Oracle chce pełnej kontroli

Silna pozycja Microsoftu i połączenie JBoss z Red Hat skłania Larry'ego Ellisona do budowy własnej platformy systemowej na bazie Linuxa. Jeśli tak się stanie, BEA Systems i Novell mogą zostać zmuszone do pójścia pod skrzydła HP, zaś Red Hat schroni się za tarczą IBM. Z kim sprzymierzy się SAP?

Silna pozycja Microsoftu i połączenie JBoss z Red Hat skłania Larry'ego Ellisona do budowy własnej platformy systemowej na bazie Linuxa. Jeśli tak się stanie, BEA Systems i Novell mogą zostać zmuszone do pójścia pod skrzydła HP, zaś Red Hat schroni się za tarczą IBM. Z kim sprzymierzy się SAP?

Pogłoski o przejęciu JBoss przez Oracle nie sprawdziły się, a zamiast nich otrzymaliśmy informację o zakupie Sleepycat Software przez Oracle, JBoss poszedł zaś tymczasem w objęcia Red Hat. Roszady dopiero się rozpoczynają, bowiem w wywiadzie dla Financial Times Larry Ellison, prezes Oracle, powiedział, że całkiem poważnie rozważa stworzenie własnej dystrybucji Linuxa. Niemożliwe? Wręcz przeciwnie - bardzo prawdopodobne.

Oracle od kilku lat preferuje wdrożenia swoich baz danych i aplikacji na Linuxie, jednak wbrew jego preferencjom zdecydowana większość klientów wciąż wdraża jego oprogramowanie na platformie Windows, zaś pozostali wybierają przede wszystkim systemy Unix. Pozycja Linuxa stale się jednak poprawia i Oracle może już na poważnie myśleć o zbudowaniu pełnego stosu technologicznego, od systemu operacyjnego, przez rozwiązania middleware, aż po aplikacje biznesowe.

Mogłoby się wydawać, że lista potencjalnych celów Oracle zawiera tylko dwie firmy: Red Hat i Novell. Ellison powiedział jednak FT, że wypłacanie miliardów za Linuxa nie ma z jego punktu widzenia uzasadnienia. Według przytoczonych przez dziennikarza FT słów Ellisona, nie zamierza on "płacić 5 czy 6 mld USD za coś, co i tak zniknie z rynku". Zamiast tego Oracle szykuje najprawdopodobniej wydatek rzędu raptem kilku milionów dolarów, by przejąć kontrolę nad niewielką, acz obiecującą wersją. Wśród kandydatów pojawia się Mandriva oraz Ubuntu, z naciskiem na tę ostatnią.

Dojrzewanie sytuacji

Oracle chce pełnej kontroli

Larry Ellison, prezes Oracle

Presja Oracle by wdrażać jego bazy danych, a później także serwery aplikacyjne i aplikacje biznesowe na platformie Linux zintensyfikowała się w czasie gdy rynek IT przeżywał kryzys po zapaści dotcomów. Przygotowując nową platformę klastrową RAC, która przerodziła się później w platformę Oracle 10g, Oracle miał świadomość, że nowy produkt nie zyska aplauzu, jeśli będzie zmuszać klientów do zakupu drogich serwerów SMP.

Wybór Linuxa działającego na prostych serwerach x86 jako "domyślnej" platformy był w ówczesnych warunkach naturalny. Promowanie Linuxa miało poza tym również inne zalety. Przede wszystkim nie dopuszczało zbyt blisko konkurencji, zwłaszcza Microsoftu. Jednocześnie, ponieważ klienci mogli wydać mniej na sprzęt, powstawała szansa na zagarnięcie większej niż dotychczas części budżetów na IT w firmach.

Początki zaangażowania Oracle w Linuxa nie były jednak różowe. Po szybkim ogłoszeniu wsparcia dla Linuxa firma ograniczyła się tak naprawdę do oferowania swoich serwerów baz danych i serwerów aplikacji na jednej jedynej platformie - Red Hat Linux, a i to w bardzo konkretnej wersji "do trzeciego miejsca po kropce", bez możliwości uzyskania wsparcia dla jakiejkolwiek innej konfiguracji. Nie było to dokładnie tym, czego oczekiwali klienci i stąd liczba wdrożeń "z prawdziwego zdarzenia" długo pozostawała na niskim poziomie.

Sytuacja zmieniła się, gdy Red Hat i Suse zaczęły oferować stabilne, korporacyjne wersje Linuxa z dopiskiem "Enterprise" w nazwie. Na takiej kanwie Oracle (zresztą nie tylko on) mógł wreszcie zacząć budować sensowne wsparcie techniczne, planować wydawanie nowych wersji, słowem inwestować. Na pewien czas taka sytuacja była wygodna, jednak w międzyczasie zmieniła się natura kluczowych problemów Oracle na rynku.

W związku z szybko rosnącą popularnością SQL Server 2000 i wprawdzie kilkakrotnie przekładanej, ale pachnącej ostrą walką konkurencyjną premierze SQL Server 2005, Oracle zorientował się, że jego podstawowy biznes, czyli bazy danych, może przestać być tak rentowny jak do tej pory. Równolegle zaczęła się ostra walka o udział w rynku aplikacji z największym rywalem w tej dziedzinie, czyli SAP AG, która doprowadziła do największej fali konsolidacji producentów systemów ERP w historii tego rynku.

System jako oręż

Jeżeli prawdą jest, że Ellison zamierza zbudować własną platformę systemową (w sumie wszystko jedno na bazie jakiego systemu), można wyobrazić sobie, że istnieje po temu wiele powodów. Kontrola nad platformą może dać Oracle możliwość dalekosiężnego planowania i w efekcie znaczącego obniżenia kosztów rozwoju i testowania oprogramowania. Kontrola nad platformą systemową to swoboda doboru partnera sprzętowego dla bazy, serwera aplikacji i aplikacji biznesowych, a także możliwość łatwego tworzenia rozwiązań sprzętowo-programowych.

To z kolei ułatwia podpisywanie całościowych kontraktów na wsparcie techniczne, a także utrzymanie rzeczywistych kosztów tego wsparcia na niskim poziomie. Niskie koszty w kluczowych obszarach to klucz do zachowania zdrowych marż i zdobycia środków na dalszą ekspansję. Własna platforma to dobry argument przetargowy (zwłaszcza gdy kluczowi rywale mają własne platformy i mnóstwo innych produktów, na których w razie czego mogą "opuścić"). Microsoft doprowadził ten model do perfekcji.

Panowanie nad systemem operacyjnym pozwala bardzo precyzyjnie zoptymalizować wydajność i stabilność całości rozwiązania oraz pobierać opłaty za "jeszcze lepszą optymalizację" lub odpowiednie narzędzia. To coś, na czym z kolei IBM nauczył się zarabiać naprawdę wielkie pieniądze. Za tym idą zresztą usługi, które w trudnych chwilach mogą podratować zarówno obroty, jak i zysk. Kto wie, być może za kilka lat będziemy mieć do czynienia z osadzaniem serwerów baz danych w systemach operacyjnych, tak jak ma to miejsce w przypadku platformy OS/400/i5OS.

Konsolidacja, ale jaka?

Okopanie się głównych dostawców infrastruktury na pozycjach zabezpieczonych z każdej możliwej strony pozwoli im odróżnić się od siebie marketingowo i uniknąć ryzykownych wojen cenowych. Co jednak zrobią firmy, które nie stworzyły dotychczas przynajmniej zalążków "imperium"? BEA Systems będzie musiała zdecydować, czy nadal chce być wąsko specjalizowanym dostawcą middleware (aktualna linia marketingu BEA), czy też oddać nieco niezależności i zacieśnić związek z HP.

Ciekawe, co zrobi SAP, który ciągle inwestuje w swoją platformę middleware i który ogłosił właśnie, że MySQL jest już dostatecznie dojrzałą platformą bazodanową dla jego aplikacji? Jakie ruchy dostosowawcze wykona Sybase? Gdzie swojej szansy aplikacyjnej szukać będzie Sun Microsystems, jeśli Solaris przestanie być dla Oracle systemem priorytetowym? Na te pytania nawet sami zainteresowani nie mają jeszcze gotowych odpowiedzi. Pewne jest jedno - potęga Oracle, IBM i Microsoftu wymusza na rynku falę dostosowań.

Dla przyszłości rynku IT najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, czy stworzenie przez Oracle własnej platformy systemowej skończy się bojkotem lub chociażby próbami dyskredytacji pozostałych platform. Jeśli tak, może dojść do silnej konsolidacji. Jeśli Oracle będzie traktować wszystkie platformy w miarę jednakowo, nic poważnego się nie stanie - zmieni się tylko treść przekazów marketingowych oraz pozycje przetargowe między dostawcami walczącymi o kontrakty.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200