Koleją pod kanałem

Niedawno otwarty tunel kolejowy pod kanałem La Manche jest bez wątpienia jednym z największych technologicznych osiągnięć XX wieku. Jego budowniczym i projektantom przyszło rozwiązać wiele trudnych i różnorodnych problemów. Ostatnio miałem okazję zapoznać się z zainstalowanym tam komputerowym systemem rezerwacji i kontroli biletów w sieci Eurostar. Nie zabrakło też przyjemności, czyli jazdy pod dnem morza z prędkością 300 km/h na trasie Londyn-Paryż.

Niedawno otwarty tunel kolejowy pod kanałem La Manche jest bez wątpienia jednym z największych technologicznych osiągnięć XX wieku. Jego budowniczym i projektantom przyszło rozwiązać wiele trudnych i różnorodnych problemów. Ostatnio miałem okazję zapoznać się z zainstalowanym tam komputerowym systemem rezerwacji i kontroli biletów w sieci Eurostar. Nie zabrakło też przyjemności, czyli jazdy pod dnem morza z prędkością 300 km/h na trasie Londyn-Paryż.

Po siedmiu latach budowy, w listopadzie ub.r. zaczęły regularnie kursować pociągi między W. Brytanią a Francją i Belgią. Budowa tunelu kosztowała ok. 10 mld USD i trwała o trzy lata dłużej niż to pierwotnie planowano. Inwestorzy mają nadzieję przejąć sporą część ruchu pasażerskiego między Anglią a stałym kontynentem (obecnie to ponad 60 mln osób rocznie, przy trzykrotnym wzroście w ciągu ostatnich 20 lat). Aktualnie z tunelu korzystają dwie linie kolejowe - La Shuttle i Eurostar. Pierwsza, obsługuje ruch wahadłowy przerzucając na platformach samochody i towary. Eurostar to system szybkich kolei europejskich, dla których zaczątkiem są właśnie połączenia tunelem biegnącym pod kanałem La Manche.

Przejażdżka

Futurystyczny wygląd czterystumetrowego (!) pociągu Eurostar dobrze współgra z zadziwiającą architektoniczną kompozycją terminala odpraw na londyńskim dworcu Waterloo. By dostać się do błyszczących żółto-białych wagonów, stojących przy peronie umieszczonym w szklanej rurze podtrzymywanej ażurową stalową konstrukcją, każdy musi posiadać ważny bilet i przejść przez system kontroli. Obawa przed możliwością ataku terrorystycznego, zmusiła towarzystwa kolejowe, korzystające z tunelu pod kanałem La Manche, do zastosowania drastycznych środków bezpieczeństwa, dorównujących stosowanym w transporcie lotniczym. Nawet bilety wyglądają identycznie (znormalizowany format ATB2). Wszyscy podróżni muszą przejść przez bramkę, znanej z wejścia do metra w różnych stolicach europejskich.

Sama jazda ma też wiele wspólnego z lotem w powietrzu. Jest szybka, bezszelestna (równiutkie tory i specjalne zawieszenie wagonów), a kiedy pociąg obniża się w tunelu, przejeżdżając pod kanałem La Manche, dokuczliwe są bardzo gwałtowne zmiany ciśnienia. Sam widok za oknem nie dostarcza zbyt wielkich emocji - ot, bardzo długi loch (jedzie się przezeń ponad 20 minut). Ponoć masa powietrza jaką pcha przed sobą skład pociągu, zwaliłaby z nóg każdego, kto znalazłby się w tym czasie w tunelu.

Byłem już kiedyś w Anglii (w studenckich czasach), podróżując z Francji autobusem i promem. Teraz gdy siedziałem w wygodnym fotelu w wagonie I klasy, jadącym z Londynu do Paryża, w pewnym momencie odczułem pewien dyskomfort psychiczny. Gdzie to morze, gdzie ta wyspa zwana Anglią, do której nie mógł nigdy dojść suchą nogą żaden piechur? Świat się jednak zmienia.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200