Nadzieja na zyski
- Sławomir Kosieliński,
- 20.02.2007
Chociaż o funduszach strukturalnych mówią wszyscy dookoła, to w branży nie widać większego poruszenia - firmy czekają na konkrety, czyli przetargi i kontrakty.
Chociaż o funduszach strukturalnych mówią wszyscy dookoła, to w branży nie widać większego poruszenia - firmy czekają na konkrety, czyli przetargi i kontrakty.
Gdy upubliczniono Plan Informatyzacji Państwa, w którym zapowiedziano wydatki rzędu 3,5 mld zł w latach 2007-2013 r., indeksy spółek teleinformatycznych wzrosły na warszawskiej giełdzie średnio o 30%. Inwestorzy poddali się nadziei na zyski. Żeby tak się stało, beneficjenci funduszy strukturalnych muszą wreszcie ogłaszać przetargi i, co najważniejsze, rozstrzygać je na czas lub - w przypadku firm - kupować usługi i sprzęt. Jaka jest sytuacja na polskim rynku teleinformatycznym? Co mogą firmy zaoferować za unijne pieniądze? Czy firmy będą więcej zarabiać?
Wzrost dziesięciokrotny
Zdaniem Wacława Iszkowskiego, prezesa Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji, w ciągu 16 lat historii polskiego rynku informatycznego nastąpił ponad dziesięciokrotny wzrost jego wartości. "Dzisiaj jest on wart 5-6 mld euro, zależnie kto to szacuje. Na GPW są 23 firmy o łącznej kapitalizacji ponad 10 mld zł" - mówi. W jego opinii na początku były pc-stragany, teraz e-salony.
Obserwowany jest stały, kilkunastoprocentowy wzrost rynku, a są szanse na więcej, ponieważ wydatki na IT w Polsce stanowią 0,5% PKB, podczas gdy średnia w UE wynosi 2,2%. Dynamicznie rosną też potrzeby sektora MSP, który w IT upatruje źródeł przewagi konkurencyjnej. Wzrasta rynek konsumencki, który jest coraz częściej dostrzegany przez potęgi high-tech, gotowe nawet do projektowania produktów wyłącznie dla polskich odbiorców. Ponadto apetyt na nowoczesne technologie zwiększa rozwój Internetu i sektora zajmującego się produkcją treści.
Pozytywny obraz branży IT podkreślają także kariery rodzimych firm (Asseco Poland) i menedżerów w strukturach korporacyjnych (Jacek Murawski, Paweł Piwowar czy Tomasz Bochenek). Poza tym mamy świetne kadry, doceniane zarówno przez międzynarodowe korporacje, które - jak IBM - wysyłają polskich specjalistów do laboratoriów w USA, jak i lokalny przemysł IT.
Od 2004 r. trwa ekspansja zagraniczna polskich firm. Comarch zaczął działać od Dubaju po Panamę. ComputerLand uaktywnił się w Rosji, na Litwie oraz na Ukrainie. Firmy grupy Prokom postanowiły kupić firmę w Słowacji oraz szukać szczęścia w Rumunii i na Ukrainie. Kilka mniejszych firm też zaczęło trudną działalność eksportową. Równocześnie globalne korporacje zaczęły uruchamiać swoje centra kompetencyjne i badawcze w Polsce. Z sukcesem od kilku lat działa już Centrum Intela Technology w Gdańsku. Swoje centra otwiera lub już zamierza otworzyć HP i Siemens we Wrocławiu, IBM i Google w Krakowie, Oracle w Warszawie, Microsoft w Poznaniu oraz Dell fabrykę w Łodzi.
Bariery przetargowe
Nieustannie najwięcej zysków przynoszą branży IT sektory bankowy i przemysłowy. Natomiast sektor publiczny uchodzi za najtrudniejszy i najmniej efektywny. Uważa się, że handlowcy trafiają tam za karę - na kontrakt trzeba pracować wręcz latami, na dodatek przy dużym ryzyku biznesowym i politycznym. Sytuację pogarsza bałagan w prawie, uniemożliwiający po wielokroć ukończenie zlecenia w terminie bez mniejszych lub większych zmian w rozporządzeniach i ustawach. Przykładowo, wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Grzegorz Bliźniuk szacuje, że w związku z realizacją Planu Informatyzacji Państwa (PIP) należy zmienić przepisy w 65 aktach prawnych. Inaczej PIP jest zagrożony.
Główne zmiany są spodziewane w Prawie Zamówień Publicznych. Jego procedury uważa się wciąż za nieprzystające do unikatowych zamówień teleinformatycznych. Tym samym, jeśli branża ma skorzystać na pieniądzach unijnych, to tu muszą zajść największe zmiany.
W Sejmie trwają właśnie prace nad kolejną nowelizacją PZP. Tym razem ma ona na celu dokonanie głębokiej reformy systemu środków ochrony prawnej w zakresie rozpatry-wania odwołań, a w konsekwencji uproszczenie i przyspie-szenie całego procesu udzielania zamówień.
W projekcie nowelizacji proponuje się podniesienie podstawowego progu, od którego powstaje obowiązek stosowania ustawy (z 6 tys. euro do 14 tys. euro). Jest to wynikiem uwzględnienia zmian zachodzących na polskim rynku zamówień publicznych i stanu dyscypliny finansów publicznych. Próg stosowania ustawy zostaje podniesiony do kwoty odpowiadającej ok. 10% wartości kwot progowych określonych dyrektywami Unii Europejskiej dotyczącymi zamówień publicznych. Konsekwencją podniesienia podstawowego progu będzie podwyższenie z 60 tys. euro - odpowiednio do 137 tys. euro i 211 tys. euro dla dostaw i usług - progu, poniżej którego stosować się będzie tzw. procedurę uproszczoną. Twórcy nowelizacji uważają, że przyjęcie takiego rozwiązania zmniejszy obciążenia biurokratyczne przy udzielaniu zamówień o mniejszej wartości, przyspieszy udzielanie zamówień, pozwalając jednocześnie na zachowanie wymogów prawa Unii Europejskiej oraz podstawowych zasad systemu zamówień i przepisów, które służą wyborowi najkorzystniejszej oferty.
O dziwo, przeciwko opowiadają się izby gospodarcze, w tym PIIT, ponieważ obawia się celowego obniżania progu zamówień, aby uciec od możliwości wnoszenia odwołań i skarg. W postępowaniach o udzielenie zamówienia na dostawy usługi lub ro-boty budowlane o wartości poniżej progów określonych dla dostaw lub usług wykonawcy nie będą mieli bowiem możliwości wnoszenia odwołań i skarg na orzeczenia składu orzekającego Krajowej Izby Odwoławczej (Art. 184, ust. 1). Będą mieli możliwość skorzystania tylko z jednego środka ochrony prawnej - protestu.
Zdaniem projektodawców nie oznacza to, że wykonawcy zostaną pozbawieni prawa do korzystania ze środków przewidzianych w prawie cywilnym. Zachowują nadal prawo do występowania, w skrajnych przypadkach, z powództwem do sądów powszechnych o stwierdzenie nieważności umowy zawartej z naruszeniem prawa. Jeżeli wykonawcy uznają, że zamawiający narusza przepisy ustawy Prawo zamówień publicznych i nie podejmuje żadnych decyzji w przypadku wnoszenia protestów, będzie mógł zwrócić się do prezesa Urzędu Zamówień Publicznych z wnioskiem o przeprowadzenie kontroli postępowania o udzielenie zamówienia.
Sprzedać możemy wszystko
Oczywiście branża potrafi już niejedno, jest w stanie sprzedać wszystko i wykonać projekt na przyzwoitym poziomie. Karierę robi słówko "konwergencja". "Klocki, czytaj technologie, można łączyć w dowolny sposób. Trzeba tylko wiedzieć dlaczego, po co i za ile" - twierdzi Wojciech Murawski, odpowiedzialny za usługi konwergentne w Polkomtelu, operatorze sieci Plus GSM.
Także problemem nie jest jakość i wielkość kadr informatycznych. Owszem faktem staje się odpływ wykwalifikowanych specjalistów za granicę, ale w sumie jest on niewielki. Michał Górski, wiceprezes powstającej spółki ABG Spin na podstawie doświadczeń z własnej firmy ocenia go na 1-2%. Jest to jednak fakt niewątpliwy. Jednak wyraźnie zaczyna brakować chętnych na nowe stanowiska. Obecnie zgłasza się niewiele osób, gdy w poprzednich latach były to setki aplikacji. Niestety, prezesi spółek IT dostrzegają jednak ogromne braki w jakości absolwentów wyższych uczelni w dopasowaniu się do potrzeb firmy. W firmach zagranicznych nowi pracownicy są poddawani szkoleniom, ale polskich firm jeszcze na to nie stać.
Paweł Czajkowski, prezes HP, w dyskusji na TERAForum pokreślił, że radą na chęć wyjazdu za granicę jest tworzenie nowych miejsc pracy - tak jak to czynią obecnie korporacje w Polsce - HP we Wrocławiu, IBM w Krakowie czy Oracle w Warszawie. Prezesi uważają, że sam fakt wyjazdu za granicę należy traktować pozytywnie, gdyż jest to zdobywanie nowych doświadczeń, a rzeczywistym problemem jest zapewnienie tym osobom dobrych motywacji do powrotu do kraju po kilku latach.
Fundusze na IT
Czego w takim razie spodziewają się firmy po funduszach unijnych? Cieszą się, że środki takie w ogóle są i mają nadzieję, że być może część z tych pieniędzy zobaczy branża. O ile po drodze firmy nie wykrwawią się w przetargowych awanturach.
Wśród wyzwań czekających branżę IT w najbliższej przyszłości uczestnicy debaty PIIT „TERAForum” wymieniali m.in.:
- zbliżający się koniec ery wielkich projektów (tendencja zarówno krajowa, jak i globalna) oraz duże koszty własne firm realizujących duże projekty;
- kapitałowe ograniczenia tempa rozwoju infrastruktury informacyjnej;
- niesprzyjające prawo, nadmiar regulacji ze strony państwa i niektóre praktyki administracji, zwłaszcza fiskalnej;
- zmienność prawa powodująca m.in. niechęć do inwestowania w technologie informatyczne;
- specjalizacja sektorowa, kształcenie kadr, edukacja w skali społecznej, ekspansja zagraniczna.