Ideologia społeczeństwa informacyjnego

Wieki pary i elektryczności

W pewnym momencie wydarzyło się coś, co rzeczywiście można nazwać rewolucją. Najpierw w przełomie wieku XVIII i XIX wynalazek i upowszechnienie maszyny parowej, sto lat później - elektryczności i silnika elektrycznego. Człowiek wyrwał się z bezpośredniej przynależności do świata przyrody, posiadł wiedzę o multiplikacji produktów, łamiącą malthusiańskie prawa. Tak już jest do dzisiaj. Wzrost wydajności produkcji przy ustabilizowanym popycie powoduje, że coraz mniej osób musi pracować w produkcji. Pozostali odchodzą do usług, które jednak w zdecydowanej części służą wsparciu produkcji i sprzedaży dóbr. Niezależnie od statystyk, pokazujących, z jakiego sektora pochodzi więcej pieniędzy, wystarczy popatrzeć na "facetów" podczas targów samochodowych, by zrozumieć, że wytwory materialne są ciągle najważniejsze.

Nie kwestionuję roli informacji. Wręcz przeciwnie. Człowiek od początku istnienia swego gatunku był istotą informacyjną i pierwsze wspólnoty miały już cechy społeczeństw informacyjnych. Wraz z rozwojem cywilizacji następowała akumulacja użytecznej informacji, wiedzy, którą wykorzystywano najpierw do wytropienia mamuta, potem do wyrobu narzędzi itd. Pierwsza "cyfrowa" rewolucja informacyjna nastąpiła wraz z wynalezieniem alfabetu i jego rozpowszechnieniem przez Fenicjan. Alfabet umożliwił rozwój religii monoteistycznych i ich propagację. Kult Księgi, Biblii był najwyższym wyrazem uznania dla zakumulowanej informacji.

Rewolucja Morse'a

Kolejny ważny krok w uczynieniu z informacji surowca nowoczesnej gospodarki poczynił Samuel Morse, wprowadzając do życia telegraf, niestety, dziś już niemal zapomniany. A trzeba pamiętać, że telegraf tak zmienił sposób życia i prowadzenia biznesu, jak czyni to dziś Internet. Po pierwsze, dzięki wprowadzeniu systemu kodowego był medium binarnym, co umożliwiło szybki jego rozwój, najpierw korzystając z technik kablowych, potem radiowych. Telegraf umożliwił rozwój kolei, zmienił sposób prowadzenia transakcji handlowych i giełdowych, przyczynił się do powstania agencji informacyjnych. Idea natychmiastowego dostępu do globalnej informacji nie jest więc skutkiem rozwoju Internetu.

Jak widać, rozwój cywilizacji wiąże się z akumulacją wiedzy. Znajduje to odzwierciedlenie w sposobach wytwarzania dóbr i stosunku zawartości w nich składników materialnych (surowców, energii) i niematerialnych (wiedzy).

Hasło społeczeństwa informacyjnego nie wyjaśnia żadnego nowego jakościowo zjawiska, które miałoby zaistnieć w ostatnich kilkudziesięciu latach, a które nie miałoby analogii w epokach wcześniejszych, choć być może na nieco inną skalę (jeśli popatrzeć na statystyki upowszechnienia telegrafu, widać, że było to medium naprawdę globalne).

Społeczeństwo sieci

Nie znaczy to natomiast, że zmiany nie nastąpiły. Oddaje je jednak zdecydowanie lepiej hasło zaproponowane przez Manuela Castellsa, najpoważniejszego analityka wpływu technologii informacyjnych na społeczeństwo. Twierdzi on, że skutkiem zmian technologicznych jest powstanie jakościowo nowych, nie znanych wcześniej globalnych relacji społecznych, które można opisać jako powstanie Społeczeństwa Sieciowego (Network Society), w którym należy przedefiniować pojęcie czasu i przestrzeni. W społeczeństwie przedindustrialnym i przemysłowym życie człowieka upływało w bezpośredniej relacji z Naturą (najpierw była to relacja uległości, potem dominacji). Społeczeństwo Sieciowe żyje w przestrzeni niematerialnej, którą Castells nazywa Wirtualnością Rzeczywistą. Niestety, przeniesienie tych relacji w Wirtualność Rzeczywistą nie uwalnia człowieka od konieczności wytwarzania dóbr materialnych.

Stawiam tezę, że prawdziwe zakończenie ery przemysłowej, charakteryzującej się koniecznością osobistego zaangażowania człowieka w wytwarzanie dóbr, nastąpi dopiero wówczas, gdy rozwój technik sztucznej inteligencji i nanotechnologii doprowadzi do opracowania metod samoreplikacji i samodzielnej reprodukcji dóbr materialnych. Tego typu technologie umożliwiłyby m.in. podbój przestrzeni kosmicznej i na zawsze uwolniłyby człowieka od troski o zasoby energetyczne i materialne. Dopiero pojawienie się takich technologii będzie można uznać za równie rewolucyjne, jak narodziny przemysłu, który wyrwał nas spod dominacji natury.


TOP 200