O czym szumią lokalni informatycy

Zza zamkniętych drzwi serwerowni rzadko dochodzą głosy lokalnych informatyków. Nie oznacza to jednak, że wiodą tam sielskie życie, w otoczeniu najnowszych technologii i nowoczesnego sprzętu.

Zza zamkniętych drzwi serwerowni rzadko dochodzą głosy lokalnych informatyków. Nie oznacza to jednak, że wiodą tam sielskie życie, w otoczeniu najnowszych technologii i nowoczesnego sprzętu.

W kuluarach XI Spotkania Klubu Informatyka Samorządowego, organizowanego przez Wielkopolski Ośrodek Kształcenia i Studiów Samorządowych (WOKiSS), można było usłyszeć, z jakimi problemami borykają się na co dzień lokalni spece od IT. A problemów nie brakuje. Począwszy od wiecznego braku środków finansowych, nie zawsze świadomych przełożonych, przez niejasno sformułowane prawo, na nieadekwatnych do ogromu wykonywanej pracy zarobkach kończąc. W obliczu takich dylematów trudno im czasem walczyć o środki na najnowsze rozwiązania technologiczne, które nie tylko ułatwiłyby im pracę, ale pozwoliły na sprawniejsze funkcjonowanie urzędów.

Ja tu tylko... jestem informatykiem

Brak zrozumienia ze strony wójtów i burmistrzów, blokowanie niektórych inwestycji, marginalizowanie działu IT są jednymi z głównych bolączek lokalnych informatyków. Ich wiedza i świadomość nie przekładają się na postawy ich przełożonych, od których zależy rozdzielenie budżetu czy podjęcie decyzji o przetargu bądź zakupie. Pytani o chęć uczestnictwa w szkoleniach lub warsztatach na temat konkretnych rozwiązań, informatycy odpowiadają "tak" i po chwili dodają: "ale szkolenia potrzebne są głównie naszym przełożonym". To oni muszą być świadomi, jak bardzo potrzebne są nowe rozwiązania i że bez nich urząd nie będzie w stanie spełnić ustawowych obowiązków związanych z informatyzacją, nie mówiąc już o podnoszeniu jakości usług świadczonych obywatelom.

Szkolenia są też potrzebne pracownikom urzędów, którzy mają korzystać z wprowadzanych narzędzi. Jak tu myśleć o zakupie nowoczesnego systemu do archiwizacji dokumentów, jeśli urzędnicy nie opanowali jeszcze np. obsługi skanera. Anachroniczne przyzwyczajenia pracowników, wciąż traktujących komputery jako maszyny do pisania, niezwykle utrudniają pracę informatyków i bywają również przyczyną ponoszenia przez urząd niepotrzebnych wydatków. Nie można zapominać, że informatyzacja urzędu nie dotyczy tylko samych informatyków, ale całego urzędu i wszystkich jego pracowników, z osobami zarządzającymi na czele.

Nieporozumieniem jest sytuacja, w której ilość i jakość sprzętu oraz systemów informatycznych zależy od determinacji lokalnego informatyka i tego, ile "sobie wychodzi czy wyprosi" u przełożonego. Lepszą wydaje się być już sytuacja, w której kadrze zarządzającej urzędem, niezbyt biegłej w kwestii technologii informatycznych, obecność komputerów nie przeszkadza i człowiek od IT ma dużą swobodę decyzyjną z adekwatnym do potrzeb budżetem.

Dla kogo pieniądze?

Poważnym utrapieniem lokalnych informatyków jest też permanentny brak funduszy. Bo nawet jeśli wójt czy burmistrz rozumie potrzebę zakupu jakiegoś sprzętu czy oprogramowania, to...często nie ma na nie pieniędzy. Lepsze, z jego punktu widzenia, wydaje się być podjęcie decyzji o przeznaczeniu środków na budowę drogi, która z pewnością będzie zauważona przez mieszkańców (ważne przy następnych wyborach!) niż przekazanie ich na IT, którego obywatele nie doświadczą bezpośrednio. Niemniej jednak lokalni informatycy uważają, że dzięki odpowiedniemu porozumieniu na płaszczyźnie wójt/burmistrz, skarbnik, informatyk, możliwe jest wygospodarowanie odpowiednich funduszy na informatyzację urzędu. Czasami rozwiązaniem są też projekty realizowane w skali powiatu lub regionu, które pozwalają na rozłożenie wydatków na kilka urzędów.

Zmienić się musi podejście do wydatków na informatyzację urzędu - nie mogą być one rozpatrywane tylko w kontekście wydatków na dział IT. Koszty ponoszone na systemy informatyczne, związane np. z obiegiem dokumentów, powinny być wpisane też w wydatki innych działów urzędu. Wtedy nie byłyby one tak dotkliwie odczuwane i ich wygospodarowanie nie stanowiłoby takiego problemu.

Nadmierna oszczędność na rozwiązaniach informatycznych może w efekcie przysporzyć urzędowi dodatkowych wydatków. Urzędy, które nie są w stanie same wyposażyć się w elektroniczne skrzynki podawcze, oczekują na bezpłatne rozwiązanie oferowane w ramach projektu ePUAP. Ich szefowie zapominają jednak, że oprócz tychże skrzynek muszą, w myśl ustawy, wprowadzić także elektroniczny obieg dokumentów czy elektroniczne archiwum, których nie dostaną już bezpłatnie. Samodzielne zaopatrzenie się w te elementy może się okazać bardziej kosztowne niż zakup kompleksowego rozwiązania.

Informatyzacja- zło konieczne

Wiele problemów wynika z braku ogólnokrajowych, ujednoliconych norm i metod zarządzania urzędami oraz z postrzegania przez urzędy informatyzacji jako kosztownego wypełniania ustawowego obowiązku. Wydaje się, że szczególnie w małych gminach, gdzie osobista wizyta w urzędzie nie jest przykrym obowiązkiem, ale rodzajem rozrywki i możliwości obcowania z ludźmi, wdrażanie systemów elektronicznego kontaktu z urzędem nie ma nic wspólnego z podnoszeniem jakości świadczonych usług. Przedstawiciele urzędów, które już jakiś czas temu wdrożyły elektroniczne skrzynki podawcze przyznają, że zainteresowanie nimi ze strony obywateli jest zerowe. Poszerzanie katalogu e-usług może być jednak postrzegane jako podnoszenie atrakcyjności gminy w oczach zagranicznych inwestorów.

Jak wygląda szeroko pojęta informatyzacja przez drzwi serwerowni? Dla lokalnych informatyków to głównie dodatkowa praca, za którą nie dostają dodatkowego wynagrodzenia. Szczególnie w małych urzędach gminnych powszechne jest istnienie "jednoosobowych zespołów" ds. IT. Lokalny informatyk staje się niezastąpionym specem od wszystkiego, pod nieobecność którego w urzędzie nie ma osoby potrafiącej chociażby uruchomić rzutnik. Skoro więc informatycy samorządowi są tak potrzebni i niezastąpieni, dlaczego nie przekłada się to na ich zarobki? Dlaczego wraz ze wzrostem liczby obowiązków ciążących na dziale IT nie zwiększa się liczba jego pracowników? Te pytania samorządowi informatycy pozostawiają bez komentarza.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200