Nadzieja dla szpitali

Przed ponad 2 miesiącami rozstrzygnięto - ciągnący się od wielu lat - przetarg na dostawę oprogramowania dla dużych polskich szpitali. Ostatecznie na wybór systemów dofinansowanych z funduszy Banku Światowego zdecydowało się 295 jednostek, połowa z wyznaczonych do zinformatyzowania. Wdrożenia systemów w szpitalach powinny zakończyć się w styczniu 2002 r.

Przed ponad 2 miesiącami rozstrzygnięto - ciągnący się od wielu lat - przetarg na dostawę oprogramowania dla dużych polskich szpitali. Ostatecznie na wybór systemów dofinansowanych z funduszy Banku Światowego zdecydowało się 295 jednostek, połowa z wyznaczonych do zinformatyzowania. Wdrożenia systemów w szpitalach powinny zakończyć się w styczniu 2002 r.

Projekt ten wzbudza wiele kontrowersji w środowisku pracowników jednostek służby zdrowia. Problemy w jego realizacji będą się wiązać przede wszystkim z napiętym harmonogramem wdrożeń, a także nierealnymi założeniami projektu przyjętymi przez resort zdrowia (np. wykorzystaniem zakupionego 5 lat temu sprzętu). Sytuacji nie ułatwi zapewne opłakany stan finansów służby zdrowia. Szpitale bowiem muszą partycypować w kosztach realizacji projektu.

Podział wpływów

We wrześniu br. okazało się, że w informatyzacji szpitali weźmie udział 5 konsorcjów: Apexim SA z AMIS s.r.o., ComputerLand i ComputerLand Zdrowie SA, Comp SA z firmą Rad-Comp SA, Com-Arch SA wraz ze spółką Alma SA i Optimus SA. Jeszcze w kwietniu tego roku z udziału w projekcie wycofała się amerykańska firma SMS. Kierownictwo środkowoeuropejskiego oddziału firmy przesłało komisji przetargo- wej list, w którym wyjaśniało, że firma nie jest w stanie spełnić warunków postawionych przez komisję przetargową i wdrożyć systemów w wyznaczonym terminie, tj. do kwietnia 2001 r. "Firma SMS wycofała się z przetargu, mimo wygrania prekwalifikacji w ponad 80 szpitalach, argumentując, że nie jest w stanie podołać temu projektowi" - mówi Dorota Sala, dyrektor Biura ds. Zagranicznych Programów Pomocy w Ochronie Zdrowia w Ministerstwie Zdrowia i Opieki Społecznej.

Każdemu z 4 spośród wymienionych 5 dostawców przypadło wdrożenie modułów ruchu chorych i apteki w co najmniej kilkudziesięciu szpitalach. Jak czytamy w komunikatach gieł- dowych, dwóm największym kon- sorcjom, tj. spółce ComputerLand Zdrowie i Apeximowi, przypadło odpowiednio ponad 100 i ok. 80 jednostek. Wciąż nie jest jasna sytuacja Optimusa. Nie rozstrzygnięto jednak jeszcze procedury przetargowej 56 szpitali, wśród których mogą znaleźć się klienci nowosądeckiej firmy.

Arytmetyka projektowa

W projekcie informatyzacji prawdopodobnie weźmie udział 260 z 295 szpitali, które zgłosiły akces uczestnictwa w przetargu. Część odpadła, nie mogąc spełnić podstawowego warunku, polegającego na zapewnieniu odpowiedniego sprzętu i sieci, 5 natomiast zrezygnowało nie chcąc wdrażać systemów opartych na proponowanych systemach bazodanowych. Kilka szpitali nie zostało zakwalifikowanych ze względu na naruszenie procedury przetargowej.

"Także wiele spośród szpitali, które zostały zakwalifikowane do przetargu, wciąż nie zbudowało odpowiedniej infrastruktury koniecznej do rozpoczęcia projektu. Będziemy starali się je zdyscyplinować, chociaż wdrożenia w tych jednostkach będą przeprowadzane prawdopodobnie na końcu. Jeżeli do maja 2001 r. jednostki te nie będą miały przygotowanej infrastruktury - tj. sieci oraz odpowiedniej liczby serwerów i stanowisk komputerowych - nie wezmą udziału w projekcie" - zapowiada Dorota Sala.

Według przyjętego ostatecznie harmonogramu, wdrożenie systemów ma się zakończyć do połowy 2001 r. Przedstawiciele ministerstwa zakładają, że w przypadku małych i średnich szpitali (maksymalnie kilkunastu użytkowników) wdrożenie będzie trwało ok. 3 miesięcy. "Za sukces będzie jednak można uznać sytuację, w której po 3 miesiącach od rozpoczęcia wdrożenia systemy będą działać poprawnie w 50% objętych wdrożeniem jednostek, a do stycznia 2002 r. wdrożenie zakończy się w kolejnych 30% szpitali" - przyznaje Dorota Sala. Nad przebiegiem projektu będzie czuwać 25 regionalnych kierowników projektu, z których każdy będzie sprawował opiekę nad ok. 10 jednostkami służby zdrowia. Kierownicy ci to najczęściej informatycy, którzy uczestniczyli w pierwszym etapie przetargu, potem prowadzili własne firmy lub znaleźli zatrudnienie w branży teleinformatycznej. Będą oni tzw. trzecią stroną, reprezentującą w terenie interesy organizatorów przetargu.

Komisja przetargowa, przed rozpoczęciem projektu wdrożeń, opracowała instrukcję odbioru i testy pilotażowe, na podstawie których zostanie dokonany odbiór projektu. Menedżerowie ze wszystkich objętych programem szpitali odbyli również szkolenia w zakresie nadzoru nad projektami informatycznymi. Wynajęto poznańską firmę DomData sp. z o.o., która zajęła się opracowywaniem procedur odbioru i testów akceptacyjnych. Wszystkie te działania mają pozwolić na uniknięcie sytuacji, w której nie przygotowana kadra kierownicza zaakceptuje wadliwie wdrożony system.

Rafy projektu

Mimo zdawałoby się solidnego przygotowania ministerstwa, na projekt czyha wiele pułapek. Jedną z nich na pewno są kuriozalne wymagania w zakresie dostępności zakupionych systemów. Przypomnijmy, że zgodnie z wymogami Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej, dwa moduły - apteka i ruch chorych - zaoferowane szpitalom w ramach przetargu ze środków Banku Światowego, muszą działać na sprzęcie posiadanym przez szpitale. W wielu przypadkach jest to sprzęt kupiony w pierwszym etapie przetargu BS, tj. w 1995 r.! Dostarczono wtedy serwery wyposażone w Pentium 60 MHz i 16 MB RAM oraz stacje robocze z DX2 66 MHz i 8 MB RAM. Oczywiście przyjęto, że sprzęt ten został w tym czasie zmodernizowany.

Wydaje się jednak, że przy opłakanym stanie finansów służby zdrowia większość szpitali nie dokonała znaczącej modernizacji posiadanej infrastruktury, a zakupione systemy będą musiały pracować na kilkuletnim sprzęcie. Jak niechętnie przyznają dostawcy, jest to fikcją. Systemy wprawdzie mogą działać na serwerach wyposażonych w Pentium 60 MHz, jednak operacje dokonywane na tak skonfigurowanych komputerach będą trwały co najmniej kilkadziesiąt sekund.

Drugą rafą, o którą może rozbić się projekt, jest napięty harmonogram. Największe szanse na pozytywne zakończenie mają wdrożenia w szpitalach, które nie czekając na rozstrzygnięcie ciągnącego się latami przetargu same zainwestowały w systemy - najczęściej pochodzące od tych samych dostawców, które wyznaczyło później Ministerstwo Zdrowia. Dla nich uczestnictwo w przetargu jest okazją do zaktualizowania posiadanych rozwiązań.

Jednak wiele szpitali, które kupiły systemy we wrześniu br., nigdy wcześniej nie wdrażało tego typu rozwiązań. Założenie, że w ciągu 3 miesięcy uda się przeprowadzić wdrożenie i przeszkolić lekarzy, a przede wszystkim personel pie- lęgniarski, który zajmie się wprowadzaniem danych, wydaje się niezbyt realne. Szefowie szpitalnych dzia-łów informatyki, którzy we własnym zakresie dokonywali wdrożeń systemów porównywalnych do zakupionych w przetargu, zgodnie twierdzą, że dokonanie tego w tak krótkim okresie jest nie-możliwe.

"Wdrożenia systemów szpitalnych ze względu na stopień skomplikowania, a także nastawienie końcowych użytkowników są uznawane za jedne z najtrudniejszych. Jeżeli ktoś mówi, że w ciągu kilku miesięcy wdroży system i przeszkoli personel, to mówiąc delikatnie mija się z prawdą. U nas wdrożenie zajęło ponad rok. Stworzyliśmy specjalny ośrodek szkoleniowy dla personelu, a także dostępny przez 24 godziny na dobę tzw. hot-line, którego pracownicy odpowiadali na pytania" - mówi szef działu informatyki jednego z dużych szpitali. Dlatego wielu informatyków obawia się, że pod terminem "realizacja kontraktu" kryje się zwykła instalacja systemu.

"Skończy się na tym, że przyjdzie komisja, włączy sprzęt, dokona kilku operacji i podpisze protokół odbioru. Tylko nie nazywajmy tego przeprowadzeniem wdrożenia" - mówi kierownik działu informatyki jednego z najlepiej zin- formatyzowanych polskich szpitali. "Protokół odbioru potwierdza tylko wykonanie usług przez dostawcę. Byłoby dobrze, gdyby szefowie informatki w szpitalach nie utożsamiali podpisa-nia protokołu odbioru z wdrożeniem i wykorzystaniem oprogramowania. W tym zakresie odpowiedzialny jest szpital, a nie dostawca" - mówi Dorota Sala.

Doświadczenie dostawcy

Ostatnim elementem projektu budzącym kontrowersje są dostawcy. Równoczesna realizacja wdrożeń w tak dużej liczbie jednostek jest sprawą niezmiernie trudną, nawet dla najbardziej doświadczonych firm, doskonale znających specyfikę informatyki medycznej. W ich przypadku nie można jednak mówić o dużym doświadczeniu. Dla wszystkich ta branża jest rynkiem nowym, na który weszły poprzez zakup mniejszych firm specjalizujących się w obsłudze służby zdrowia i do tej pory nie miały do czynienia z tak skomplikowanym przedsięwzięciem. Co więcej, jeden z najważniejszych dostawców - Apexim - przeżywa poważne problemy wewnętrzne, które mogą mu utrudnić realizację zlecenia.

Co prawda - zgodnie z wymogami określonymi w dokumentacji przetargowej - główny realizator kontraktów musi mieć co najmniej 3-letnie doświadczenie we wdrażaniu dużych systemów informatycznych w co najmniej dwudziestu lokalizacjach, w tym wdrożenie dużego szpitalnego systemu informatycznego w co najmniej dziesięciu jednostkach służby zdrowia, to jednak nawet pomyślne zakończenie takiej liczby wdrożeń nie gwarantuje przygotowania firmy do tak skomplikowanej operacji. Wielu szefów informatyki w szpitalach kwestionuje kompetencje firm, które jako wdrożenia referencyjne podały projekty dalekie od pomyślnego zakończenia. Zastanawiają się również, czy informatyzacja przez ComputerLand ponad 100 szpitali, który wygrał również przetarg na oprogramowanie dla ośmiu kas chorych, nie doprowadzi do ustanowienia monopolu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200