Oscypek z Microsoftu, czyli odpiwniczanie Europy

Strasznie się wszyscy ucieszyli, że Komisja Europejska przytarła nosa firmie Microsoft i nałożyła na nią olbrzymią grzywnę. Słusznie, nie będzie Bill Gates narzucał nam systemu operacyjnego i połączonych z nim odtwarzaczy, ani tym bardziej tajnych protokołów.

Strasznie się wszyscy ucieszyli, że Komisja Europejska przytarła nosa firmie Microsoft i nałożyła na nią olbrzymią grzywnę. Słusznie, nie będzie Bill Gates narzucał nam systemu operacyjnego i połączonych z nim odtwarzaczy, ani tym bardziej tajnych protokołów.

Zupełnie jak jakiś Mędrzec z Syjonu. Niech zapłaci za krzywdy ludu komputerowego. Wprawdzie nieco tylko więcej niż jeden procent swego majątku, ale to dopiero początek. Dała nam przykład komisarz Kroes jak zwyciężać mamy.

No właśnie, kto tu zwyciężył? Konsumenci europejscy nie chcą kupować Windows bez Media Player. Wcale im się nie dziwię. Ostatecznie przyzwyczaili się, że gdy klikają w plik .WMV, to coś gra. Nie tak jak makowcy, którzy muszą instalować specjalną nakładkę na QT. Dobrze im tak, zachciało się uczęszczać do innego kościoła i modlić do innego bożka, no to niech cierpią. Firmy Sun oraz Novell, kiedyś głośno krzyczące o potrzebie jawnych standardów łączenia serwerów, teraz jakby nieco przycichły. Po prostu wymieniły się patentami z MS i po sprawie. A więc o co był ten cały szum? Kiedy nie wiadomo, o co chodzi, to w świecie polityki zawsze chodzi o władzę. No i Komisja pokazała, kto tu ma władzę. Przy okazji przykryła własne lenistwo. Gdzie bowiem była ta sama Komisja dwadzieścia kilka lat temu, gdy na rynku europejskim wcale nie dominował DOS, a serwerów MS po prostu nie było? Ano, wtedy jakoś żaden biurokrata palcem w bucie nie kiwnął, aby ustalić co jest monopolem, a co nie jest. Ani nie chciał pomóc lokalnym producentom oprogramowania.

Teraz sprawa jest jasna. Za pół roku Apple (76% procent rynku odtwarzaczy MP3), a za rok lub dwa Google (64% rynku wyszukiwarek) zostaną oskarżone o praktyki monopolistyczne. Trzy czwarte lub dwie trzecie rynku to ewidentnie czysty monopol. Obie firmy mają b. dużo kasy, więc będzie z czego ściągać grzywny. Pieniądze przydadzą się, aby dofinansować europejskiego chłopa, bo przecież nikt nie da złamanego grosza na rozwój europejskich technologii komputerowych. Decyzja przeciwko monopolowi MS jest decyzją znamienną: stało się jasne, że każda firma istnieje po to, by zadowalać rządy, które mają władzę absolutną. Nie jest ważny interes klientów, nie jest oczywiście ważny interes inwestorów, firmy mają tak skakać, jak im rządy grają. Przydaje się, jeśli potrafią robić duże pieniądze, bo jest z czego zabierać. W tej konkurencji rządy są niezawodne.

Co w tej sytuacji powinien zrobić Microsoft? Ano, zastrzec Windows jako produkty regionalne, takie oscypki z Irlandii. Ostatecznie to tam pakuje się europejskie wersje Windows. A może nawet zrobić to w każdym kraju EU z osobna. Przecież nikt nie kupuje polskich Windows poza Polską. Ani ich nie wytwarza. Z kolei taktyka Komisji Europejskiej jest jasna: macie płacić, albo won z rynku. Przypomina mi to postępowanie dawnych królów, którzy bronili się przed odpływem z kraju dobrego pieniądza robiąc tzw. debasement, czyli obniżanie zawartości kruszcu. W dzisiejszych czasach pieniądz nie ma (prawie) żadnej wartości sam w sobie. Natomiast informacja, czyli właśnie programy oraz protokoły komputerowe, mają wartość olbrzymią. Biurokraci świetnie potrafią je odpiwniczyć (dosłownie ang. de-basement), nakładając drakońskie kary.

Klienci, czyli my wszyscy, i tak zapłacimy. A że oscypki będą z piwnicy i nieco zleżałe - kogo to w Brukseli obchodzi?!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200