Niepowtarzalna ewolucja

Wobec pojawiania się coraz bardziej złożonych i technologicznie doskonalszych maszyn warto zastanowić się nad ich miejscem i rolą w ogólnym procesie ewolucji kosmiczno-przyrodniczej.

Wobec pojawiania się coraz bardziej złożonych i technologicznie doskonalszych maszyn warto zastanowić się nad ich miejscem i rolą w ogólnym procesie ewolucji kosmiczno-przyrodniczej.

Projekty robotów przewyższających zdolności intelektualne człowieka tym się charakteryzują, że są formułowane przez konstruktorów, którzy odnoszą niemałe sukcesy w swoich laboratoriach i dla których wizja nowych maszyn jest bardziej pociągająca niż doznawane porażki.

Hans Moravec, jeden z najbardziej znanych konstruktorów, swoje wizje świata zaludnionego przez roboty - jeśli można to określenie odnieść do maszyn - opiera na pracach, którymi kieruje w laboratorium w Carnegie Mellon University. Sądzi, że podstawą realizacji planu prześcignięcia człowieka przez roboty jest ponad dziesięć milionów razy szybsze tempo ewolucji technologicznej w stosunku do ewolucji naturalnej. Mierzy je, jak na inżyniera przystało, mocą obliczeniową krzemowych układów sterujących pracą robotów. Z tych obliczeń wynika, że za niespełna 50 lat uniwersalne roboty czwartej generacji z mocą obliczeniową rzędu 100 mln MIPS dorównają inteligencji człowieka, w szczególności zdolności abstrahowania i uogólniania. Ma to wystarczyć do powtórzenia sukcesu ewolucji naturalnej. Wynik będzie jednak lepszy, bo milionkrotnie szybciej uzyskany, a także w pełni kontrolowany. H. Moravec nadmienia wprawdzie, że koszty przedsięwzięcia będą niemałe, zaś skutki społeczne nie całkiem pożądane, to jednak plan taki wydaje mu się osiągalny.

Optymizm tego rodzaju chciałbym skonfrontować z głębokimi uwagami Stanisława Lema, który w eseju Golem XIV przedstawił literacką wizję świata, gdzie maszyna stworzona przez człowieka pozwala sobie na sarkastyczne uwagi pod adresem swojego twórcy. Lemowskie sformułowania są nie tylko sugestywne, lecz także głęboko trafne, jeśli chodzi o sens ewolucji technologicznej i właściwe miejsce maszyn w życiu człowieka. Mam do tego wywodu parę uwag własnych, dla których okazję daje sam Moravec, pisząc o przewidywanym rodzaju życia społecznego z inteligentnymi maszynami. To właśnie społeczne skutki, nie zaś domniemane następstwa samoistnej ewolucji technologicznej, mającej jakoby wyprzedzić czy zastąpić ewolucję naturalną, są naprawdę ważne.

Zadanie życia

Golem XIV ma do przekazania niezbyt miłe rzeczy. Ludzie nie rozumieją ani istoty ewolucji, która ich stwarza, ani techniki, którą stwarzają sami. Sens ewolucji przyrodniczej (swoisty przekaz) odczytują na odwrót. Jej szczególny produkt - technologię, podobnie jak inne biologiczne produkty (przekaźniki) - biorą za szczytowe osiągnięcie, słowem część mylą z całością.

Paradoksalnie, dopiero maszyna musi im to uprzytomnić. "Nie wiem - wybaczcie - czy to nie za trudne dla was?" - mówi Golem XIV.

- "A więc przekazowi wolno w Ewolucji błądzić, jak się tylko da; lecz wara przekaźnikom! Przekaz może oznaczać walenia, sosnę, rozwielitkę, stułbię, ćmę, pawiana - jemu wszystko wolno - bo jego partykularny, to znaczy gatunkowo konkretny, sens jest nieistotny całkiem; tu każdy jest umyślnym na posyłki dalsze, więc każdy dobry. On jest chwilowym wsparciem, i wszelaka bylejakość jego nic nie szkodzi - dość na tym, aby kod podał dalej. Natomiast przekaźnikom swoboda analogiczna nie jest dana: im błądzić już nie wolno! [...] Budowanie jest mniej doskonałe od budującego".

Słowa rozumnego robota wykreowanego przez Stanisława Lema oddają pisarską przenikliwość dotyczącą nie tylko istoty ewolucji i techniki, ale również takich wizji, które mylnie sytuują technikę jako szczytowy element przyrodniczego i kosmicznego rozwoju.

Jak należy odczytać sformułowanie proroczej maszyny? "Nadajmy mu postać bardziej rzeczową" - mówi ona sama. - "W Ewolucji działa ujemny gradient perfekcji ustrojowych rozwiązań. [...] Domeną technologii, powtarzam, są zadania wraz z ich pokonywaniem. Zadanie, noszące nazwę życia, można by ustalić niejednakowo - podług rozmaitych warunków planetarnych. Jego osobliwością naczelną jest to, że samoistnie wynika. [...] Wy sądzicie, że Ewolucja wykonała swoje prace z gradientem dodatnim, to jest, wychodząc od startowego prymitywizmu dotarła stopniowo do rozwiązań świetniejących. Ja twierdzę natomiast, że wysoko zacząwszy, jęła schodzić w dół - technologicznie, energetycznie, informacyjnie - więc doprawdy trudno o mocniejszą sprzeczność stanowisk".

Technika jako produkt ewolucji kosmiczno-przyrodniczej, jeden z ostatnich przekaźników niosących sens ewolucyjnego przekazu (przypadek staje się koniecznością, prowadzi do homeostatycznej równowagi) zostaje przez ludzkość zafałszowana w swej istocie. Konstruktorzy maszyn naśladujących przyrodę nie rozumieją sensu, w tym ograniczenia swego dzieła ("potraficie rywalizować z Ewolucją, lecz tylko w regionie późnych jej tworów - budując czujniki wzrokowe, termiczne, akustyczne, naśladując mechanizmy lokomocji, płuca, serca, nerki - lecz gdzież wam do owładnięcia fotosyntezą lub trudniejszą jeszcze techniką języka sprawczego"). I to mówi ludziom właśnie robot! Doprawdy trzeba geniuszu Stanisława Lema, aby uchwycić istotę tego zagadnienia. Jego sens i głębia polega zatem na właściwych proporcjach w ocenie techniki.

Jeśli nawet ta literacka wizja nie do końca jest zrozumiała czy trudna do zaakceptowania, to jednak daje asumpt do postawienia dalszych pytań.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200