Niech kupujący strzeże się!
- Michał Materny,
- 15.12.2009
Oprogramowanie wspierające zarządzanie produkcją było opóźnione w stosunku do wiodących koncepcji w zarządzaniu o 40 lat już w latach 60. Obecnie jest nawet gorzej, gdyż dopiero teraz wspierane są w odpowiedni sposób techniki zarządzania produkcją, opracowane w latach 50.
Caveat emptor (z łac. niech kupujący strzeże się). Zasada ta pozostaje aktualna zarówno dla dzisiejszych systemów określanych mianem ERP, jak również dla ich protoplastów sprzed 40 lat. W kwestii podejścia sprzedawców ostatnie cztery dekady zmieniły niewiele. Ukrytą wadą wszystkich zintegrowanych systemów ERP są fundamentalne problemy planowania i kontroli produkcji, których rozwiązanie w większości przypadków leży poza systemem informatycznym. Historia rozwoju systemów ERP pokazuje, jak bardzo rozwój oprogramowania nie nadąża zarówno za postępem technologicznym, jak i za zmianami w zarządzaniu.
Na przykład, koncepcja Just In Time została przedstawiona przez Henry'ego Forda już w 1922 roku. Pierwsze wykorzystanie tej zasady w pełni przypisuje się kierownictwu amerykańskiej sieci supermarketów Piggly Wiggly. Dopiero później podejście JIT zostało udoskonalone przez Taichi Ohno w ramach systemu produkcyjnego Toyoty. Wszystko to wydarzyło się przed rokiem 1963, kiedy to IBM opublikował system LAMP (Labor & Material Planning), który wraz z innymi pakietami oprogramowania realizował podstawowe koncepcje MRP. Od pomysłu do implementacji w systemie informatycznym minęło niemal dokładnie 40 lat.
Meandry MRP
Najlepiej jest produkować według planu zbudowanego w oparciu o zamówienia od klientów. Czy to możliwe? Podyskutuj na blogu Ireneusza Kłobusa.
To nie działa
Całkiem naturalnym krokiem wydawało się połączenie poszczególnych części systemów tak, aby planowanie i kontrola produkcji była ściśle sprzężona z komponentami finansowo-księgowymi. Dalej poszło już gładko i nastała era w pełni zintegrowanych systemów ERP. Jest tylko pewien mały problem. To nie działa.
Większość sprzedawanych dziś systemów ERP działa, ale z punktu widzenia informatyków i marketingu dostawców oprogramowania. Działa, czyli daje się uruchomić i w pewnym zakresie nawet realizuje swoje skomplikowane zadania. Klasyczne systemy ERP nie działają, bo zgodnie z założeniami teoretycznymi nie mają prawa działać. Na przykład, MRP będzie działać poprawnie jedynie wtedy, gdy mamy relatywnie niskie fluktuacje popytu, zrównoważoną produkcję, a zgodność stanów magazynowych i procesu produkcyjnego z systemem na poziomie 98%. Te wymagania są tak jak UFO - są ludzie, którzy ponoć je widzieli. W dzisiejszych warunkach biznesowych leciwe koncepcje zarządzania wykorzystywane przez wiele dzisiejszych systemów zintegrowanych nie mogą się sprawdzać.