Konsument płaci podwójnie

Czy opłaty pobierane od czystych nośników i niektórych urządzeń elektronicznych są anachronizmem w erze Internetu?

Czy opłaty pobierane od czystych nośników i niektórych urządzeń elektronicznych są anachronizmem w erze Internetu?

Zasadniczym mankamentem związanym z funkcjonowaniem copyright levies, czyli opłat reprograficznych, jest zagrożenie dublowania opłat uiszczanych przez odbiorców dzieł. Nie sposób zaprzeczyć, iż prężnie rozwijające się systemy zarządzania prawami autorskimi (Digital Rights Management) są w stanie z zegarmistrzowską precyzją obciążać konsumentów za każdorazowy akt eksploatacji utworu. Nie ma zasadniczych przeszkód, by kolejne akty kopiowania tego rodzaju danych były uzależnione chociażby od mikropłatności.

Upowszechnienie się technicznych zabezpieczeń utworów prowadzi w prostej linii do sytuacji, w której użytkownik będzie zobligowany do dwukrotnego ponoszenia opłat powiązanych z możliwością kopiowania utworów. Czy utrzymywać więc, a co więcej rozszerzać zakres opłat reprograficznych stosownie do pojawiania się na rynku nowych produktów służących reprodukcji utworów?

Stopniowe wykluczanie z rynku

Dyrektywa UE z dnia 21 maja 2001 r. o harmonizacji niektórych aspektów prawa autorskiego w społeczeństwie informacyjnym stanowi obecnie trzon rozważań na temat przyszłości opłat reprograficznych. Artykuł 5 ust. 2 wspomnianego aktu zakłada gwarantowanie twórcom słusznego wynagrodzenia (fair compensation) z tytułu podejmowania przez użytkowników aktów mieszczących się w ramach dozwolonego użytku prywatnego. Można sądzić, iż w ten sposób potwierdzono dalszą egzystencję opłat reprograficznych. Z drugiej strony jednak premiowana jest przy tym ochrona zasobów udostępnianych w ramach usług na żądanie. Operatorzy tego rodzaju usług mogą w zgodzie z postanowieniami dyrektywy zdecydować się na całkowite wykluczenie dozwolonego użytku prywatnego oferowanych utworów. Upowszechnienie się takiego modelu biznesowego przekreśla w znacznym stopniu uzasadnienie copyright levies.

Znamiennym pozostaje fakt, iż w dyrektywie można znaleźć także założenia odnoszące się bezpośrednio do koegzystencji opłat reprograficznych i mechanizmów chroniących pracę. Zakłada się, że poziom "słusznego wynagrodzenia" twórców powinien być oceniany pod kątem wykorzystywania zabezpieczeń technicznych. Trzeba pamiętać, że DRM może całkowicie wykluczyć dalszą reprodukcję utworu. Postuluje się konieczność uwzględniania rozwoju i dostępności technologicznych środków zabezpieczających utwory w kontekście dozwolonego użytku prywatnego. Należy uważać to za dopuszczenie stopniowego zastępowania opłat reprograficznych mechanizmami technicznymi.

Niestety, żadne z postanowień dyrektywy nie przybliża okoliczności świadczących o "dostępności" zabezpieczeń technicznych. Wiele wskazuje na to, iż istotna jest ekonomiczna możliwość ich wykorzystywania. Dopóki implementacja systemu DRM będzie na tyle kosztownym wydatkiem, iż zastosowanie złożonych rozwiązań będzie realne dla wąskiego wycinka rynku, dopóty nie można mówić o dostępności takich środków. Trudno rzecz jasna mówić o jednorazowej całkowitej eliminacji wszystkich opłat reprograficznych. DRM nie może przecież działać "wstecz", obejmując swoją ochroną utwory już dostępne na rynku. Dodatkowo, w zależności od preferencji operatora mechanizmów technicznych, konsumenci mogą mieć dostęp do kilku wersji tego samego dzieła, chronionych stosownie do wysokości opłat licencyjnych.

Koncepcje zmian

W unijnych planach poświęconych reformie copyright levies generalnie wskazuje się na trzy drogi rozwiązania problemu. Pierwsza to zachowanie status quo i pozostawienie tej kwestii rynkowi. Drugą byłoby znowelizowanie przepisów dyrektywy, tak by wprowadzić sztywne regulacje odnoszące się do "słusznego wynagrodzenia" twórców z tytułu kopiowania prac dla celów prywatnych. Ostatnią pozostaje ustanowienie kryteriów pozwalających państwom członkowskim na ocenę "dostępności" systemów DRM, przy jednoczesnym zapewnieniu przejrzystości w kontekście gromadzenia i dystrybucji opłat reprograficznych. Ostatnie z przytoczonych rozwiązań jest najbardziej racjonalne, a zarazem relatywnie proste do wprowadzenia.

Niezwykle ciekawa jest przy tym lektura polskiej odpowiedzi na kwestionariusz Komisji Europejskiej "Copyright levies in a converging world". W dokumencie uwypukla się bowiem, iż na rodzimym rynku nie funkcjonują "skuteczne zabezpieczenia techniczne" (co miałoby znaczenie dla eliminacji opłat reprograficznych). W odniesieniu do kontroli zwielokrotniania utworów argumentem przemawiającym za tym ma być przede wszystkim fakt, iż "opracowanie sposobu ich ominięcia nie stanowi większego problemu dla zawodowych programistów".

Moim zdaniem, wspomniana konstatacja jest wielce ryzykowna. Przede wszystkim wśród specjalistów z zakresu prawa autorskiego powszechnie przyjmuje się, iż "skuteczność" elementów systemów DRM, z punktu widzenia ich prawnej ochrony, nie może być utożsamiana z całkowitą niemożliwością obchodzenia zabezpieczeń. W przeciwnym razie zbędne byłoby wprowadzanie przepisów chroniących przed obchodzeniem. Z kolei za pozbawione skuteczności uznaje się tak słabe mechanizmy, które można usunąć nawet przypadkowo. Dodatkowo przyjęcie omawianego założenia w praktyce byłoby strzeleniem samobójczego gola. Przepisy dyrektywy zakładają, że tylko skuteczne mechanizmy techniczne powinny być chronione. Polskie prawo autorskie od "skuteczności" zabezpieczenia uzależnia karną ochronę elementów systemów DRM.

W unijnych planach reformy copyright levies wskazuje się na trzy drogi rozwiązania problemu:
  • zachowanie status quo i pozostawienie tej kwestii rynkowi;
  • znowelizowanie przepisów Dyrektywy z dnia 21 maja 2001 r. o harmonizacji niektórych aspektów prawa autorskiego w społeczeństwie informacyjnym, tak by wprowadzić sztywne regulacje odnoszące się do "słusznego wynagrodzenia" twórców z tytułu kopiowania prac dla celów prywatnych;
  • ustanowienie kryteriów pozwalających państwom członkowskim na ocenę "dostępności" systemów DRM, przy jednoczesnym zapewnieniu przejrzystości w kontekście gromadzenia i dystrybucji opłat reprograficznych.
W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200