Kocham cię jak Irlandię

Ekonomiści i politycy rozpaczliwie szukają pomysłów na to, jak pobudzić tempo wzrostu gospodarczego Polski. Wierzą w siłę magicznych haseł: Internet, gospodarka elektroniczna i Krzemowa Dolina. Wiara czyni cuda, tyle że aby osiągnąć w 2025 r. poziom najsłabiej sytuowanych krajów obecnej Unii Europejskiej - Grecji, Portugalii i Hiszpanii - konieczny byłby wzrost odpowiednio na poziomie: 4,9, 5,6 i 5,8%.

Ekonomiści i politycy rozpaczliwie szukają pomysłów na to, jak pobudzić tempo wzrostu gospodarczego Polski. Wierzą w siłę magicznych haseł: Internet, gospodarka elektroniczna i Krzemowa Dolina. Wiara czyni cuda, tyle że aby osiągnąć w 2025 r. poziom najsłabiej sytuowanych krajów obecnej Unii Europejskiej - Grecji, Portugalii i Hiszpanii - konieczny byłby wzrost odpowiednio na poziomie: 4,9, 5,6 i 5,8%.

Modne hasła z określeniem: Nowa Ekonomia opanowały seminaria i konferencje gospodarcze. Prelegenci, bez względu na przynależność partyjną i poglądy polityczne, powołują się na przykłady Irlandii, Finlandii czy Estonii, gdzie proinwestycyjna polityka rządów w duchu społeczeństwa informacyjnego i e-biznesu spowodowała rozkwit gospodarczy. W ten sposób historyczne hasło "zbudujemy drugą Japonię" jest zastępo-wane w akademickich i sejmowych dyskusjach buńczucznym wyz- waniem "stwórzmy nad Wisłą Krzemową Dolinę, niech wzorem będą tamte kraje". Jeszcze niedawno, bo do 1997 r., modne było porównywanie się do "azjatyckich tygrysów" - Korei, Singapuru czy Malezji, lecz niespodziewany krach na rynkach dalekowschodnich skutecznie ochłodził entuzjazm wobec ich polityki gospodarczej...

Gdyby takie stanowisko reprezentowali tylko przedstawiciele naszej klasy politycznej, można by stwierdzić, że wizjonerów ci u nas dostatek. Tymczasem okazuje się, że podobne myśli - jak dzięki Nowej Ekonomii i przykładom z Zielonej Wyspy (9-proc. wzrost gospodarczy, najwyższy w Unii Europejskiej) dogonić bogatszą Europę - mają Czesi, Węgrzy, Słoweńcy, nie wspominając o Estonii, która ku zdumieniu wszystkich znacznie wyprzedziła pozostałe kraje regionu w reformach rynkowych i otwarciu gospodarki na świat. Wrześniowy numer Business Central Europe rekomenduje Irlandię i Portugalię jako najlepszy model rozwoju gospodarczego, wychodząc z założenia, że mamy zbliżone warunki makroekonomiczne, a czasami nawet lepsze niż oba państwa w pierwszych latach po przyjęciu do Europej- skiej Wspólnoty Gospodarczej. Warunki te to: tania i dobrze wyszkolona siła robocza, nieźle rozwinięte szkolnictwo i deklarowana otwartość na inwestorów zagranicznych. Jednym z czynników przyspieszających wzrost gospodarczy ma być rozwój technologii informacyjnych.

Czy technologia wpływa na rozwój gospodarczy?

Jak przekonywająco opowiada Stefan Bratkowski w książce Wiosna Europy. Mnisi, królowie i wizjonerzy (Warszawa, 1997), państwo Mieszka zawdzięczało rozwój gospodarczy handlowi na szeroką skalę z krajami islamu... niewolnikami i bursztynem. Był to całkiem intratny interes - w Bagdadzie, Basrze lub Kordobie za słowiańskich niewolników płacono tysiące złotych dinarów. Nic dziwnego, że Mieszka stać było nawet na to, by kupić od arabskich kupców tak egzotyczne zwierzę jak wielbłąd i podarować je małemu cesarzowi Ottonowi III. Zatem zamożność piastowskiego rodu nie zależała od wynalezionego wówczas żelaznego pługa, chomąta czy udoskonalonej siekiery. Dopiero z czasem potomkowie Mieszka zaczęli czerpać profity z nowych technologii: uprawy pola, czyli trójpolówki, mielenia ziarna w młynie wodnym lub garbowania skór. Wszakże w skali światowej rewolucyjne zmiany przyniósł wynalazek ruchomego czółna do maszyny tkackiej i wynalezienie maszyny parowej. Od tej pory, od połowy XVIII w., można już zdecydowanie twierdzić, że technologia dyktuje tempo rozwoju gospodarczego. Czy bez elektryczności można sobie wyobrazić gwałtowną industrializację na przełomie XIX i XX w.?

Współczesny przedsiębiorca, planując rozpoczęcie nowego biznesu, musi rozważyć wiele czynników: rodzaj i wielkość popytu, dostępność kapitału, koszt kredytu, przepisy prawne, politykę gospodarczą państwa, zwłaszcza podatkową; stan uzbrojenia terenu (światło, gaz, ciepło, systemy telekomunikacyjne), wysokość czynszu za najem lub stawkę za zakup, poziom bezrobocia i płac w okolicy; konkurencję, do jakich technologii może mieć dostęp. Taki sposób planowania działania powinien być też bliski politykom i urzędnikom, układającym wieloletnie strategie. Jednak przy obecnym tempie przemian cywilizacyjnych liczba czynników, które trzeba rozważyć w długofalowych prognozach rozwoju gospodarczego, z góry wyklucza ich wiarygodność. Lecz przecież nie chodzi o szkolny podręcznik dobrobytu, ale o wizję "dzięki czemu może być lepiej" i którędy iść, by chociaż zbliżyć się do ideału, za który przyjmujemy Irlandię, Finlandię czy Hiszpanię. Nader ogólnikowy rządowy dokument Polska 2025. Długookresowa strategia trwałego i zrównowa-żonego rozwoju nie precyzuje, w jaki sposób nasza gospodarka ma się stać bardziej innowacyjna. Dokument mgliście, bez wizjo- nerskiego oddechu, ascetycznie i biurokratycznie mami też, że społeczeństwo polskie będzie przekształcać się w społeczeństwo wiedzy, a w jego strukturze dochodowej i majątkowej powinny dominować grupy o średnich dochodach.

Czy w takich wizjach jest miejsce dla technologii? Owszem, lecz nie można jej utożsamiać dosłownie z faktem, że za 25 lat będziemy używać łączy satelitarnych o przepustowości "n" do kwadratu. Lepiej mówić o infrastrukturze informacyjnej: liczbie linii telefonicznych, komputerów i telewizorów podłączonych do sieci kablowych, dostępności telefo- nii komórkowej, upowszechnienia płatności kartami płatniczymi.

Przedostatni w peletonie

Dotychczasowy poziom rozwoju infrastruktury informacyjnej stawia nas jednak na szarym końcu wśród państw OECD i CEFTA: telefonia przewodowa - ostatnie miejsce, telefonia komórkowa - ostatnie miejsce. Trochę lepiej przedstawiają się zagadnienia, dotyczące przesyłania danych, Internetu, liczby komputerów PC, TV i dostępności TV wielokanałowej (tutaj wyprzedziliśmy Turcję). Zdaniem Centrum im. Adama Smitha, które przeanalizowało polską infrastrukturę, przedostatnia pozycja Polski (suma dystansów sektorowych) jest spowodowana w 50% przez zacofanie w telekomunikacji; w 25% - zapóźnienia w informatyce i w 25% - zapóźnienie rozwoju mediów elektronicznych. Natomiast duży dystans Polski do wzorcowej pod względem rozwoju infrastruktury telekomunikacyjnej Norwegii jest spowodowany w 45% niedorozwojem telefonii przewodowej; w 29% - stosunkowo niewielkim rozpowszechnieniem telefonii komórkowej, w 26% - zapóźnieniem w sferze transmisji danych.

Warren Clark z waszyngtońskiego Centrum Studiów Strategicznych, które doradzało Ministerstwu Łączności w liberalizacji rynku telekomunikacyjnego, dodaje do tych wskaźników jeszcze jeden: pod koniec 1999 r. tylko 10% Polaków korzystało z kart płatniczych, podczas gdy Czechów - 24%, Węgrów - 15% i Greków - 32%. Na tym tle osiągnięcia Irlandczyków, Finów czy Estończyków wydają się szczególnie pouczające.

Irlandia - po pierwsze edukacja

... Po drugie, prace badawczo-rozwojowe, po trzecie, inwestycje zagraniczne. Tak w skrócie wygląda irlandzka droga rozwoju gospodarczego. Gdy w 1973 r. Irlandia była przyjmowana do EWG, należała do najbiedniejszych krajów Wspólnoty. Przed przystąpieniem do UE była krajem typowo rolniczym (w latach 60. zatrudnienie w tym sektorze wynosiło ok. 40%). Obecnie w innych państwach Unii nie mogą się nadziwić, że Irlandia stała się lokomotywą wzrostu gospodarczego Unii i krajem nowoczesnych technologii. Jak to się stało? Irlandczycy inwestowali unijne fundusze strukturalne i pomocowe w wysokości 7% PKB w rozwój edukacji i poprawę warunków życiowych mieszkańców, gdy tymczasem Grecja wolała budować drogi i mosty. Postawili na działy gospodarki wymagające wiedzy pracowników, jak branżę IT i przemysł farmaceutyczny. Niskie podatki (przedsiębiorstwa płacą je w wysokości 10-24% przychodów) i wykształcone kadry (60% maturzystów trafia na wyższe studia), gwarantujące wysoką stopę zwrotu kapitału, zachęciły inwestorów zagranicznych. Na 25 największych koncernów przemysłu elektronicznego, aż 19 uczyniło z Irlandii swoją główną siedzibę w Europie, zatrudniając 60 tys. osób. Wystarczy wspomnieć, że 1/3 komputerów PC sprzedanych na Starym Kontynencie i 60% aplikacji biznesowych wyprodukowano właśnie w Irlandii.

Do jej sukcesu przyczyniła się również liberalizacja rynku te- lekomunikacyjnego, na którym działa 43 ope-ratorów. Rząd inwestuje w budowę szeroko- pasmowych sieci komputerowych, przeznaczając na ten cel do 2006 r. 152 mln euro. Kluczem do dalszego rozwoju są prace badawczo-rozwojowe. Z budżetu państwa wyasygnowano 425 mln euro na fundusz technologiczny, wpierający działalność placówek naukowych. Następne 711 mln euro zasiliło fundusz technologii przyszłości, ukierunkowa-ny na biotechnologię. Przy tych wydatkach 170 mln euro na podłączenie wszystkich szkół do Internetu do 2002 r. nie robi wielkiego wrażenia.

Finlandia - po pierwsze edukacja

... Po drugie, prace badawczo-rozwojowe, po trzecie, współpraca między państwem, uniwersytetami i firmami prywatnymi.

Jeszcze w latach 80. gros PKB Finlandii pochodziło ze sprzedaży drewna i papieru. Gdy stary, wielobranżowy koncern Nokia przeprowadził restrukturyzację i postawił na telefonię komórkową, okazało się, że był to strzał w dziesiątkę, chociaż jeszcze w 1992 r. uważano, że za 8 lat zapotrzebowanie na telefony komórkowe wyniesie mniej niż 50 mln sztuk. I to był błąd! Na rynek trafia teraz ok. 250 mln aparatów i wciąż jest to za mało.

Nie byłoby tego sukcesu, gdyby nie postawa państwa i przedsiębiorców, nie skąpiących funduszy na prace badawczo--rozwojowe. Wydatki na badania i rozwój (B+R) stanowią aż 3,1% PKB. W liczbach bezwzględnych z 22,3 mld marek fińskich na B+R prawie 15 mld marek pochodzi od biznesu, pozostałą kwotę przekazują agendy państwowe i uniwersytety, dotowane z budżetu.

Finowie stworzyli system, w którym prywatnym firmom zależy na prowadzeniu prac B+R. W rządowych planach do 2006 r. system dotowania badań ma być ukierunkowany na rozwój społeczeństwa informacyjnego i biotechnologii.

Estonia - po pierwsze edukacja

... Po drugie, prace badawczo-rozwojowe, po trzecie, otwarcie na Nową Ekonomię.

Ta nadbałtycka republika to sól w oku polityków środkowoeuropejskich. I choć nie jest przewidziany jej akces do UE w pierwszej kolejności, to jest bardziej zaawansowana w akceptacji unijnego prawa od Polski, Czech i Węgier... Niby jest byłą sowiecką republiką, lecz ma więcej procentowo użytkowników Internetu (30%) niż Unia Europejska (25%). Polska przechwala się internetyzacją szkół, a w Estonii już każda szkoła podłączona jest do sieci. Pod koniec roku zostaną podłączone także wszystkie biblioteki, pracując w trybie online. W Polsce dopiero się dyskutuje o reformie podatkowej i podatku liniowym - tam już te rozwiązania zostały wprowadzone.

Ustawa o podpisie elektronicznym? Uchwalona. Rozliczenia podatkowe przez WWW? Jeszcze w tym roku. Elektroniczny rząd? Dosłownie i w przenośni - rząd Estonii zaprzestał od sierpnia 2000 r. drukowania materiałów na posiedzenia gabinetu, korzysta wyłącznie ze specjalnego systemu komputero- wego, dzięki czemu zaoszczędzi w cią-gu roku ok. 200 tys. USD. Na koniec: gdzie można spotkać znaki drogowe, informujące, jak daleko jest do najbliższego miejsca z dostępem do Internetu? Na drogach estońskich.

Głowa do góry

Często prelegenci irytują słuchaczy nad Wisłą opowieściami o "europejskich tygrysach", które razem wzięte nie liczą nawet połowy mieszkańców Polski (Irlandia - 3,2 mln; Finlandia - 5,5 mln; Estonia - 1,5 mln). Jednak warto wiedzieć, że kraje te zawdzięczają swoją pozycję gospodarce opartej na wiedzy i rozbudowie infrastruktury informacyjnej. Wniosek nasuwa się sam: im lepsza infrastruktura informacyjna, tym większe tempo rozwoju gospodarczego i większa konkurencyjność gospodarki.

--------------------------------------------------------------------------------

W artykule wykorzystano materiały z konferencji Państwowej Agencji Inwestycji Zagranicznych Rozwój Infrastruktury Teleinformatycznej: wyzwanie dla Polski i Forum Gospodarczego w Krynicy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200