Nasz drogi Internet

Nie ma bardziej popularnego hasła w polskiej branży IT od tego, że ceny dostępu do Internetu są w Polsce horrendalnie wysokie. Czy rzeczywiście tak jest naprawdę?

Nie ma bardziej popularnego hasła w polskiej branży IT od tego, że ceny dostępu do Internetu są w Polsce horrendalnie wysokie. Czy rzeczywiście tak jest naprawdę?

Panuje powszechna opinia, że "ceny dostępu do Internetu na polskim rynku są tak wysokie, że po podwyżce VAT do 22% propozycja ulgi podatkowej w podatku od dochodów osobistych nie ulży internautom - konieczne jest więc administracyjne wprowadzenie obniżki opłat usług oraz przeprowadzenie demonopolizacji". Jest to na pewno opinia miła dla ucha już milionów użytkowników Internetu w Polsce, bo utwierdza ich w poczuciu krzywdy, która im się dzieje za każdym razem, gdy przyjdzie do uregulowania rachunku za dostęp do sieci. Jest to też opinia łatwo wygłaszana przez polityków, którzy tym samym identyfikują się z pokrzywdzonymi, co nie powinno nikogo dziwić.

Opinię tę wygłaszają też niektórzy analitycy rynku teleinformatycznego, nawołujący z jednej strony do radykalnego obniżenia cen, a z drugiej, zamartwiający się obniżaniem poziomu współczynnika ARPU i przychodami przedsiębiorców telekomunikacyjnych - co już budzi pewne zdziwienie.

Drogi czy tani

Czy rzeczywiście ceny dostępu do Internetu są w Polsce horrendalnie wysokie? Popatrzmy na przykład na dane zebrane przez Gazetę Wyborczą poszukujących najtańszego szerokopasmowego dostępu do Internetu w krajach europejskich. Oczywiście, możemy też znaleźć inne podobne porównania lub wręcz sami poszukać w Internecie tych danych.

Patrząc na tabelę opublikowaną w tym dzienniku, widzimy, że ceny najtańszego dostępu do Internetu w Polsce znajdują się w środku tych wartości. Zazdrość oczywiście budzą ceny we Francji, Niemczech czy w Szwecji. Ale trzeba wiedzieć, że we Francji i w Niemczech to właśnie "monopoliści" tak skutecznie rozbudowali infrastrukturę szerokopasmowego dostępu, że teraz muszą już samymi cenami wabić nowych abonentów. W Szwecji zaś gminy z własnych środków - czyli z podatków - wybudowały lokalne sieci dostępowe.

Nasz drogi Internet

Porównanie cen w dostępie do Internetu w krajach Unii Europejskiej

Nawet jeśli zgodzimy się z tymi faktami, to natychmiast pojawia się argument, że przecież średni dochód Polaka jest dużo niższy niż w innych krajach unijnych - to znaczy, że podczas gdy stać tam użytkowników na takie ceny, to nas - w biednej przecież Polsce - nie stać. Tymczasem zdajemy się zapominać, że podobnie jest z innymi towarami i usługami - na przykład coraz wyższe są ceny benzyny (tutaj budżet zarabia dodatkowo swój procent w akcyzie i podatku na każdej podwyżce cen surowca), złość u każdego kierowcy budzi cena przejazdu przez półautostradę Kraków-Katowice, drogie są też samochody oraz obecnie również żywność, której ceny szybko zbliżają się do średnich europejskich.

Przy tym ilorazie ceny do dochodu można oczywiście dążyć do obniżenia ceny lub podwyższenia dochodu - tak aby wartość tego ilorazu zbliżała się do średniej europejskiej. Obniżenie ceny dostępu jest jeszcze możliwe, zapewne do ok. 30 zł, ale będzie to już granica opłacalności, do tego wyłącznie w przypadku najwolniejszego stałego dostępu przy równoczesnej ofercie usług droższych - za to o znacząco wyższej jakości.

Przyjrzyjmy się więc lepiej mianownikowi - średnim dochodom na mieszkańca. Korzystając z tego samego źródła danych (były one zbierane dla zupełnie innych celów - chodziło o warunki pracy i koszty utrzymania w krajach unijnych), możemy obliczyć w procentach iloraz ceny najtańszego dostępu do Internetu do średniego realnego wynagrodzenia (średnie miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przemysłu i usług w 2002 r. zostało urealnione wartością koszyka dóbr - polski koszyk jest równy 100 zł).

Widzimy (z kolumny E), że teraz obraz sytuacji jest rzeczywiście inny. Wartość ponad 3% ceny do realnego wynagrodzenia jest tym, co widzi przeciętny użytkownik Internetu, ale nie tylko w Polsce, bo również na Cyprze, w Czechach, na Litwie i nawet w Hiszpanii, już o Węgrzech nie wspominając. Oczywiście, chcielibyśmy być w sytuacji Francuza, Niemca czy Szweda, ale o tym dlaczego jest im tak dobrze, już wspominałem.

Popatrzmy jeszcze, jak kształtuje się wartość tego ilorazu przy ujednoliceniu ceny dostępu do najniższej obecnie wartości 43,80 zł. Oczywiście nam by się poprawiło, ale nadal byłoby to dwa razy więcej niż obecnie dla Francuzów, o biednych Litwinach nie mówiąc.

Po prostu średnie dochody w nowych krajach europejskich są niskie, a nasze społeczeństwo jest biedne i to należy przede wszystkim zmieniać, gdyż wtedy nie tylko Internet, ale i inne dobra staną się bardziej dostępne. Przy tej okazji warto też sobie zdać sprawę, że pojęcie średniej oznacza też, że w danym społeczeństwie istnieją grupy o wysokich dochodach porównywalnych z dochodami osób z krajów zachodnich (dla nich dostęp do Internetu jest już tani) oraz grupy o prawie zerowych dochodach, dla których każda cena będzie za wysoka - gdy nie ma na jedzenie i mieszkanie, a tym bardziej na kupno komputera PC za 3000 zł!

Nawet patrząc na średnie wynagrodzenie, mamy w Polsce regiony o wyższych średnich dochodach (kosztach utrzymania też), jak na przykład województwo mazowieckie (ponad 3000 zł w zarobkach) oraz biedniejsze, na przykład podkarpackie (ok. 1900 zł). Dlaczego więc nie postulować zróżnicowania stawek za dostęp do sieci w tych regionach? W Polsce nie musi obowiązywać jedna cena na usługi telekomunikacyjne ustalana administracyjnie. Warto o tym pomyśleć.

Ulga w PIT

Zostawmy już te obliczenia i wróćmy do naszej powszechnej opinii. Rząd zmuszony przez Komisję Europejską do podwyższenia do 22% podatku VAT na usługi internetowe twierdzi, że nie będzie to miało większego wpływu na cenę, a winą za wysokie ceny obarcza dostawców dostępu. Przecież podatek VAT stanowi ponad 18% ceny! Chyba każda obniżka czegokolwiek o prawie 1/5 ceny robi pozytywne wrażenie na kupujących i na ich portfelach. Pomysł z ulgą w PIT jest bardzo dobry, gdyż zaświadcza, że państwo chce promować rozwój Internetu, rezygnując ze swoich dochodów na rzecz osób prywatnych (PIIiT od miesięcy przekonywała rząd do takiej koncepcji).

Co do demonopolizacji, to sprawa jest bardziej złożona, niż się to na pierwszy rzut oka wydaje. Dzisiaj istnieją już alternatywne do oferowanych przez TP możliwości dostępu do Internetu. Na przykład istnieje ponad 4 mln końcówek telewizji kablowej, które po odpowiednim doposażeniu mogą zapewniać dobry szerokopasmowy dostęp do Internetu. Jest też prawie milion łączy telefonii stacjonarnej należących do operatorów alternatywnych. Są też dostępne coraz popularniejsze rozwiązania radiowe i satelitarne. I wreszcie, jest w Prawie telekomunikacyjnym zapisane prawo dostępu do łącza lokalnego telefonicznej sieci stacjonarnej, które może być wykorzystane przez innych operatorów (zapewne nie obędzie się tutaj bez pewnych kłopotów z realizacją tego zapisu, ale zależy to od determinacji konkurentów TP).

Tymczasem rozwój jest powolny, bo do zbudowania infrastruktury dostępu szerokopasmowego do Internetu potrzeba sporych funduszy, które muszą się dość szybko zamortyzować, a potencjalni operatorzy takich funduszy nie mają za wiele (obecnie liczy się na komórkowców z siecią UMTS i WiMax) oraz obawiają się zapowiedzianej przez rząd administracyjnej regulacji cen.

Powstaje więc zasadnicze pytanie ekonomicznej natury: czy po nieco wyższych cenach rozwijać wydajną, szybką i bezpieczną infrastrukturę przez wielu operatorów, co da szansę na większą liczbę linii i z czasem na naturalne obniżenie cen, czy też przy ograniczanych administracyjnie cenach mieć znacznie wolniejszy rozwój i zawsze niedoinwestowaną sieć? A sieć niedoinwestowana to przede wszystkim sieć wolna i bez należytego zabezpieczenia przed nieuprawnionym dostępem oraz sieć o dużej awaryjności - bo na tym można szybko zaoszczędzić, licząc na przychylny los (a ten nie zawsze taki niestety jest).

Wacław Iszkowski jest prezesem Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200