O protekcjonizmie i mikrorozsądku

Czesi z oburzeniem zareagowali na wypowiedź prezydenta Francji zapowiadającego udzielenie pomocy francuskim koncernom samochodowym.

Krytycy grzmią, że to powrót ekonomicznego nacjonalizmu, groźnego protekcjonizmu, który nie przysłuży się nikomu, a jedynie spowoduje postępujące zamykanie się krajów w nieefektywnych i niekonkurencyjnych gospodarkach autarkicznych. Czy rzeczywiście grozi nam ekonomiczny protekcjonizm i czy będzie on miał wpływ na sytuację na polskim rynku informatycznym? Czy ograniczy inwestycje w centra usługowe w Polsce? Intel postanowił ostatnio zainwestować w modernizację amerykańskich fabryk 7 mld USD. Mają produkować procesory w technologii 32 nanometrów. Pierwsze takie układy mają się pojawić w tym roku.

Bariery wciąż istnieją

Po pierwsze, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że protekcjonizm, nawet na teoretycznie otwartym rynku Unii Europejskiej, cały czas jest obecny, zwłaszcza gdy chodzi o przepływ usług i siły roboczej. Jedyne, co może nas więc w czasach kryzysu spotkać, to pewne zwiększenie się poziomu protekcjonizmu, ale nie jego pojawienie się, czy powrót do niego. Protekcjonizm nigdy nie zniknął na dobre. Po drugie, czy nie należałoby uznać za szalone społeczeństwa, które nie broni dobra własnych obywateli? Któremu nie zależy choćby odrobinę bardziej na tym, aby pracę mieli swoi, a nie obcy? Czy nie należałoby uznać, że społeczeństwo takie kompletnie zatraciło instynkt samozachowawczy?

Oczywiście, jest zupełnie zrozumiałe, że ludzie szukają pracy zaspokajającej ich potrzeby i część z nich decyduje, że potrzeby finansowe są bardziej istotne, czy w danym momencie bardziej palące niż potrzeba kulturowej i społecznej przynależności do "swoich". Dlatego część w poszukiwaniu pracy wyjeżdża za granicę i dlatego mimo różnicy poziomu płac nie wyjeżdżają wszyscy. Nie ma jednak nic dziwnego w tym, że Stany Zjednoczone, Wlk. Brytania, czy jakikolwiek inny kraj - o poziomie życia i organizacji wybijającym go ponad średnią i przyciągającym obcokrajowców - tylko tak długo będzie popierać imigrację zarobkową, jak długo będzie ona opłacalna dla jego obywateli oraz państw tych jako organizmów. Jeśli koszty utrzymywania bezrobotnych obywateli są wyższe niż korzyści uzyskiwane przez tych obywateli dzięki obniżce cen towarów i usług konsumpcyjnych możliwej z kolei do uzyskania dzięki zatrudnianiu tańszej siły roboczej z innych krajów, to politykę zatrudniania obcokrajowców należy zweryfikować, i tyle. Oczywiście, wpływ organizacji ponadnarodowych na rządy jest na tyle istotny, że nie można go pomijać i należy zdawać sobie sprawę, że nie tylko dobro obywateli jest tu brane pod uwagę. Normalnie bardziej liczy się dobro udziałowców. Niemniej gdy sytuacja staje się krytyczna - a z taką sytuacją najwyraźniej teraz mamy do czynienia - głos obywateli staje się aż nadto słyszalny, a rząd popełniłby polityczne samobójstwo wkładając w uszy watę.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200