Koniec "starej" informatyki

Ośmioletnie komputery i serwery zostają wycofane, a wraz z nimi odchodzi ostatnia nuta romantyzmu w dziale IT. Po raz ostatni na naszych biurkach walają się dyski, taśmy, dyskietki. W pokoju panuje ogólny bałagan zwany jeszcze kilka lat temu "klimatem". Przez te kilka lat zmieniło się niemal wszystko, począwszy od sprzętu, a skończywszy na ludziach zajmujących się ogólnie pojętą informatyką.

Kilka tygodni temu zmroził mnie mail od użytkownika z prośbą o podanie SLA dla danego serwisu. Bo przecież zgłosił incydent i nie wie czego oczekiwać. Niestety, nie chodziło o wymiary nowej koleżanki z recepcji, a najprościej mówiąc, o nasz czas reakcji i rozwiązania problemu. Poniżej droga do samounicestwienia się duszy technicznej i kultu eksperta...

Po pierwsze: upraszczać

W zarządzaniu firmowym IT wszystko staje się prostsze. Serwery są stabilne, systemy operacyjne przewidywalne, a sporadyczne problemy dobrze opisane na stronach producentów. Zarządzanie nawet środowiskiem kilkudziesięciu wirtualnych serwerów jest teraz prostsze niż dodanie dysku SCSI w Windows NT 4.0 lub instalacja karty dźwiękowej na Windows 98. Mamy do dyspozycji bardzo wydajny sprzęt, stabilną wirtualizację, graficzne mechanizmy migracji ze wszystkiego niemal na wszystko i pomocnych producentów, którzy zrobią wszystko, aby tylko wyrazić zgodę na otrzymywanie materiałów reklamowych. Jeżeli nadal ktoś uznałby, że jest za słaby na zarządzanie informatyką (bo jest np. księgowym) może wszystkie niezbędne elementy zakupić jako stabilny serwis u licznych firm zewnętrznych. Zarządzanie IT sprowadza się więc do zrozumienia, co z bogatej oferty firm zewnętrznych pomoże mi lepiej wykonywać biznes przy akceptowalnych dla mnie kosztach.

Duzi mogą więcej

Nie ma się co oszukiwać, lokalny dział IT nie będzie lepiej administrował serwerem pocztowym od globalnej korporacji. Niemal każdy jest w stanie przypomnieć sobie awarię firmowej poczty, ale już prywatnej na komercyjnym portalu prawie nikt. Oczywiście, lokalny administrator może szybciej reagować na awarie, ale awarii może nie być w ogóle! Po co też inwestować kilkadziesiąt tysięcy złotych w sprzęt, jego chłodzenie i zasilanie awaryjne oraz kolejne tyle we wdrożenia i szkolenia, skoro przewidywalny miesięczny koszt usługi online będzie porównywalny z miesięcznymi wydatkami na kawę. Dodatkowo, dostaniemy świetne materiały edukacyjne dla użytkowników i gratisowe koszulki dla zarządu. Lokalne działy IT się skończyły. Większość firm nie potrzebuje nikogo poza help deskiem… zdalnym.

Bezpieczeństwo

Gdzie są moje pliki? Nie mam pojęcia i nie muszę tego wiedzieć, ale wiem, że są zawsze dostępne i bezpieczne. Na pewno łatwiej złodziejowi danych przekupić najniżej opłacanego administratora niż wynająć hakerów, aby ci włamali się do dostawcy usług hostingowych. Lokalny dział IT nie podniesie nam bezpieczeństwa infrastruktury. Jeżeli chcemy mieć ogólnie pojęte bezpieczeństwo, musimy zapłacić za nie firmie zewnętrznej i związać ją wielkimi karami za wszelkie wycieki informacji i kompromitację zabezpieczeń. Odpada nam problem byłych pracowników i czarnych charakterów pragnących - naszą bazą klientów - podreperować sobie prywatne konto. Więc o ile bezpieczeństwo informacji w ogóle istnieje, łatwiej je zapewnić korzystając z usług komercyjnych serwisów.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200