Komputer i ja

Jestem osobą, która z komputerem zetknęła się późno - mówi prof. Ewa Łętowska, wybitny prawnik, były Rzecznik Praw Obywatelskich, miłośniczka i popularyzatorka muzyki (i jak za chwilę się przekonamy, także ambitny zwolennik komputerów).

Jestem osobą, która z komputerem zetknęła się późno - mówi prof. Ewa Łętowska, wybitny prawnik, były Rzecznik Praw Obywatelskich, miłośniczka i popularyzatorka muzyki (i jak za chwilę się przekonamy, także ambitny zwolennik komputerów).

Było to grubo po pięćdziesiątce (niestety nie udało mi się w tym miejscu zaprotestować) i było to bardzo dramatyczne spotkanie, ponieważ bardzo zazdrościłam tym wszystkim, którzy mogli z komputerami zapoznać się wcześniej, ale los tak mi zdarzył, że gdy byłam "osobą na świeczniku" i biuro komputeryzowało się, a ja nie mogłam w tym uczestniczyć, bo nie miałam czasu. Pewne problemy mnie zastanowiły gdy przyszli do mego biura informatycy i uzgadniali różne sprawy. Okazało się, że to co ja robię z moimi karteluszkami, fiszkami, sposobami obchodzenia się z danymi wywołało u moich rozmówców stwierdzenie: "Pani w gruncie rzeczy myśli komputerowo". To już mnie trochę zachęciło. Pomyślałam sobie, że jeśli mam już takie dobre początki, to trzeba je dalej kontynuować. Niestety nie miałam czasu, aby samej się tym zająć.

Uzgodniłam z moim personelem, że gdy przestanę piastować to odpowiedzialne państwowe stanowisko, oni trochę mnie nauczą. I słowa dotrzymali. Bardzo szybko się zorientowałam w jednej prawdzie, która może dla ludzi zajmujących się profesjonalnie informatyką będzie banalna, że nie może być tak, iż człowiek raz nauczy się od kogoś i to już mu wystarczy. Czerpie się ułamki wiedzy od różnych osób i o troszkę różnych specjalnościach. Tak zwany "specjalista od komputerów" wie dużo o sprzęcie, jak komputer jest zbudowany, o instalacjach itp. Człowiek korzystający z komputera musi trochę o tym wiedzieć, ale nie za dużo. Oczywiście, użytkownik jest głównie zainteresowany programami użytkowymi. O nich zaś "rasowy komputerzysta" ma przeważnie dość powierzchowne pojęcie.

Ja uczyłam się tak: trochę się szkoliłam a potem musiałam po prostu pracować. Dużo piszę, więc głównie używam edytorów tekstowych. Uczono mnie QRTekstu, bo to jest standard w administracji. Mnie jednak ten edytor jakoś "nie leżał". Jest jeszcze druga przyczyna, dla której nie nadawał się dla mnie. Dużo piszę w językach obcych a QRTekst do tego nie bardzo się nadaje. Zaczęłam eksperymentować i najbardziej przypadł mi do serca WordPerfect 5.1. Jak się go dobrze nauczyć? Wyszukałam sprawną sekretarkę, która biegle się tym edytorem posługuje, ale o komputerach nie ma pojęcia. Zaczęłyśmy wspólnie pisać jeden list, który później przetwarzałyśmy na dziesiątki sposobów: różne formaty strony, bloki, przenoszenia, kopiowanie itd.

I tu kolejny morał dla osób, które się uczą: uczyć się trzeba samemu, na własnych błędach i ważne jest, aby od początku osiągnąć choćby mały sukces. Aby widać było, że posuwamy się do przodu. Ja w tej chwili mam za sobą samodzielnie zrobione i złożone cztery książki (łącznie z generacją tablic, spisu treści, skorowidzem, przypisami). Nie zajmuję się grafiką, więc nie są one ilustrowane. Bardzo sobie chwalę komputer. Wydajność mojej pracy znacznie wzrosła.

I znów uwaga dla ludzi, którzy chcą przestawić się na pracę z komputerem. Dla człowieka, który całe życie pisał piórem siąść do komputera i myśleć przy klawiaturze, to zupełnie inny rodzaj pracy. Dla mnie pierwsze sześć tygodni pracy przy komputerze - to była męka. Czułam się przytłoczona przez komputer i błędy techniczne, które popełniałam w programie, przez własną nieudolność operowania klawiaturą. Ale po sześciu tygodniach już wiedziałam, że to się opłaci. I to mi się bardzo opłaciło. Jestem z tego dziś bardzo dumna.

Później zaczęłam mieć ambicje. Mam dBase III plus i bazę danych na pięć tysięcy rekordów wpisanych własnoręcznie. Później dla własnych potrzeb pozmieniałam w WordPerfekcie klawiaturę, żeby wygodniej móc pisać w obcych językach, napisałam makro itd. Teraz zaś startuję do notebooka. Tak się rozleniwiłam, że doszłam do wniosku, iż nie ma sensu robić w bibliotece odręcznych notatek. Muszę więc zatrzeć ten moment między robieniem notatek a skończonym tekstem. I do tego jest mi koniecznie potrzebny notebook.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200