Klimat na zarządzanie

W 2005 r. nastąpił prawdziwy renesans nowych wdrożeń i rozszerzeń istniejących instalacji MRP II/ERP. Rysują się ogólne trendy, ale bardzo dużo dzieje się także w niszach.

W 2005 r. nastąpił prawdziwy renesans nowych wdrożeń i rozszerzeń istniejących instalacji MRP II/ERP. Rysują się ogólne trendy, ale bardzo dużo dzieje się także w niszach.

Niecałe dwa lata wzrostu gospodarki wystarczą, by całkowicie odmienić rynek na systemy ERP. Symptomy przebudzenia, które obserwować można było już w drugiej połowie 2004 r., w kolejnym roku przekształciły się w prawdziwą lawinę wdrożeń. Symptomatyczne jest to, że wyraźne ożywienie, by nie powiedzieć więcej, nie dotyczy wyłącznie firm dużych, lecz całego spektrum wielkości firm, sektorów i branż.

Najbardziej budującą wiadomością w 2005 r. dotyczącą rynku ERP jest fakt, że na nowo wzmogło się zainteresowanie wdrażaniem modułów do zarządzania produkcją. Wdrożenia tego rodzaju to z reguły wielkie przedsięwzięcia, do których - jeśli rzeczywiście mają przynieść realne efekty biznesowe - trzeba w firmie znaleźć wielkie pokłady samozaparcia i wytrwałości, a także finansowanie. Rozkwit wdrożeń produkcyjnych sugeruje, że wzrost rynku ERP w 2005 r. ma bardzo solidne podstawy.

Druga ważna obserwacja dotyczy firm małych i średnich - dynamika przyboru wdrożeń w tym segmencie rynku jest bardzo duża. Na potęgę wdrażane jest nie tylko oprogramowanie finansowe, sprzedażowe czy magazynowe, ale w bardzo wielu przypadkach także produkcyjne i specjalistyczne. Wygląda na to, że małe i średnie firmy zrozumiały, że uporządkowanie, uczynienie przejrzystymi i automatyzacja ich podstawowych obszarów działalności ma wartość, w przeciwieństwie do prostego księgowania i liczenia podatków.

W firmach większych, które już kilka lat temu zaspokoiły swoje podstawowe potrzeby w dziedzinie systemów zarządzania, wyraźnie pojawił się popyt wtórny. W tym segmencie rynku rozszerzenia funkcjonalności, rozbudowa działających systemów o nowe aplikacje i wymiana dotychczasowych systemów na nowe stanowiły połowę dużych kontraktów podpisanych w ub.r. Nie wszędzie jest wszakże tak różowo. Są w Polsce całkiem duże firmy, w których księgowanie czy też planowanie produkcji odbywa się... na papierze.

W niszach praca wre

Produkcja naprawdę przeżywa renesans. Napływ kapitału z Unii Europejskiej, zachęconego wciąż relatywnie niskimi płacami w produkcji, dał impuls do wdrożeń systemów wspomagających zarządzanie zakupami, planowanie produkcji i optymalizację dystrybucji. Widać to bardzo wyraźnie na przykładzie branży meblarskiej, która przeżywa bardzo dobry okres, znajdując nabywców na swoje wyroby zarówno w kraju, jak i za granicą. Wzrost zainteresowania systemami ERP miał w tym wypadku bardzo zdrowe podłoże - przybór zleceń i wyśrubowane terminy związane z sezonowością modeli wymusiły na producentach mebli odejście od Excela i przyjrzenie się temu, jak można by lepiej wykorzystać istniejący park maszynowy.

Wyraźnie rozwija się także branża samochodowa. Choć w związku z importem samochodów używanych sprzedaż nowych aut w 2005 r. spadła do ok. 200 tys., równolegle Polska stała się ważnym w skali Europy eksporterem samochodów i rajem dla kooperantów wielkich montowni. Ciekawa sytuacja wytworzyła się w Bielsku-Białej. Działające w mieście i jego okolicy firmy kooperacyjne pracują już nie tylko na potrzeby Fiata, ale w coraz większym stopniu na rzecz firm zlokalizowanych za słowacką granicą - Hyundai w Żylinie i Volkswagena, który ma zakłady w Bratysławie. Rozwija się także sieć kooperantów Volkswagena wokół zakładu w Poznaniu, gdzie w 2005 r. zaznaczył swoją obecność QAD, wdrażając MFG/PRO w kilku firmach działających na jednej ulicy.

W związku z obudzeniem się popytu na oprogramowanie do zarządzania produkcją okazało się, że popyt rozmija się często z ofertą rynkową. Tym razem nie chodzi o ceny, lecz przede wszystkim o możliwości funkcjonalne. W Polsce działa mnóstwo firm o specjalistycznym profilu produkcji (np. unikalne rozwiązanie do obróbki cieplnej lub specjalistycznej obróbki skrawaniem), produkującym często na indywidualne zamówienia. Dla takich firm nie istnieją gotowe rozwiązania z prawdziwego zdarzenia, a dostosowanie rozwiązań z innych branż raczej nie przyniesie oczekiwanych efektów. To świetne czasy dla firm skłonnych i zdolnych tworzyć niestandardowe rozwiązania do zarządzania produkcją.

Maszyna zamiast człowieka

W dziedzinie produkcji zauważalny jest obecnie jeszcze jeden trend - automatyzacja polegająca na zastępowaniu ludzi maszynami sterowanymi komputerowo. "W wielu przypadkach zdarzyło mi się rozmawiać z klientami, którzy nie są w stanie utrzymać frezerów, tokarzy, spawaczy i podobnej klasy specjalistów. Powód jest prosty - w Wlk. Brytanii i Niemczech ci sami ludzie za tę samą pracę otrzymują propozycje na takie same kwoty, ale w funtach lub euro. Do niedawna to było nie do pomyślenia, ale obecnie firmom polskim, często całkiem małym, opłaca się więc kupić obrabiarki sterowane numerycznie i zatrudnić do ich obsługi osoby po studiach" - mówi Janusz Mleczko, analityk biznesowy w Rekord Systemy Informatyczne.

Powszechne wprowadzanie maszyn sterowanych komputerami ma związek także z niezależnym od spraw zatrudnieniowych trendem dotyczącym gromadzenia danych o parametrach i warunkach panujących w trakcie procesu produkcji. Kiedyś dotyczyło to tylko szczególnych branż, jak farmaceutyczna czy spożywcza, ale obecnie coraz więcej firm chce zbierać i analizować dane z maszyn. Powód? Mnóstwo firm produkcyjnych, wchodząc w kooperację z zagranicznymi kontrahentami, musiało wdrożyć systemy zapewnienia jakości lub normy jakościowe wymuszone przez prawodawstwo unijne.

Zbieranie danych odbywa się na wypadek audytu, ale także w celu zabezpieczenia własnego interesu. "Kwantyfikacja partii produkcyjnych odgrywa kluczową rolę w ograniczaniu strat, jeśli dojdzie do wykrycia nieprawidłowości na późniejszych etapach. Im większa dokładność identyfikacji partii, tym mniej produktów trzeba w razie czego zutylizować. Wartość produkcji z jednego dnia jakoś można przełknąć, ale z tygodnia - to już może zachwiać firmą" - mówi Janusz Mleczko.

Liderzy szukają głębiej

W dużych firmach, które pierwszą falę optymalizacji za pomocą ERP mają już dawno za sobą, dostrzegane są obecnie możliwości dalszej poprawy organizacji. Tam gdzie proces produkcyjny jest w miarę prosty, a jedynie skala duża, priorytet zyskuje zwiększenie precyzji rachunku kosztów w kierunku większej granularności, np. z grup wyrobów do pojedynczych wyrobów, a w niektórych przypadkach dla każdego zlecenia. Firmy stają się skłonne do eksperymentów z systemami planowania uwzględniającymi ograniczenia mocy wytwórczych w kontekście dotrzymywania terminów (ATP - Available To Promise) oraz rozwiązaniami skracającymi cykle zaangażowania kapitałowego w produkcję w toku i wyroby gotowe. W coraz większej liczbie przypadków produkcja na magazyn zastępowana jest produkcją na konkretne zamówienie.

Firmy o bardziej skomplikowanych procesach produkcyjnych w ramach drugiej fali wdrożeń ERP zaczynają poszukiwać bardziej wyrafinowanych optymalizacji, czego przykładem mogą być pierwsze przymiarki do wdrożeń rozwiązań do zarządzania produkcją MES (Manufacturing Execution Systems). Potrzeba ich powstania wzięła się stąd, że tradycyjne planowanie MRP II/ERP odbywa się na poziomie całej firmy, która jednak może składać się z wielu zakładów. MES to podejście pretendujące do optymalizacji na niższym poziomie, niejako operacyjnym, zwłaszcza w produkcji procesowej z rozgałęzieniami marszrut, gdy np. z jednego półproduktu powstaje wiele innych półproduktów lub produktów finalnych (wielka chemia, hutnictwo, mleczarstwo itd.).

Zwiększający się nacisk na produkcję zleceniową, często poprzedzoną etapem projektowania, sprawia, że pojawia się potrzeba lepszego zarządzania informacją o produkcie. Tym samym rodzi się potrzeba, by systemy planowania produkcji jeszcze bardziej niż dotychczas spajać z systemami technologicznymi oraz systemami pracy grupowej, w ramach których producent komunikuje się z klientem w celu wypracowania ostatecznej specyfikacji produktu. Systemów typu PLM (Product Lifecycle Management) z prawdziwego zdarzenia zdaje się jeszcze w Polsce nie ma, ale niewykluczone, że w tym roku pojawią się pierwsze jaskółki.

Coraz więcej pod lupą

O ile w ubiegłych latach firmy mówiły o potrzebie wdrażania rozwiązań analitycznych, o tyle w 2005 r. przeszły od słów do czynów. Bardzo wiele spośród projektów rozszerzających wdrożoną kiedyś funkcjonalność idzie w kierunku zwiększenia dokładności kontrolingu, jak również jego zakresu. Firmy chcą rejestrować i analizować koszty na coraz niższym poziomie, ale też wychwytywać zjawiska wychodzące poza rachunek kosztów i rentowności. Rozwiązania OLAP zaczynają być wykorzystywane do wychwytywania anomalii w danych pochodzących z automatyki przemysłowej (np. w celu wczesnego wykrywania możliwości powstania awarii) oraz do analizy wydajności pracy.

W nowych wdrożeniach rozwiązania OLAP pojawiają się jako standardowy element raportowania, który jednak nie jest tradycyjnym raportowaniem, lecz bezpośrednią formą systemu wspomagania decyzji. Dobrze widać to na przykładzie rozwiązań CRM, które w przemyśle mają ostatnio tendencje do silnych związków z analityką. Analizy wykorzystywane są m.in. w procesie ustalania pozycji negocjacyjnej klienta i w celu wyceny składanych zamówień. "Waga" klienta, historia wzajemnych rozliczeń, pilność terminów, dostępne moce produkcyjne, wielkość kapitału koniecznego do zaangażowania w zlecenie, możliwość rozbicia zlecenia na mniejsze partie itp. Taki CRM to w dużej mierze rozwiązanie analityczne wspomagające podejmowanie decyzji sprzedażowych, sięgające do danych z wielu różnych dziedzin.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200