Kod Donalda Tuska

Od kilkunastu dni politycy i publicyści próbują rozkodować exposé premiera Donalda Tuska. Oto nasza interpretacja sprowadzona do poziomu asemblera.

Od kilkunastu dni politycy i publicyści próbują rozkodować exposé premiera Donalda Tuska. Oto nasza interpretacja sprowadzona do poziomu asemblera.

Przez trzy godziny można powiedzieć wszystko i nic. Są tacy, którzy w sejmowym przemówieniu Donalda Tuska dostrzegli pozytywną energię, zmianę nastawienia władzy do społeczeństwa z PIS-owej omnipotencji państwa na jej zaufanie do nas. Są jednak i tacy, którzy w rządach koalicji PO-PSL widzą reaktywację niechlubnej przeszłości Rywinlandii. My postanowiliśmy zastanowić się, co znaczą dla nas poszczególne komunikaty premiera.

Prawo do sprawiedliwej płacy i zysku

Kod Donalda Tuska

"Chcemy zerwać z dotychczasową tradycją wąskiego, resortowego pojmowania inwestycji w nowe technologie i systemy teleinformatyczne. W moim rządzie ministrowie bez wyjątku rozumieją, na czym polega międzyresortowe znaczenie współpracy na rzecz informatyzacji i rozwoju nowych technologii i systemów teleinformatycznych" - mówi Donald Tusk, premier Rzeczpospolitej

Jesteś najemnym pracownikiem w korporacji lub pracujesz "na państwowym"? Świetnie, należy Ci się sprawiedliwe wynagrodzenie. Uwaga! Nie dotyczy to specjalistów w urzędach centralnych, zwłaszcza w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Jeśli przypadkiem zajmujesz się funduszami unijnymi i myślałeś, że dostaniesz podwyżkę, zapomnij o niej. Trzeba dać więcej pieniędzy nauczycielom. A Ty w ramach "taniego państwa" powinieneś wiedzieć, że jeśli założysz prywatną firmę i zaczniesz świadczyć państwu te same usługi doradcze już jako przedsiębiorca, to zysku nikt Ci nie zabierze, choćby rząd miał wypłacić z budżetu na takich jak Ty trzy razy więcej pieniędzy niż obejmowała planowana podwyżka pensji urzędniczej.

Pomoc mają otrzymać najsłabsi, nie zaś najsilniejsi

To oznacza, że trzeba radykalnie zmienić system opieki społecznej w Polsce i wrócić wreszcie do większości rozwiązań proponowanych w projekcie Syriusz. Notabene, gdzieś ten projekt zarządczo-informatyczny zaginął w ostatnich dwu latach. Ktokolwiek wie o losach Syriusza, prosimy o kontakt z naszą redakcją. A tak poważnie, rząd premiera Donalda Tuska powinien wreszcie zerwać z fikcją szukania pracy dla bezrobotnych przez urzędy pracy i oddać to zadanie prywatnym firmom. Wobec tego należałoby pilnie zmienić konstrukcję systemów IT w tej dziedzinie.

Gospodarka wiedzy musi się stać polską specjalnością

To miło, że premier Donald Tusk uznał za warte przypomnienia osiągnięcia polskich informatyków w najbardziej prestiżowych konkursach na świecie. Świetnie, że dostrzegł, iż nasz potencjał rozwojowy politycy duszą nieudolnymi decyzjami i złymi przepisami. Toteż jesteśmy ogromnie ciekawi, jak jego rząd ograniczy liczbę przepisów i uchwalania ustaw--bubli, aby rzeczywiście ludzie sobie pomogli. Ale rzecz nie tylko w legislacyjnych więzach. Ta wymarzona gospodarka wiedzy musi opierać się na silnych zastrzykach finansowych z budżetu państwa w postaci różnego rodzaju grantów i programów, aby wspierać naprawdę innowacyjne pomysły w całej gospodarce.

Własność jest warunkiem wolności

Ma ruszyć prywatyzacja. Rząd chce uznać za strategiczne jedynie 17 spółek, w tym Lasy Państwowe i KGHM Polska Miedź. Natomiast niewątpliwie z listy firm, gdzie rząd chciał zatrzymać sobie tzw. złotą akcję, zniknie Telekomunikacja Polska. W ten sposób nowy minister skarbu Aleksander Grad uniknie konfliktu z Komisją Europejską.

System Partnerstwa Publiczno-Prywatnego może być równoprawnym źródłem finansowania inwestycji infrastrukturalnych

W ocenie Donalda Tuska fundusze unijne i budżet państwa są najważniejszymi źródłami finansowania inwestycji infrastrukturalnych, ale ich uzupełnieniem może być Partnerstwo Publiczno-Prywatne. Oczywiście to w naszym przypadku oznacza, że budowa traktów światłowodowych czy szerzej - upowszechnienie Internetu na terenach wiejskich mogłyby się odbywać w modelu PPP.

Internet jako kluczowy czynnik rozwoju

Widać tu wpływ wicepremiera Waldemara Pawlaka. W każdym razie zabrzmiało to zachęcająco, jak szef rządu, który notabene jeszcze do niedawna nie korzystał nawet z poczty elektronicznej, traktuje Internet jako "cenny nośnik dostępu do informacji, wiedzy, edukacji i kultury". Interesujące, że rządu nie cieszy Internet jako taki, lecz szerokopasmowy, cokolwiek by to słowo znaczyło. Po co więc państwo ma się angażować w inwestycje w tym obszarze? Bo to "szansa wyzwolenia milionów Polaków od biurokratycznych form, uwolnienie od biurokratycznych ograniczeń w dostępie do kultury, do informacji, do wiedzy, to szansa na indywidualizację i prawdziwą wolność w obszarze kultury, informacji i wiedzy". Łza się w oku kręci, gdy na dobitkę premier patrząc w byłego premiera Jarosława Kaczyńskiego rzucił, że "ci, którzy pracują z komputerem, wiedzą, o czym mówię". Ha, sprawdzimy. Spróbujemy umówić się na wywiad z Panem Premierem drogą elektroniczną. Ciekawe, jaki będzie czas reakcji?

Dzięki IT polskielasy odetchną z ulgą

Ten fragment exposé najbardziej nas trapi. Usłyszeliśmy, że rząd chce zerwać z "dotychczasową tradycją wąskiego, resortowego pojmowania inwestycji w nowe technologie i systemy teleinformatyczne". I że "w moim rządzie ministrowie bez wyjątku rozumieją, na czym polega międzyresortowe znaczenie współpracy na rzecz informatyzacji i rozwoju nowych technologii i systemów teleinformatycznych". Słowem, Donald Tusk powinien niezwłocznie poddać nowelizacji ustawę o działach administracji rządowej i zlikwidować dział informatyzacja oraz łączność, w zamian powołując dział społeczeństwo informacyjne, zaś sprawy infrastruktury teleinformatycznej administracji przekazać w gestię działu administracja publiczna. Zarazem szefem Komitetu Rady Ministrów ds. Informatyzacji i Łączności powinien zostać wicepremier Waldemar Pawlak.

Jako słowa-zaklęcia należy potraktować wolę premiera, aby większość spraw urzędowych można było załatwiać w najbliższej perspektywie przez Internet, w tym rozliczać podatki. Ładnie to wygląda od strony propagandowej, lecz trudniej to zrealizować praktycznie, gdy w grę wchodzą ogromne niespójności w np. Ustawie o podpisie elektronicznym lub - niby zwyczajnych - procedurach administracyjnych. Cieszy natomiast fakt, że premier - a raczej jego doradcy - dostrzegli problem "gromadzenia mnóstwa dokumentów na papierze", co dotyczy "instytucji państwowych i samorządowych".

W ocenie Donalda Tuska właściwe wykorzystanie IT pozwoli oszczędzić polskie lasy. "To jest prawdziwa, praktyczna i realistyczna realizacja wizji taniego państwa: dać człowiekowi maksimum instrumentów do swobodnego wyboru i swobodnego dysponowania". Oczywiście sprawdzimy, kiedy rząd zacznie wreszcie przekazywać projekty ustaw do Sejmu drogą elektroniczną i zaprzestanie drukować swoje biuletyny. Wtedy również oszczędzimy trochę więcej drzew.

e-dowód

Bardzo ciekawie prezentuje się pomysł na likwidację części dokumentów identyfikacyjnych. Premier nie powiedział wprost, o jakie dokumenty chodzi. Skądinąd wiadomo, że gra idzie o zniesienie przynajmniej numeru REGON. Co w zamian? Tutaj Donald Tusk podtrzymuje przynajmniej werbalnie koncepcję poprzedników: elektroniczny dowód osobisty, tzw. PL-ID. W ślad za tym idzie wola premiera, aby "udostępniać obywatelom i instytucjom dane z podstawowych rejestrów publicznych właśnie drogą informatyczną". To by znaczyło, że będzie kontynuowany projekt PESEL 2, zaś podział Narodowego Funduszu Zdrowia na kilka konkurencyjnych funduszy wymusi wreszcie wykorzystanie nowego e-dowodu jako jedynego dokumentu identyfikującego osobę ubezpieczoną.

Tu niestety musimy przerwać nasze rozkodowywanie. Naszej maszynie tłumaczącej zabrakło właśnie paliwa, tj. konkretów w postaci decyzji politycznych. Pożyjemy, zobaczymy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200