Open source a prawo

Tworzenie rozwiązań open source nie jest obecnie postrzegane jedynie jako działanie podyktowane pobudkami altruistycznymi. W istocie ten model oprogramowania odgrywa istotną rolę w sektorze IT. Sprawia to, iż aspekty prawne tworzenia i rozpowszechniania wolnego oprogramowania odgrywają istotną rolę także w przedsięwzięciach komercyjnych. Przybliżenie ich może być pomocne dla zminimalizowania ryzyka wkroczenia w uprawnienia osób trzecich w ramach rozwijania projektów open source.

Tworzenie rozwiązań open source nie jest obecnie postrzegane jedynie jako działanie podyktowane pobudkami altruistycznymi. W istocie ten model oprogramowania odgrywa istotną rolę w sektorze IT. Sprawia to, iż aspekty prawne tworzenia i rozpowszechniania wolnego oprogramowania odgrywają istotną rolę także w przedsięwzięciach komercyjnych. Przybliżenie ich może być pomocne dla zminimalizowania ryzyka wkroczenia w uprawnienia osób trzecich w ramach rozwijania projektów open source.

Identyfikacja problemów

Migrowanie w stronę rozwiązań open source wymaga wyjaśnienia kilku zagadnień. Przede wszystkim, trzeba mieć świadomość istoty ruchu wolnego oprogramowania i wymagań z tym związanych. Wbrew obiegowym opiniom licencje open source mogą różnić się od siebie w diametralny sposób. Obecnie w sektorze IT można znaleźć kilkadziesiąt modelowych licencji. Oznacza to, że w konkretnym projekcie fragmenty kodu udostępniane na odmiennych zasadach licencyjnych, nie będą mogły być ze sobą łatwo powiązane. Na uwadze trzeba mieć fakt, iż latem bieżącego roku światło dzienne ujrzała licencja GPLv.3. Wiele wskazuje, że to ona będzie odgrywała najistotniejszą rolę w rozwoju kolejnych projektów IT. Dochodzi do tego konieczność zidentyfikowania potencjalnego ryzyka prawnego w ramach rozwijania cudzych produktów.

Specyfika wolnego oprogramowania

O idei wolnego oprogramowania i jej uwarunkowaniach filozoficznych napisano już obszerne tomy. Mniej miejsca, co do zasady, poświęca się zagadnieniom stricte prawniczym. Okazuje się bowiem, że ruch open source - opierając się na tradycyjnych konstrukcjach chroniących twórców - przeciwstawia się klasycznemu postrzeganiu oprogramowania. Prawo autorskie, zakładając szczególny charakter aplikacji, pozostawia twórcom szerokie spektrum uprawnień, odnoszących się do ich kopiowania i modyfikowania. Tradycyjnie, użytkownicy programów nie mają więc większego pola do popisu, a jedynie niewielu dociera do kodu źródłowego. Licencjonowanie open source burzy tą prawidłowość wymogiem udostępniania kodu źródłowego aplikacji. Dodatkowo, umożliwia korzystającym z programów wprowadzanie dowolnych modyfikacji. Dzięki temu monopol twórcy, przyznawany mu na gruncie prawa autorskiego, jest istotnie uszczuplany. Dotyczy to prerogatyw majątkowych, czyli czerpania profitów ekonomicznych ze swojej działalności. Przedsięwzięcie open source nie pozbawia jednak poszczególnych autorów możliwości korzystania z osobistych praw autorskich. Nie można się ich bowiem skutecznie zrzec. Chodzi głównie o oznaczanie efektów ich pracy, choć przy oprogramowaniu komputerowym może to nastręczać pewnych trudności.

Niemniej jednak, dla przykładu licencja GPL v3, zastrzega konieczność wprowadzania odpowiednich zastrzeżeń prawnych. Wśród nich może znaleźć się oznaczenie twórców. Modyfikujący program każdorazowo powinien wskazać na datę wprowadzenia zmian i podmiot dokonujący ich. Panuje przy tym dowolność - można posługiwać się imieniem i nazwiskiem, pseudonimem. Stosownie do przepisów prawa autorskiego, twórcy musi przysługiwać też możliwość zachowania anonimowości. Wolne oprogramowanie nie czyni wyłomu w tym uprawnieniu. Zaznaczyć trzeba jednocześnie, że korzystanie z licencji open source nie powoduje automatycznie konieczności dystrybucji na analogicznych zasadach dokumentacji oprogramowania. Kwestii powszechnej dostępności podręczników użytkownika, czy też dokumentacji technicznej, poświęcona została licencja GNU Free Documentation Licence. Jednakże sięgnięcie po nią nie jest warunkiem koniecznym dla rozwoju "wolnego" projektu programistycznego.

Klauzula copyleft

Przyzwolenie na wkraczanie w część z uprawnień przysługujących tradycyjnie twórcom nie ma absolutnego charakteru. Szeroko rozpowszechniona w praktyce licencja GPL zawiera klauzulę copyleft. Nakazuje ona udostępnianie efektów modyfikacji programu na zasadach analogicznych do pierwowzoru. W przeciwnym wypadku następuje automatyczne wygaśnięcie licencji, zaś osoba dystrybuująca oprogramowanie musi liczyć się z roszczeniami o naruszenie praw autorskich. Angażowanie się w projekt open source rodzi możliwości pewnej kontroli nad poczynaniami bezpośredniej konkurencji. Wolne oprogramowanie, a zwłaszcza licencja GPL, poprzez wymóg udostępniania modyfikowanych aplikacji na analogicznych zasadach, pozwala czerpać z pomysłów innych podmiotów. Nie sposób jednak pominąć, iż równocześnie wzmaga to "dyscyplinę" i dbałość o jakość udostępnianego oprogramowania. Jeśli na rynku pojawia się równolegle kilku dystrybutorów zmodyfikowanych wersji aplikacji, użytkownicy swoją uwagę zwrócą na najbardziej stabilne rozwiązanie. Klauzula copyleft nie jest elementem występującym w każdej z licencji wolnego oprogramowania. Przykładem jest licencja BSD, o wiele bardziej liberalna w swojej wymowie. Rozpoczynając prace nad projektem informatycznym, warto przeanalizować więc, która z licencji będzie dla dystrybutora najbardziej atrakcyjna. Rzecz jasna, w sytuacji gdy decydujemy się na rozwijanie modułów udostępnianych na zasadach GPL, nie ma możliwości samodzielnej zmiany licencji regulującej zasady pozyskanego kodu źródłowego. Wśród prawników nie ma jednomyślności co do tego, kiedy będziemy mówić o "aktywacji" klauzuli copyleft. Wszystko zależy od konkretnych przypadków i zastosowanych przez programistów zabiegów. Niemniej jednak ochroną prawa autorskiego nie objęto samych idei czy też procedur. Wykorzystanie pomysłu podpatrzonego w projekcie open source nie będzie więc automatycznie obligowało do udostępnienia efektów pracy na licencji GPL.

Podwójne licencjonowanie

Tak jak w przypadku większości aplikacji, także w ramach wolnych projektów IT mamy do czynienia z zaangażowaniem twórczym wielu osób. Rzadkością nie są sytuacje, w których to firmy zatrudniają programistów wkraczających w projekt open source. Zgodnie z przepisami prawa autorskiego, majątkowe uprawnienia do programu stworzonego w ramach stosunku pracy przysługiwać będą pracodawcy. Wszystko to sprawia, iż przy przedsięwzięciach open source pojawia się kwestia współautorstwa, co niesie problemy już na wstępie pracy nad projektem. Skoro uprawnienia autorskie służą grupie programistów, to ich zgodna decyzja powinna określać nie tylko samo charakteryzowanie przedsięwzięcia jako projektu open source, lecz precyzować także licencję, na której będą udostępniane efekty ich pracy.

Dla wielu firm kompromisowym rozwiązaniem "przyciągającym" do współtworzenia projektów wolnego oprogramowania jest tzw. podwójne licencjonowanie (dual-licensing). Oznacza to, że obok dystrybucji połączonej z udostępnianiem kodu źródłowego i zezwoleniem na dokonywanie zmian można wprowadzać ten sam program na zasadach właściwych dla tradycyjnego modelu prawa autorskiego. Nawet w przypadku dość restryktywnej licencji GPL, w praktyce istnieje możliwość tego rodzaju "dwutorowej" dystrybucji. Warunkiem koniecznym dla efektywności podwójnego licencjonowania jest jednak dysponowanie przez dystrybutora pełnią majątkowych praw autorskich. W przeciwnym wypadku nie jest dopuszczalne tak arbitralne rozporządzanie cudzym kodem aplikacji.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200