Kryzys: kogo zabije, kogo wzmocni
- Andrzej Maciejewski,
- 18.11.2008
Sektor finansowy to klient zasobny i chętny do inwestycji w najbardziej zaawansowane systemy IT. Jednak nawet najlepszy klient może czasem złapać zadyszkę.
Sektor finansowy to klient zasobny i chętny do inwestycji w najbardziej zaawansowane systemy IT. Jednak nawet najlepszy klient może czasem złapać zadyszkę.
Gorączka wywołana zapaścią na rynku kredytów hipotecznych w Stanach Zjednoczonych pomału opada. Kryzys był na pewno traumatycznym przeżyciem dla całego sektora finansowego. U jego podłoża legła m.in. niemożność wycenienia ryzyka instrumentów zawierających w swej strukturze tzw. papiery subprime. Na Zachodzie w związku z utratą finansowej płynności w sektorze bankowym doszło do upadku banku Lehman Brothers, sprzedaży i fuzji, a niekiedy nacjonalizacji. Priorytetem dla banków stało się teraz odzyskanie równowagi oraz zaufania - wzajemnego, inwestorów i klientów. Oznacza to także prawdopodobne zmiany w budżetach, również projektów IT. Wygląda na to, że banki będą przyglądały się rozwojowi sytuacji i zapewne nie podejmą teraz decyzji strategicznych. Decyzje o wstrzymaniu lub zmianie struktury długofalowych wydatków inwestycji zapadać będą w sposób wyważony.
Jest OK...
wyniosły, według wyliczeń IDC Polska, wydatki sektora finansowego na IT w 2007 r.
Zawirowania finansowe sprawiły, że na rynku pojawiały się dementowane przez zarząd UniCredit informacje, jakoby włoska grupa miała sprzedać udziały w Banku Pekao. Jego przedstawiciele również podkreślają, że szefowie UniCredit traktują inwestycję w Polsce długoterminowo, a bank pracuje normalnie, bez względu na spekulacje. W sierpniu Pekao ogłosiło trzyletnią strategię zakładającą wykorzystanie efektów połączenia banków Pekao i większej części BPH. Również w zakresie rozwiązań IT, w które bank zamierza wciąż inwestować. "Także w ostatnich tygodniach - kiedy na rynkach kapitałowych panowało ogromne zamieszanie - w banku zatwierdzono inwestycje na sumę ponad 10 mln euro. Inwestujemy w bankowość internetową, w zintegrowane systemy służące uproszczeniu i przyspieszeniu procesu udzielania kredytów konsumenckich i ogólnie w projektowanie nowych produktów" - mówi Piotr Alicki, dyrektor Pionu Informatyki w Banku Pekao.
Mimo wszystko jednak nawet ci, którym kryzys nie zaszkodził, muszą brać pod uwagę zmieniające się warunki. "Nie ma mowy o kompletnym zaniechaniu inwestycji w IT czy zastopowaniu rozwijania nowych projektów. Nasz budżet na 2009 r. gwarantuje aktualny i przyszły wzrost biznesu w Polsce" - deklaruje Monika Plocke, dyrektor ds. informatyki i telekomunikacji w Nordea Bank Polska. W przyszłym roku bank zamierza wdrożyć systemy poszerzające obecną funkcjonalność w zakresie zarządzania i kontroli ryzykiem. "Warto dodać, że systemy te były na tej liście też przed tak zwanym kryzysem" - podkreśla Monika Plocke. Do jakiego stopnia zatem bankowy dział IT może być gotowy na niekiedy zupełnie nieoczekiwane zmiany w biznesowym otoczeniu?
"Aby to było możliwe, IT powinno składać się z podstawowego, samowystarczalnego trzonu, zdolnego do przejęcia wszystkich zadań w ciężkich czasach przy równoczesnej zdolności realizowania części zamówień siłami zewnętrznymi w czasach prosperity. Pierwsze gwarantuje twardą kontrolę kosztów i trzymanie ich na niskim poziomie, gdy jest to wymagane, a drugie możliwość realizowania zwiększonego zapotrzebowania ze strony biznesu" - mówi Monika Plocke. "Oczywiście widzimy, że rynek finansowy jest niespokojny, więc planując budżet na 2009 r. banki będą się swoim pieniądzom przyglądać trochę uważniej niż dotychczas. Niemniej 2007 r. był w Polsce rokiem rekordowych zysków w sektorze bankowym" - dodaje Piotr Alicki.
Budżet prawdę pokaże
Według wyliczeń IDC Polska, wydatki sektora finansowego (w tym bankowość, ubezpieczenia, usługi finansowe) na IT w 2007 r. wyniosły około 1,2 mld USD, co stanowi ok. 12% rynku IT w Polsce. Prognoza na lata 2008-1012 przewiduje, że średnioroczna stopa wzrostu dla tego sektora to ok. 10%. "Naszym zdaniem, kryzys nie obniży znacząco wydatków sektora finansowego na IT" - mówi Ewa Zborowska, analityk IDC Polska. Namacalnych efektów kryzysu nie dostrzegają jeszcze także dostawcy rozwiązań IT, chociaż przyznają, że klienci czekają i odkładają swoje decyzje jak najdłużej mogą. Portfel zamówień na ten rok jest raczej niezagrożony. Całą prawdę o efektach kryzysu poznamy dopiero zapewne w przyszłym roku - kiedy światło dzienne ujrzą nowe budżety, choć ich przygotowanie może zająć dłużej niż zazwyczaj. Trwające projekty lepiej zakończyć, w innym wypadku ich koszty mogą wzrosnąć.
Banki i ubezpieczyciele muszą się skoncentrować na działalności operacyjnej i zadbać o jeszcze wyższą jej jakość, gdyż teraz wszyscy będą przyglądać się im jeszcze uważniej. Ci dostawcy, którzy specjalizują się w systemach do wspierania działalności operacyjnej, będą mogli liczyć na stały dopływ zleceń. "Efekty poznamy w 2009 r. Pierwszy i drugi kwartał przyszłego roku może ulec spowolnieniu. Kto dziś zadba o przyszłe kontrakty, może być spokojniejszy" - mówi Piotr Reichart, wiceprezes Comarchu. Jego zdaniem, banki zwrócą się bardziej ku badaniu zdolności i jakości swojego portfela klientów niż ekspansywnym pozyskiwaniu nowych. Odpowiednie narzędzia informatyczne pozwolą wyłapać tych najbardziej interesujących wśród klientów detalicznych i instytucjonalnych. Ale może też zdarzyć się, że pozostaną przy obecnym zakresie wsparcia działalności operacyjnej i nie zaplanują większych inwestycji - to byłaby dla branży niedobra wiadomość.
"W dużych, międzynarodowych grupach procesy globalizacji, czyli np. wprowadzania jednolitego systemu bankowego dla całej organizacji zostały jednak wstrzymane i grupy te koncentrują się na podtrzymywaniu bieżącej działalności operacyjnej" - dodaje Piotr Reichart.
- powstanie europejski nadzór nad rynkami finansowymi;
- interwencje powinny być czasowe, a pomoc powinna być jedynie przejściowa;
- interesy podatników będą brane pod uwagę w pierwszej kolejności;
- rządy będą miały prawo zmieniać zarządy zagrożonych banków;
- zarządy banków nie będą mogły zachowywać nieuprawnionych korzyści - rządy będą mogły ingerować w sprawę nadmiernych wynagrodzeń.