Informatyka projektowana zespołowo

Materiał promocyjny O płaskim modelu zarządzania, mikroorganizacjach oraz profilu i cechach poszukiwanych pracowników opowiada André Rogaczewski, CEO Netcompany.

Czy wraz z rozwojem warszawskiego biura Netcompany częściej bywa Pan w Polsce?

Jestem tutaj przynajmniej raz w miesiącu, a czasem częściej, co drugi czy trzeci tydzień. Zatrudniamy w Warszawie coraz więcej ludzi, w 2017 r. powiększymy nasz zespół o kolejną setkę, może nawet więcej – drugie tyle, ile obecnie liczy biuro. Na dobrą sprawę zatrudniamy nową osobę niemal co drugi dzień.

Sto osób to dużo, zwłaszcza że konkurencja o specjalistów IT jest ostra. Jak Netcompany radzi sobie z rekrutacją?

Tak w Polsce, jak i w Danii mamy do czynienia z bardzo silną konkurencją o pracowników. Niemniej radzimy sobie świetnie. Ludzie chcą dla nas pracować, ponieważ istotnie różnimy się od wielkich dostawców IT. Pracowników przyciąga płaska struktura organizacyjna – w ramach Netcompany pracujemy w mikroorganizacjach. Czytałem na ten temat bardzo ciekawy artykuł, z którego konkluzja była następująca: jeżeli duże organizacje chcą przetrwać w czasach nowej ekonomii, w społeczeństwie poprzemysłowym, muszą zmienić się w mikroorganizacje. Netcompany jest właśnie takim konglomeratem mikroorganizacji. Rośniemy bardzo szybko, o 20% rocznie, zatrudniamy już ponad 1000 pracowników. Udaje nam się, ponieważ każdy pracownik przez określony czas działa w ramach mikroorganizacji, która po kilku miesiącach rozwiązuje się, a pracujące w niej osoby trafiają do kolejnej mikroorganizacji w ramach Netcompany. Jeśli taki pracownik będzie wystarczająco dobry – a z zasady po roku czy dwóch latach będzie – dostanie awans i będzie zarządzał kolejną mikroorganizacją. W ten sposób nie masz szefa, bezpośredniego zwierzchnika, i zawsze dostrzegasz perspektywę rozwoju. Naprawdę dużo ludzi jest z tego zadowolonych.

Czas powiedzieć: „sprawdzam”. Ilu jest pracowników, którzy otrzymali awans w warszawskim biurze Netcompany?

W Netcompany co roku awans otrzymuje między 20 a 25% pracowników. Proszę oczywiście pamiętać, że pracownicy zaczynają na różnych poziomach. Jeżeli ktoś został zatrudniony jako starszy konsultant, muszą minąć te 2–3 lata, zanim zostanie menedżerem. Niemniej, jeżeli ktoś dojrzał do awansu, dostaje go. I to w naszej firmie widać.

Na czym polegał projekt, który realizujecie dla mającej siedzibę w Polsce unijnej agencji FRONTEX? Nad jakimi innymi projektami pracował polski oddział Netcompany w ciągu ostatniego roku?

FRONTEX to nasz pierwszy klient w całości obsługiwany przez polski oddział Netcompany. Projekt dotyczy wsparcia dla kluczowego obszaru zainteresowania FRONTEX, czyli ochrony zewnętrznych granic Unii Europejskiej. Zarówno terenowi, jak i administracyjni pracownicy agencji potrzebują narzędzi do współpracy, szybkiej wymiany informacji, a także efektywnych procedur, by radzić sobie z takimi problemami jak choćby kryzys migracyjny. To duże, skomplikowane i obsługiwane w wielu językach środowisko pracy, a zarazem bardzo ciekawy projekt, nad którym – biorąc pod uwagę budowę systemu oraz jego utrzymanie i rozwój – będziemy pracować jeszcze kilka lat.

Prowadzimy w Polsce jeszcze wiele innych projektów, ale nie przywiązujemy szczególnej wagi do tego, gdzie tworzone są poszczególne elementy – zespoły dobierane są na bazie potrzebnych umiejętności i w zasadzie zawsze składają się z pracowników z różnych biur Netcompany. Wszystkie projekty prowadzimy po angielsku. Codziennie między naszymi biurami w Polsce i w Danii porusza się po 15–20 osób. Ten model pracy przekłada się również na współpracę z naszym nowym biurem w Norwegii – Polacy podróżują do Norwegii, a z kolei Norwegowie przyjeżdżają do Polski. W tej chwili badamy i rozwijamy szereg nowych rozwiązań, takich jak sztuczna inteligencja czy systemy Big Data. Dostarczamy klientom także rozwiązania e-commerce czy nowoczesne, przyjazne interfejsy.

Czy głównym celem polskiego oddziału Netcompany jest ekspansja na lokalnym rynku, czy też wsparcie dla działalności na rynkach nordyckich?

Interesują nas obie możliwości. Jeżeli na przykład zbudujemy rozwiązanie do zarządzania podatkami w Danii, będę starał się nim zainteresować polską administrację. To samo tyczy się innych rozwiązań, takich jak systemy do zarządzania handlem, obiegiem dokumentów czy też aplikacje z zakresu sztucznej inteligencji. W analogiczny sposób rozwiązania opracowane w Polsce będziemy promować w Danii czy Norwegii. Wielu z naszych klientów to zresztą globalne przedsiębiorstwa – już dawno wyrosły tak bardzo, że centrale mają poza granicami tych krajów.

Według Pańskiej deklaracji, model biznesowy Netcompany zakłada – w skrócie – realizację projektów 5% taniej niż konkurencja i zawsze w ustalonym terminie. Jak ta koncepcja sprawdza się w polskim kontekście?

Działa bardzo dobrze! Polskie biuro budowaliśmy niemal od zera, a zatrudnione tu osoby od początku funkcjonują w modelu, który wypracowaliśmy w Danii. W Polsce można znaleźć niesamowite talenty, a jednocześnie ludzie są bardzo ambitni i zdeterminowani. Widzę, że naszym polskim pracownikom bardzo podoba się płaska struktura Netcompany – bardzo mało osób od nas odchodzi. Częstą praktyką wśród firm IT jest utrzymywanie sprawdzonych w danym obszarze specjalistów cały czas przy tej samej pracy. Nam bardziej niż na specjalistach zależy na osobach, które potrafią szybko się uczyć – zakładamy, że w ramach każdego kolejnego projektu i tak będą musieli to robić. To nie przechwałki – średnia wieku wśród tysiąca pracowników Netcompany wynosi 29 lat i obniża się.