Informatyzacja w pigułkach

Kamieniem milowym informatyzacji Polfy Kutno okazały się lata 1991, 1993 i 1995. W roku 1991 zakłady zakupiły minikomputer i bazę danych Informix. W 1993 r. wzbogaciły go o system zarządzania przedsiębiorstwem MAX. W roku 1995 trzeba było wzmocnić i oprogramowanie, i sprzęt. Rozszerzono więc licencję na MAX-a i zakupiono superserwer w przyszłościowej konfiguracji.

Kamieniem milowym informatyzacji Polfy Kutno okazały się lata 1991, 1993 i 1995. W roku 1991 zakłady zakupiły minikomputer i bazę danych Informix. W 1993 r. wzbogaciły go o system zarządzania przedsiębiorstwem MAX. W roku 1995 trzeba było wzmocnić i oprogramowanie, i sprzęt. Rozszerzono więc licencję na MAX-a i zakupiono superserwer w przyszłościowej konfiguracji.

O informatyzacji kutnowskich Zakładów Farmaceutycznych Polfa S.A. zaczęto myśleć w połowie lat 80. Wtedy to Polfa nie miała jeszcze własnego ośrodka informatycznego i korzystała z mainframe'a, najpierw w centrali branżowej w Warszawie, nastęnie w odległych o 3 km Zakładach Metalurgicznych "Agromet".

Korzystanie z cudzego komputera było jednak kłopotliwe i gdy w 1987 r. w fabryce pojawił się pierwszy komputer PC, zarzadzany Xenixem i wyposażony w 3 terminale, zakładowi programiści postanowili samodzielnie opracować moduł do obsługi sprzedaży wyrobów gotowych. Wkrótce powstał też moduł do obsługi płac, ale - z powodu małej wydajności komputera - tylko dla pracowników umysłowych. Sytuacja niewiele się zmieniła po zakupie dwóch następnych komputerów PC. Gdy liczba drukowanych dziennie faktur wzrosła z 30 do 150, aktualne rozwiązanie przestało być wystarczające.

W tej sytuacji w 1991 r. Polfa w wyniku przetargu weszła w posiadanie DRS 6000, minikomputera ICL, do którego początkowo podłączono 16 terminali i bazę danych Informix. "O pisaniu własnego zintegrowanego oprogramowania raczej nie było mowy" - mówi Wojciech Kamiński, główny specjalista ds. informatyki. - "Takie oprogramowanie mogłoby być tworzone przez specjalistów, a na początku lat 90., kiedy firma przeżywała kłopoty, trudno było takich znaleźć."

Zakłady skorzystały jednak z wynegocjowanej w ramach kontraktu możliwości przeszkolenia własnych pracowników w zakresie Informixa, co szybko przyniosło korzyści. Najpierw stworzono nowy system kadrowo-płacowy, tym razem także dla pracowników fizycznych, a gdy w 1994 r. Zakłady Metalurgiczne zaczęły chylić się ku upadkowi, bez trudu przeniesiono przechowywaną na mainframe bazę danych gospodarki materiałowej do własnego systemu.

Nieco wcześniej, w maju 1992 r., zakłady sprywatyzowano i jako spółka akcyjna podjęły decyzję o konieczności wdrożenia zintegrowanego systemu do zarządzania przedsiębiorstwem. Wybór padł na MAX-a firmy ICL, jedynego dostępnego wówczas na polskim rynku zlokalizowanego systemu opartego na bazie danych Informix. "Żaden polski system nie wchodził wtedy w rachubę, bo każdy z nich składał się z oddzielnych modułów, których nie można było zintegrować. Z systemów zachodnich żaden natomiast, poza MAX-em, nie był zlokalizowany" - mówi Wojciech Kamiński.

Spojrzeć na całość

Wdrożony na początku 1994 r. pakiet swoim zasięgiem obejmował: produkcję (obsługa zleceń, normy technologiczne), sprzedaż, zakupy materiałów i surowców oraz księgowość. Szefem wdrożenia, co było nie bez znaczenia dla powodzenia całego przedsięwzięcia, został inżynier chemik, będący członkiem zarządu. W pierwszej kolejności postanowił on, w celach informacyjnych, przeszkolić cały zarząd. W drugiej - grupę wdrożeniową (po 3 osoby w każdym temacie), której kolejnym zadaniem było przeszkolenie reszty załogi. Z czasem, gdy firma podjęła decyzję o rozbudowie działu marketingowego, szef wdrożenia został jednocześnie dyrektorem Biura Obsługi Zakładów.

Znaczenia pakietu trudno było nie docenić. Przed laty, gdy głównym odbiorcą leków było państwo, towar niemal nie zalegał w magazynie. Obecnie sytucja zmieniła się diametralnie. Z jednej strony rynek stał się znacznie bardziej konkurencyjny, z drugiej - pojawiły się prywatne hurtownie. W konsekwencji klient nie tylko, że nie musiał zamawiać towaru, ale mógł jeszcze przebierać w dostawcach. Nic więc dziwnego, że teraz niemal cała produkcja, a zakłady w swojej ofercie mają ponad 80 wyrobów, idzie do magazynu i czeka na klienta. Każda błędna decyzja, co do produkcji towaru, na który nie będzie zbytu, sporo firmę kosztuje. "Dopiero zarządzanie gospodarką magazynową za pomocą MAX-a pozwoliło w ciągu niedługiego czasu zmniejszyć zapasy niemal dwukrotnie, co znalazło swoje odbicie w zysku" - komentuje Wojciech Kamiński. "Nie mniejsze zalety wynikają z prowadzenia bazy danych klientów dostarczającej informacji o przeterminowanych płatnościach. Dzięki MAX-owi firma ma więc stały wgląd w przepływ zasobów przez przedsiębiorstwo i dzięki temu może podejmować bardziej elastyczne decyzje".

Wymagający ludzie

Wdrożenie nowego systemu napotykało jednak na różnego rodzaju opory materii ludzkiej. Za przykład wystarczy podać obieg dokumentów dla których MAX proponował inne formaty niż do tej pory używane w przedsiębiorstwie. "A to stanowiło barierę w ich upowszechnianiu wśród pracowników przedsiębiorstwa" - mówi Wojciech Kamiński. "Dużym problemem było także dopasowanie zachodniego systemu do niespójnego polskiego ustawodawstwa".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200