Moją wizytówką moja wizytówka

Czasem trudno oprzeć się wrażeniu, że niektóre firmy za punkt honoru uznały przyznanie każdemu pracownikowi ważnego stanowiska, o czym świadczyć ma jego egzotycznie brzmiąca nazwa.

Czasem trudno oprzeć się wrażeniu, że niektóre firmy za punkt honoru uznały przyznanie każdemu pracownikowi ważnego stanowiska, o czym świadczyć ma jego egzotycznie brzmiąca nazwa.

Czasami biorąc do ręki wizytówkę, otrzymaną chociażby podczas targów czy konferencji, trudno zorientować się co do funkcji pełnionych przez jej właściciela. Sprawa wydaje się prosta, gdy wiemy, o jaką osobę chodzi albo przynajmniej choć trochę pamiętamy, czego dotyczyła przeprowadzona z nią rozmowa. Gorzej, gdy w poszukiwaniu kontaktu z interesującą nas firmą wśród dokumentów trafiamy na wizytówkę osoby tam zatrudnionej, a z linijek podpisu pod nazwiskiem nie sposób wydedukować, czym zajmuje się dany specjalista. Czy należy z nią się skontaktować, może bowiem poczuć się dotknięta błahą sprawą, z którą do niej się zwracamy. To tylko część problemów, które wynikają ze słabości do anglojęzycznych tytułów i zwrotów, od wielu lat trapiącej polskie przedsiębiorstwa informatyczne.

Inżynierowie od pudełek

Najwięcej problemów nastręcza rozszyfrowanie wizytówek wręczanych przez przedstawicieli firm informatycznych. Spore trudności sprawiają zwłaszcza wizytówki pracowników zagranicznych koncernów. Ich kierownictwo dąży zazwyczaj do unifikacji tytułów w całej korporacji, a także do możliwie precyzyjnego określenia obowiązków każdego pracownika. Czasem jednak dążenia te przynoszą odwrotny skutek. Czy bowiem na pierwszy rzut oka można zorientować się, czym zajmuje się Remarketer Channel Manager czy Business Development Manager? Albo jaki jest zakres kompetencji osoby zajmującej stanowisko Large Account Representative? Czy do jej obowiązków należy obsługa dużych klientów, czy też pełni funkcje reprezentacyjne? I na czym to reprezentowanie polega? Dodatkowy zamęt wprowadza także tendencja do nadawania tytułów menedżerskich wszystkim pracownikom na samodzielnych stanowiskach.

Jeszcze bardziej niezrozumiałe wydaje się używanie anglojęzycznych tytułów przez polskie firmy informatyczne. Czasem jednak ta przypadłość okazuje się "mniejszym złem" niż dosłowne tłumaczenie nazw stanowisk. Dwuznaczne skojarzenia budzą tytuły, takie jak tester, radioplaner czy uruchamiacz. Najbardziej jednak irytujące wydaje się tu nadawanie praktycznie wszystkim pracownikom tytułu inżyniera. Tym sposobem polskie firmy pełne są inżynierów obsługi posprzedażnej czy inżynierów sprzedaży. Tym ostatnim tytułem obdarowywani są handlowcy, często nie mający nic wspólnego z uczelniami technicznymi.

Z szeregu wystąp

Używanie anglojęzycznej nomenklatury nie jest jednak domeną firm informatycznych. Wyszukane nazwy świadczące o tym, że "informatycy nie gęsi i swój język mają", są często używane także w przedsiębiorstwach, będących użytkownikami nowoczesnych technologii. Czasem mogą one przynosić niecodzienne skojarzenia, nie związane z informatyką. Źródłem wielu pomyłek może być zwłaszcza tzw. militarny styl tytułowania informatyków, stosowany w instytucjach finansowych. Słysząc o EDP Officerach, Delivery Control Officerach, Security Officerach czy Security Managerach, wyobraźnia podpowiada widok postawnych, krótko ostrzyżonych mężczyzn, ze śladem kabury, zarysowującym się pod lewym ramieniem marynarki. Tymczasem niektóre z firm w ten sposób tytułują kierowników projektów, specjalistów, zajmujących się testowaniem oprogramowania albo zabezpieczaniem sieci informatycznych. Wielką niewiadomą są także tytuły, takie jak Software Quality Assurance Engineer, Multimedia Print Specialist czy Interactive Developer. Zwłaszcza to ostatnie stanowisko raczej kojarzy się z instruktorem szkoleń psychologicznych z zakresu asertywności niż z administratorem sieci.

Architekt podzespołów

Wątpliwości także mogą wynikać nie tyle z nazwy stanowiska, co raczej jego ulokowania w przedsiębiorstwie. Niemal oczywiste wydaje się, że Architecture Manager odpowiada w firmie za architekturę wnętrz, a Complementary Systems Engineer, zatrudniony w zakładzie produkującym podzespoły motoryzacyjne, zajmuje się działem części zamiennych bądź bhp. Tymczasem okazuje się, że stanowisko to zarezerwowano dla serwisanta ds. oprogramowania w dziale informatyki. Serwisanci sprzętu i oprogramowania należą do grupy specjalistów, których określa się chyba największą liczbą nazw. Pracownicy zajmujący to stanowisko są nazywani: specjalistami ds. wsparcia technicznego (lub help desku), konsultantami technicznymi, instalatorami sprzętu i oprogramowania, sprzętowcami. Największym nieporozumieniem wydaje się tu określenie hardware haker, użyte w jednym z ogłoszeń o poszukiwaniu nowych pracowników. Mianem tego typu specjalisty można by określić zarówno informatyka, jak i "fachowca" zajmującego się rozkodowywaniem kradzionych radioodbiorników samochodowych.

Herbarz polski

Na szczęście nie wszystkie firmy ulegają zgubnej słabości do języka Szekspira. Dzięki temu w wielu przedsiębiorstwach można nadal spotkać głównych informatyków czy dyrektorów działu informatyki. Pozostaje mieć nadzieję, iż nie zostaną oni zastąpieni MIS kierownikami, Projekt Managerami czy IT specjalistami. W przeciwnym razie każda rubryka będzie musiała mieć odrębne miejsce na szczegółowy opis każdego stanowiska.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200