Kursant - nasz pan

Prowadzenie kursów komputerowych może być bardzo dobrym zajęciem dla informatyka pod warunkiem, że ma się dostatecznie dużo pracy (czyli jest się dobrym wykładowcą). Policzmy: przy stawce 15 zł/godz. pracując 6 godz. dziennie uzyskujemy zarobek równy trzykrotnej średniej krajowej, a przecież łatwo można uzyskać stawkę jeszcze wyższą prowadząc tematy odpowiednio ekskluzywne, albo zatrudniając się w szkole bardziej renomowanej (do tego oczywiście trzeba być jeszcze lepszym wykładowcą).

Prowadzenie kursów komputerowych może być bardzo dobrym zajęciem dla informatyka pod warunkiem, że ma się dostatecznie dużo pracy (czyli jest się dobrym wykładowcą). Policzmy: przy stawce 15 zł/godz. pracując 6 godz. dziennie uzyskujemy zarobek równy trzykrotnej średniej krajowej, a przecież łatwo można uzyskać stawkę jeszcze wyższą prowadząc tematy odpowiednio ekskluzywne, albo zatrudniając się w szkole bardziej renomowanej (do tego oczywiście trzeba być jeszcze lepszym wykładowcą).

Wiedza przede wszystkim

Panuje powszechne mniemanie, że każdy, kto umie coś na jakiś temat, z łatwością przekaże tę wiedzę innym. Dlatego do prowadzenia kursów komputerowych zgłaszają się ludzie bez praktyki w nauczaniu i bez talentów pedagogicznych. Czasem nie mają również wykształcenia informatycznego, a tylko dobrą merytoryczną znajomość rzeczy nabytą w czasie samodzielnej pracy na komputerze - dotyczy to najbardziej tematów związanych z obsługą popularnych pakietów użytkowych, takich jak edytory tekstu, arkusze kalkulacyjne, programy graficzne lub proste bazy danych. Zgoda - wiedza na określony temat jest z pewnością warunkiem koniecznym, ale - niestety - niekoniecznie dostatecznym. Akceptuję fakt, że inżynier nie będący informatykiem prowadzi wykład na temat obsługi doskonale sobie znanego arkusza kalkulacyjnego Lotus 1-2-3, gdyż po latach praktyki zna on więcej ciekawych sposobów dojścia do obliczeniowego celu i pożytecznych sztuczek, niż zawodowy informatyk, znający się zapewne bardziej na programowaniu. Tak więc dogłębna znajomość tematu jest oczywiście niezbędna, ale...

Czynnik ludzki

Aby być mistrzem i prowadzić zajęcia naprawdę ciekawie trzeba mieć jeszcze tak zwane "coś", co wykracza poza dziedzinę informatyki i zahacza mocno o psychologię. Są to różne właściwości charakteru, z których - obawiam się - tylko niektóre są możliwe do nauczenia lub wyćwiczenia. Niektóre po prostu trzeba mieć od urodzenia. Postaram się omówić niektóre z nich.

- Wewnętrzne uporządkowanie. Pozwala ono zaplanować tok wykładu, tak aby omawiać sprawy kolejno, czyli tak, jak jest optymalnie dla nauczania laików. Chodzi np. o to, aby nie wprowadzać od razu fachowej terminologii i objaśniać zagadnienia od najprostszych do skomplikowanych. Oczywiście, że brzmi to jak truizm, ale naprawdę nie jest łatwo zmusić się do mówienia na wykładzie językiem zwykłych ludzi, zamiast informatycznym żargonem, którym wykładowca posługiwał się wcześniej w innej pracy.

- Wyobraźnia. Potrzebna jest do tego, aby umieć postawić się w pozycji kursanta, który czasem przychodzi do sali wykładowej prosto z ulicy i niekiedy nigdy nie siedział przy komputerze. Trzeba teraz umieć wyobrazić sobie, jak przemówić do takiego człowieka, aby zrozumiał to, co chcemy mu przekazać. Sam słyszałem kiedyś w akcji młodego instruktora, który zaczął kurs podstawowy Windows od opowiadania, gdzie trzeba kliknąć myszą pojedynczo, a gdzie podwójnie zapominając, że połowa ludzi na sali nie miała myszki w dłoni - nie wiedziała nawet jak się ją trzyma i dlaczego koniecznie trzeba nią jeździć po biurku. Przecież każdy zna opowieść o tym, jak do pomocy telefonicznej zadzwoniła pewna pani i żaliła się, że komputer nie chce wystartować, mimo usilnego naciskania nogą na pedał dołączony do zestawu (ów pedał, to właśnie myszka, która skojarzyła się tej pani zapewne z nożnym włącznikiem silnika maszyny do szycia). Dobrze jest też zauważyć, że język wykładu musi być dostosowany do wieku słuchaczy. Inaczej mówiąc - trzeba przygotować się inaczej do kursu dla dorosłych, niż gdy w planie są zajęcia dla dzieci lub młodzieży.

- Cierpliwość. Każdy kto prowadził choć jeden kurs przyzna, że ignorancja kursantów i częsta niemożność zrozumienia przez nich czasem z pozoru prostej rzeczy może być bardzo denerwująca. Ale ten, kto doznaje uczucia irytacji dlatego, że jego słuchacz nie może go zrozumieć - powinien zastanowić się, czy od razu nie przejść do sekcji gimnastycznej. Słuchacz nie zrozumie tematu, jeśli wykładowca nie umie go wytłumaczyć. Ludzie bywają tępi - nie da się ukryć - wtedy powtórzmy zdanie raz lub dwa razy, aż dotrze to do adresata. Przemawiajmy prostym językiem i nie denerwujmy się.

- Zacięcie artystyczne. Ta cecha wymagana jest od najlepszych, ale inni też powinni zwrócić na nią uwagę. Wykład jest swego rodzaju występem przed publicznością i nic nie stoi na przeszkodzie, aby zrobić z takiego występu niewielki show. Nie ma nic gorszego, niż ponury wykładowca opowiadający być może ciekawe rzeczy, ale czyniący to tak sztywno i monotonnie, że zamiast przyciągać uwagę wzbudza powszechną senność. Wykonajmy czasem jakiś niekonwencjonalny gest, zmieniajmy intonację głosu, porozmawiajmy ze słuchaczami - niech nasz wykład będzie żywy i zajmujący.

- Pogodne usposobienie. Tym razem chodzi mi o to, że dobry wykładowca powinien być także humanistą w tym sensie, że po prostu powinien kochać ludzi i lubić przebywanie w ich towarzystwie. Kto ma taką cechę charakteru - poradzi sobie w najbardziej trudnej klasie nawet wtedy, gdy zdarzy mu się jakieś potknięcie merytoryczne. Swoje zajęcia będzie traktował jako misję i nie zrażą go przejawy braku zrozumienia. Dobrze jest przy tym często uśmiechać się i być jak najbardziej "user friendly".

Inaczej niż w szkole

Dzisiejsze komercyjne kursy komputerowe, których tak dużo namnożyło się w ostatnich latach - stwarzają dla uczących inne środowisko niż tradycyjne szkoły państwowe. Dlatego często kłopoty mają wykładowcy, którzy wcześniej uczyli w liceach, czy prowadzili zajęcia na uczelni. Tam uczeń był w pozycji człowieka, który ubiegał się o przyjęcie do klasy, dlatego nauczyciel miał nad nim pewną przewagę i mógł go traktować co nieco "z góry". Tutaj kursant jest zwyczajnym klientem, którego po prostu trzeba dobrze obsłużyć, bo w przeciwnym wypadku nie zapłaci - role się całkowicie odwróciły. Dziś hasłem, które mogłoby być mottem współczesnego wykładowcy komputerowego jest: KURSANT - NASZ PAN!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200