Komputery dla nauczycieli

Rokrocznie rośnie liczba komputerów w szkołach, szkoli się wielu nauczycieli - tylko efekty społeczne nie są proporcjonalne do nakładów i oczekiwań. Rzeczywistość daleko odbiega od obrazu malowanego za pomocą sporadycznych akcji i ładnie brzmiących haseł.

Rokrocznie rośnie liczba komputerów w szkołach, szkoli się wielu nauczycieli - tylko efekty społeczne nie są proporcjonalne do nakładów i oczekiwań. Rzeczywistość daleko odbiega od obrazu malowanego za pomocą sporadycznych akcji i ładnie brzmiących haseł.

Według ogólnopolskich badań, przeprowadzonych przez Agencję Badań Marketingowych i Społecznych ARC na zlecenie firmy Vulcan w listopadzie 1997 r., jedna czwarta przebadanych szkół podstawowych i średnich nie ma ani jednego komputera. Tylko 20% placówek może pochwalić się co najmniej 16 komputerami. Pozostałe szkoły dysponują kilkoma lub kilkunastoma komputerami (wliczając w to sprzęt tak przestarzały, jak ZX Spectrum), 35,6% szkół wcale nie korzysta z komputerów w dydaktyce. Zaledwie co szósty dyrektor szkoły ma na swym biurku komputer. Nie są to jednak tylko kwestie ilościowe.

Od wielu lat, najpierw jako nauczyciel, potem jako dostarczyciel oprogramowania dla oświaty, obserwuję, jak wykorzystuje się komputery w szkołach. Często w pracowniach komputerowych informatyk prowadzi dialog z garstką zainteresowanych uczniów, przymykając oczy na to, że pozostali grają, odrabiają lekcje itp. Równocześnie fizyk, biolog czy anglista ma trudności, by dostać choć jeden komputer na lekcję. Polonistka nie przyjmuje wypracowań napisanych na komputerze. Dyrektor, dotychczas układający plan lekcji, oczekuje, iż za pomocą programu komputerowego wykona to informatyk itd. Ciągle nieliczne są placówki, w których komputer traktowany jest jako narzędzie pracy dla każdego, poczynając od dydaktyków, bibliotekarzy i uczniów, po dyrektora i pracowników A wszystkie te osoby powinny mieć możliwość korzystania z komputera.

Moim zdaniem, jako pierwsi nieskrępowany dostęp do komputerów powinni otrzymać nauczyciele. To kluczowy warunek powszechnego wykorzystania komputerów na lekcjach i we wszelkich działaniach szkoły.

Każdy nauczyciel jest swego rodzaju artystą występującym codziennie na scenie, przed grupą zawsze krytycznie nastawionych uczniów. Jeżeli ktoś jest niepewny swojej wiedzy i umiejętności, woli na tę scenę nie wychodzić. Nauczyciel, który nie czuje się biegły w używaniu komputera - gdyż mimo że został przeszkolony, to nie ma do niego dostępu na co dzień - będzie obawiał się takiej próby. Tylko osoby, które są prawdziwymi użytkownikami komputerów, mogą przygotowywać następnych świadomych użytkowników komputerów.

Nauczyciel, który odbył intensywny kurs, a po powrocie do szkoły nie ma możliwości częstego korzystania z komputera, nie zdobędzie wystarczającej pewności siebie, by stanąć między komputerem a uczniami. Nie łudźmy się, że ktoś, kto przeszedł nawet dwa 3-tygodniowe kursy: obsługi komputera oraz nauczania za pomocą komputera, będzie czuł się pewnie bez możliwości doskonalenia swych umiejętności poza wzrokiem ciekawskich.

Dlatego postuluję, aby w pierwszej kolejności wyposażać w komputery biblioteki szkolne i pokoje nauczycielskie. Gdyby sytuacja finansowa naszej oświaty była lepsza, to byłbym wręcz za przekazaniem komputerów nauczycielom do domów bądź stworzeniem im finansowej możliwości ich zakupu. Czas zadać pytanie: "Czy ważniejsze jest, aby jak największa rzesza ludzi miała szansę zasiąść przy komputerach, czy wyżej cenimy sobie komputer jako składnik szkolnego majątku o sporej wartości, którego najlepiej, by nikt nie dotykał bez nadzoru fachowca". Nie ograniczajmy dostaw komputerów wyłącznie do specjalnych pracowni, w których zatrudniani są nauczyciele-specjaliści od komputerów, którzy uczą o komputerach i rozwiązują problemy wyszukiwane specjalnie w celu ich rozwiązywania. Komputery są potrzebne na niemal każdym stanowisku pracy w szkole.

Dlatego, jeżeli jest planowane w Polsce wdrażanie narodowego programu edukacji informatycznej, warto poważnie rozważyć, czy tworzenie w szkołach monokultury pracowni komputerowych jest celowe.

Nie starajmy się narzucać szkołom jedynie słusznego rozwiązania. Każda wzmianka o możliwości uruchomienia centralnych funduszy powoduje w środowiskach lokalnych oczekiwanie na coś, co "spadnie z góry". W ten sposób tłumi się oddolną aktywność. Centralne propagowanie informatyzacji szkół poprzez pracownie komputerowe prowadzi do tego, że dyrektorzy szkół wybierają najpierw pracownię, a później komputer w pokoju nauczycielskim lub bibliotece szkolnej. Na szczęście, jesteśmy świadkami szybkiego rozwoju sprzętu komputerowego, toteż w pracowniach następuje wymiana sprzętu na lepszy, szybszy itd. Ten wycofywany ze "świątyni informatyki" ma szansę znaleźć się w rękach nauczycieli innych przedmiotów, w sekretariacie czy bibliotece. A jak mają zdobywać kompetencję informatyczną pozostali?

<hr size=1 noshade>Feliks Sapiński jest prezesem firmy Vulcan.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200