Książka idealna

    Tekst na papierze jest tak wszechobecnym elementem naszej cywilizacji, że nie zastanawiamy się nad jego statycznością i nie stawiamy temu medium wymagań wykraczających poza jego znane właściwości. Idea książki, jako pewnej technologii, pozostaje stabilna właściwie od początku jej istnienia. Oczywiście, do fundamentalnych wynalazków na drodze rozwoju książki należał druk, ale i to nie zmieniło podstawowego mechanizmu korzystania z książki podczas indywidualnego z nią kontaktu przez czytelnika. Dotyczy to przede wszystkim procesu czytania i jego mechaniczno-optycznych właściwości. W każdym razie na jednej półce spokojnie mogą stanąć obok siebie książki wydawane w czasach Kochanowskiego, Mickiewicza i Miłosza.

    Czy książka mogłaby być lepsza? Jasne, odkrzyknie zgodny chór krytyków i czytelników, mając na myśli jej treści. A co z technologiczną formą? Czy wystarczy nam tradycyjne "czarno na białym"? I czy tak musi być zawsze? Miłośnik poezji zapewne szybko odpowie twierdząco, co najmniej na przedostatnie z postawionych pytań. Cóż można dodać do wierszy Artura Rimbaud w tłumaczeniu Miriama? Z pewnością nic. Pod warunkiem że każdy przecinek jest na swoim miejscu. Co jednak zrobić jeśli, "Statek pijany" "wypłynął" z drukarni bez pierwszej zwrotki, a w posłowiu zaplątał się poważny błąd rzeczowy? Można zaczekać na następną edycję w nadziei, że nie zadziała prawo Murphy'ego: stare wydanie książki to stare błędy, nowe wydanie to nowe błędy i stare błędy.

    Wyobraźmy sobie, że książka sama, w cudowny sposób, potrafi skorygować swoje błędy, iż adept spadochroniarstwa nie będzie musiał zaczynać lektury odpowiedniego samouczka od erraty. Że nawet podczas czytania litery mogą układać się w zaktualizowane treści, niczym w "Ekstelopedii Vestranda", opisywanej przez Stanisława Lema ("Wielkość urojona"). To nie jest już fantastyczną wizją. I nie chodzi tu tylko o komputerowe alternatywy dla papierowej książki. Oto w laboratoriach słynnego MIT (Massachusetts Institute of Technology) realizowane są ambitne projekty dotyczące wytworzenia elektronicznego papieru (electronic paper).

    Jednym z celów profesora Josepha Jacobsona z Micro Media Laboratory jest The last book - ostatnia książka.

  • W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

    TOP 200