Mieszanka Wybuchowa

Atmosfera społeczna w Polsce jest napięta: w niebezpiecznych proporcjach zmieszała się niewiedza na temat spraw merytorycznych, np. gospodarczych, z wiedzą na temat spraw etycznych, np. korupcji i kumoterstwa polityków.

Atmosfera społeczna w Polsce jest napięta: w niebezpiecznych proporcjach zmieszała się niewiedza na temat spraw merytorycznych, np. gospodarczych, z wiedzą na temat spraw etycznych, np. korupcji i kumoterstwa polityków.

Polacy bardzo źle oceniają pracę rządu, nie ufają politykom, nie wierzą ani w ich dobrą wolę, ani w ich kompetencje, nie widzą pozytywnych efektów wprowadzanych reform. Nastroje społeczne nie są wbrew pozorom - manifestacje, wypowiedzi - radykalne, bo nauczyliśmy się już radzić sobie samodzielnie.

Nie zawsze wszystko się udaje. I ministrowie, i urzędnicy, i stratedzy gospodarczy, i doradcy popełniają błędy przy projektowaniu zmian i ich wdrażaniu. To jest do wybaczenia pod warunkiem, że nikt nie chowa głowy w piasek, nie wypiera się odpowiedzialności, stara się naprawić błędy i na bieżąco informuje o swoich przedsięwzięciach. Wszelkie niedogodności, a nawet straty z powodu nieudolnych reform są też do przełknięcia, jeśli widać szlachetne intencje decydentów, chęć i wysiłek uczenia się i autentyczną troskę o ludzi, którzy ponoszą konsekwencje zmian. Tak postępujący premierzy, ministrowie i urzędnicy otrzymują kredyt zaufania. Jak widać, do sukcesu są potrzebne - oprócz przemyślanych reform - odpowiednia postawa moralna decydentów i umiejętna strategia informacyjna.

W przypadku ostatnio wprowadzanych zmian i aktualnie rządzącej ekipy politycznej zabrakło wszystkich trzech składników, aczkolwiek projekty reform wypadają w tej ocenie znacznie lepiej niż następne dwa elementy. Generalnie politycy wzbudzają powszechną niechęć ze względu na swoją pazerność, nieuctwo, nieuczciwość, prywatę, przekupstwo, partyjniactwo, kumoterstwo. O tym, jak nędzna jest formacja etyczna większości elity politycznej, wiedzą wszyscy, bo czytają gazety i oglądają telewizję, bo stykają się z nią osobiście w urzędach i swoich zakładach pracy. Ta elita ich oburza, a jeszcze bardziej budzi pogardę i niechęć do wyrażania nawet swojej dezaprobaty.

Sytuację mogłaby uratować sprawna polityka informacyjna, wszak przez ostatnich dziesięć lat jednak dużo osiągnęliśmy, a wiele porażek jest konsekwencją uwarunkowań historycznych lub aktualnych światowych tendencji i zjawisk. Zdecydowana większość ludzi nie wie np. jak funkcjonuje kapitał zagraniczny w Polsce. Tylko zatrudnieni w nich pracownicy zdają sobie sprawę, ile zmienia on na dobre, jak poprawia konkurencyjność, jak podnosi kulturę pracy, jak poważnieje stosunek do człowieka. Oczywiście, to nie są enklawy szczęśliwości - te firmy też mają swoje wady i grzechy. Ale generalnie mechanizm funkcjonowania takich przedsiębiorstw i jego efekty nie są znane ogółowi społeczeństwa. Inny przykład, informatyzacje wielkich instytucji publicznych. Afera goni aferę, a najwięcej dostaje się dostawcom rozwiązań informatycznych. Tymczasem niewielki procent społeczeństwa zdaje sobie sprawę, jak bardzo efektywność pracy informatyzującego zależy od postawy instytucji i jej przygotowania do tego procesu. W większości przypadków to dostawca rozwiązania informatycznego jest zakładnikiem swojego klienta, a nie odwrotnie. Ale kto o tym wie?

Wiedza o niegodziwości i małostkowości większości polityków wymieszana z niewiedzą o podstawowych mechanizmach życia gospodarczego i funkcjonowania demokratycznego państwa powoduje, że dobrych stron przemian ustrojowych niemal się nie dostrzega, a na pewno nie wlicza w rachunek zasług decydentom. Tak oto system informacyjny obecnej elity politycznej - nie istniejący - powoduje, że informacje krążą samopas i nieuchronnie podlegają wszechobecnej selekcji negatywnej.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200