Nie spiesz się wreszcie!

Prędkość jest naszym sprzymierzeńcem, gdy pozwala szybciej dotrzeć do celu, ale staje się największym wrogiem, gdy obierzemy błędny kierunek poruszania się.

Prędkość jest naszym sprzymierzeńcem, gdy pozwala szybciej dotrzeć do celu, ale staje się największym wrogiem, gdy obierzemy błędny kierunek poruszania się.

Nie spiesz się wreszcie! Prawda, jak to zawołanie absurdalnie brzmi w naszym zagonionym świecie? A jednak menedżerowie coraz częściej mówią tak sami do siebie i powstrzymują podwładnych przed zbyt pospiesznym poruszaniem się. Wciąż aktualna jest zasada, że niektóre decyzje muszą być podjęte natychmiast albo można ich nie podejmować wcale. Spóźnione decyzje, spóźnione działania pracują bowiem na niekorzyść firmy, nie są sposobem na dogonienie czasu, który "się przespało". Nowy produkt za późno wprowadzony na rynek, czyli wtedy, gdy klientów przejęła już konkurencja szybciej komercjalizująca swoje innowacje, niczego nie zmieni na lepsze w wizerunku tej firmy, natomiast zwiększy jego koszty. Dlatego firmy informatyczne tak często decydują się na włączenie do sprzedaży produktów nie opracowanych, nie sprawdzonych do końca. Lepiej być obecnym wcześniej niż być obecnym za późno z produktem perfekcyjnym.

Ale od pewnego czasu menedżerowie uznają również inną zasadę. Mówi ona, że jeśli dzisiaj decydent się pomyli, to uruchamia proces, który nieporównywalnie szybciej niż kiedyś wyprowadzi go na manowce. Jeśli podejmie właściwą decyzję, to równie szybko osiągnie cel. Kiedyś pomyłka w decyzji, w prognozie, w szacunkach powodowała jedynie, że firma "krążyła" wokół celu. Nie osiągała go, ale cel był blisko. Cofnięcie się i ponowne uruchomienie działań mogły do niego doprowadzić. Dzisiaj, dzięki narzędziom informatycznym i telekomunikacyjnym - oraz wszystkim innym, w które są wbudowane - zaprowadzi tak daleko, że powrót do stanu początkowego będzie niemożliwy, a więc ponownie startując do wytyczonego celu firma będzie miała do pokonania drogę dwa razy dłuższą niż gdyby od początku dobrze się kierowała.

To tak jak z pociągiem. Jeśli wsiądziemy do osobowego i pomylimy się, to możemy wysiąść po 10 czy 20 km na następnej stacji, wrócić i bez wielkich komplikacji zacząć podróż od nowa. Jeśli jednak zmierzając z Warszawy do Gdańska wsiądziemy do InterCity i okaże się, że jedzie on do Krakowa, to niestety trzeba będzie do tego Krakowa dojechać - bo nigdzie wcześniej ten pociąg się nie zatrzymuje - i dopiero wtedy przedsięwziąć inne działania. Możliwość pomyłki o tak daleko idących skutkach nikogo jednak nie nakłania do wycofania pociągów InterCity. Po prostu korzystając z tych pociągów, trzeba być mniej roztargnionym, bardziej uważnym i wiedzieć, jakie są zasady ich kursowania.

Menedżerowie i ich podwładni otrzymali do ręki narzędzia, dzięki którym mogą znacznie szybciej niż kiedyś wykonać to, co do nich należy. Ale wraz z nimi przyjęli brzemię większej odpowiedzialności za jakość podejmowanych decyzji, szerzej - za jakość swojej wiedzy i intelektu, za zdolność poprawnego rozumowania i trafność intuicji, za ocenę wiarygodności danych i informacji. Już sobie uświadamiają, że lepiej dwa razy pomyśleć niż się pomylić. Dwa razy pomyśleć oznacza podwójną ilość czasu na podejmowanie decyzji.

Zrezygnować z pośpiechu? Nie zawsze można. A więc kiedy tak, a kiedy nie?

Dzisiaj jedną z najcenniejszych kwalifikacji menedżerskich i w ogóle zawodowych staje się właśnie umiejętność odróżniania, w których sprawach trzeba zaryzykować i działać tak szybko, jak się da, a w których przyjrzeć się okolicznościom nawet kolejny raz, bo pomyłka będzie zbyt drogo kosztować.

Niestety, supernarzędzia informatyczne, które tak ułatwiają i przyspieszają pracę, nie mają wpływu na jakość procesu intelektualnego. Doskonaląc go człowiek musi się odwołać do metod jak najbardziej tradycyjnych. Nie twierdzę, że powinna to być nauka greki czy łaciny, ale ćwiczenie umysłu na mistrzach greckiej filozofii (lektury w polskim przekładzie) wydaje mi się już dobrym pomysłem. Mogliby skorzystać i sami mistrzowie. Nie wątpię, że doczekaliby się całkiem nieoczekiwanych interpretacji, np. od dyrektorów ds. zarządzania zasobami ludzkimi. Prawda, jak absurdalnie brzmi ten tytuł, gdy tylko przypomnimy sobie, że kiedyś żył Platon i Arystoteles?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200