Gdzie sen, a gdzie Java

Na konferencji JavaOne Sun przedstawił swoją długoterminową wizję uczynienia z Javy technologii przynoszącej zyski. W tle rozstrzygano za i przeciw udostępnieniu kodu źródłowego narzędzi Java.

Na konferencji JavaOne Sun przedstawił swoją długoterminową wizję uczynienia z Javy technologii przynoszącej zyski. W tle rozstrzygano za i przeciw udostępnieniu kodu źródłowego narzędzi Java.

Uczestnicy dziewiątej konferencji JavaOne nie uzyskali jasnej odpowiedzi na pytanie o to, jaka jest przyszłość Javy, choć wielu z nich przybyło na tę doroczną imprezę właśnie w tym celu. Sun nie zajął jednoznacznego stanowiska w sprawie uwolnienia kodu źródłowego narzędzi czy platformy Java i nie wyklarował kwestii przyszłości Java Community Process (JCP). Firma nie wyjawiła także, jakie konkretnie konsekwencje dla środowiska Java ma podpisane wiosną porozumienie z Microsoftem. Obecną sytuację można określić następująco: Sun Microsystems jest otwarty na zmiany, lecz ostrożnie bada grunt, wiedząc, że pomyłka zarówno w ocenie rzeczywistości rynkowej, jak i interpretacji nastrojów partnerów i deweloperów może drogo kosztować. To dlatego właśnie, bardziej niż kiedykolwiek wcześniej, podczas tegorocznej edycji JavaOne przedstawiciele Suna przede wszystkim słuchali. Najwięcej na temat strategii Suna można było wyczytać między wierszami i z rozmów kuluarowych z przedstawicielami korporacji.

Java na wpół otwarta

Gdzie sen, a gdzie Java

Scott Mcneally podczas wystąpienia inaugurującego konferencję JavaOne zapraszał do Java Community Process tych, którzy "powinni w nim uczestniczyć, a jednak pozostają wielkimi nieobecnymi". Mowa tu przede wszystkim o Microsofcie i Red Hat.

Zacznijmy od końca. Ostatniego, czwartego dnia konferencji odbyła się dyskusja panelowa, w której udział wzięli m.in. James Gosling - uważany za twórcę Javy, aktualnie wiceprezes odpowiedzialny za biznes narzędziowy, Rob Gingell - wiceprezes i Sun Fellow, James Governor - założyciel firmy analitycznej Redmonk, Brian Behlendorf, członek rady zarządzającej Apache Software Foundation, a także Rod Smith - wiceprezes IBM, autor głośnego już listu otwartego wzywającego Sun Microsystems do uwolnienia kodu źródłowego dla kluczowych technologii Java. Moderatorem dyskusji był Tim O'Reilly, prezes wydawnictwa O'Reilly.

Kwestią numer jeden był oczywiście dylemat, czy kod platformy i narzędzi Java powinien być uwolniony, czy też pozostać pod kontrolą JCP. Podnoszone w dyskusji argumenty całkiem dobrze obrazowały rozterki, nieobce chyba każdemu obecnemu na sali. Rod Smith z IBM i Brian Behlendorf sugerowali, że środowisko open source okazało się dotychczas najsprawniejszym mechanizmem upowszechniania technologii. Mówili też, że nie ma nic dziwnego w tym, iż w trakcie "wchłaniania" technologii przez to środowisko powstają produkty nierealizujące kompatybilności z podstawową specyfikacją w 100%. "Java potrzebuje przyspieszenia wprowadzania innowacji - uwolnienie kodu Java 2 SDK uczyniłoby to łatwiejszym. Obniżyłoby także koszty integracji Javy z innymi technologiami" - mówił Rod Smith.

Nie krył zdziwienia James Gosling, mówiąc, że otwarcie kodu źródłowego Java SDK i J2SE jest już faktem. Jednocześnie bronił tego, by logo Java przysługiwało jedynie implementacjom certyfikowanym w ramach JCP i ostrzegał przed konsekwencjami niekompatybilności, jakie stały się udziałem systemów Unix, a ostatnio także Linuxa. "W kwestii kompatybilności poszczególni dostawcy Linuxa są naprawdę blisko, są prawie zgodni, ale różnią się na tyle, że jest to bolesne dla użytkowników" - twierdził.

Wtórował mu inny przedstawiciel Suna, Rob Gingell, który bronił JCP, twierdząc, że spójność i kompatybilność Javy nie jest być może na co dzień bardzo podkreślana, ale de facto to jeden z jej największych atutów, i że wszyscy uważają to za oczywiste. Brian Behlendorf odparował, że już teraz implementacje nie są w pełni kompatybilne, np. pod względem szybkości działania Java Message Service. Kwestię kompatybilności implementacji platformy Java podsumował James Governor, parafrazując słynne powiedzenie Winstona Churchilla na temat demokracji: "Opieka Suna nad JCP to prawdopodobnie najgorszy model zarządzania Javą, ale jednocześnie najlepszy spośród tych, które wypróbowaliśmy".

Jednak prawdziwą pointę dyskusji o otwieraniu kodu i kompatybilności nadał użytkownik Javy - dyrektor operacyjny oficjalnego internetowego serwisu amerykańskiej ligi baseballu. "Dlaczego coś, co tak dobrze służy wielu firmom, miałoby być wystawione na niepotrzebne ryzyko?" - zapytał. Ta prosta myśl wywołała głośny aplauz dużej części widowni. W jednej chwili stało się jasne, że przeciętny użytkownik technologii Java ceni przede wszystkim jej kompatybilność. Czy ten głos wpłynie na działania Suna? Zobaczymy, bowiem środowisko jest podzielone. Przykładowo, przedstawiciele BEA Systems, prominentnego członka JCP, niezmiennie nawoływali na konferencji do uwolnienia kodu J2SE, podobnie jak czynił to IBM.

Sun uważnie słucha wszystkich stron, ale nie przestaje kalkulować strategicznie. Dał temu wyraz Scott McNeally w swoim inauguracyjnym wystąpieniu, zapraszając do JCP tych, którzy z różnych względów "powinni" uczestniczyć, a jednak pozostają wielkimi nieobecnymi. Mowa tu przede wszystkim o Microsofcie, ale także o Red Hat. Rozszerzenie JCP miałoby z pewnością bardzo pozytywne skutki dla całej branży i dla samego Suna, a w każdym razie umocniłoby pozycję Javy jako technologii. Pytanie: Czy ugoda Suna z Microsoftem dotycząca Javy idzie aż tak daleko?

Java to biznes

Gdzie sen, a gdzie Java

Jonathan Schwartz, nowy prezes Sun Microsystems, i James Gosling, twórca Javy i wiceprezes odpowiedzialny za biznes narzędziowy, podczas prezentacji wersji alfa Java 2 Platform, Standard Edition 1.5 o kodowej nazwie Tiger.

Oprócz zagadnień fundamentalnych dla Javy jako technologii, na konferencji JavaOne poruszano kwestie produktowe i biznesowe. Na razie z Javy żyją przede wszystkim partnerzy i konkurenci Suna, m.in. BEA Systems, Borland, IBM i Oracle. Dotychczas przekuwanie kompetencji w dziedzinie Javy na dolary, mimo solennych deklaracji, szło Sunowi raczej słabo. Z zewnątrz trudno dociec, czy przyczyny tego stanu leżą bardziej w akademickich korzeniach firmy, czy też w błędach w zarządzaniu - najprawdopodobniej jest to wypadkowa wielu czynników.

Pewną ilustracją myślenia o Javie wewnątrz Suna są słowa Jamesa Goslinga, ale trzeba mieć świadomość, że podejście firmy do kwestii narzędzi programistycznych niekoniecznie przenosi się na inne obszary. Na szczęście dla Suna, Jonathan Schwartz, nowy prezes firmy, ma wizję modelu biznesowego (liczba mnoga byłaby bardziej odpowiednia), a nawet już konkretne rezultaty działań zmierzających do uczynienia działów związanych z Javą zyskownymi.

Po pierwsze: stały przychód. Jonathan Schwartz wydaje się przekonany do sprzedaży w modelu subskrypcyjnym, który gwarantuje stabilne przychody. Zachęcony zainteresowaniem, jakie wzbudziły półdarmowe pakiety oprogramowania Java Desktop System (JDS) oraz serwerowa paczka JES - Java Enterprise System (oba pakiety mają z Javą niewiele wspólnego), oferowane za niewielką opłatą roczną, Sun uznał, że wreszcie przyszedł czas na technologie związane z Javą. Kluczowym czynnikiem w modelu subskrypcyjnym okazuje się właściwe pozycjonowanie cenowe, przekładające się na dużą popularność. Słabe wyniki Microsoftu na polu sprzedaży subskrypcyjnej biorą się w dużej mierze z tego, że cena oprogramowania w subskrypcji jest mało atrakcyjna wobec ceny licencji bezterminowej.

Po drugie: powszechność. We wszystkich swoich publicznych wystąpieniach Jonathan Schwartz odwołuje się do rynku telefonii komórkowej, a zwłaszcza do dzwonków i gier, które można pobrać za niewielką opłatą. I ma po temu poważne powody. Nokia zamierza zintegrować swoją platformę programistyczną Snap ze środowiskiem Java 2 Micro Edition (J2ME). Między innymi dlatego że platforma Java umożliwia dynamiczne pobieranie uaktualnień, a także dlatego że jednocześnie ma szerokie możliwości multimedialne. W praktyce oznacza to możliwość np. pobierania za niewielką opłatą nowych scenariuszy/plansz do gier, możliwość gry wielu użytkowników jednocześnie z synchronizacją przez Internet itd. Ustami Pertti Korhonena, dyrektora ds. technologii, Nokia mówiła na konferencji: "Chcemy, by ten model biznesowy się ziścił".

Po trzecie: alianse. Sunowi udało się namówić operatorów T-Mobile i Orange (komórkowe ramiona odpowiednio: Deutsche Telekom i France Telecom, łącznie ok. 100 mln abonentów komórkowych), by wszelkie aplikacje udostępniane użytkownikom telefonów komórkowych korzystających z ich sieci przeszły certyfikację w ramach programu Java Certified. W programie Java Verified biorą udział wszyscy ważniejsi producenci aparatów komórkowych. Cel jest prosty: upewnienie się, że aplikacja działa poprawnie na dowolnym (a nie tylko kilku modelach) telefonie wyposażonym w wirtualną maszynę Java.

Programy tego rodzaju obniżają koszty operacyjne operatorów w długim okresie, Sunowi zaś dają szanse na dotarcie do szerokich rzesz użytkowników. Sun jest też skłonny uwzględniać sugestie operatorów w pracach nad podstawowymi technologiami. W szczególności wielcy operatorzy mogą liczyć na to - i do tego dążą - że bez względu na model wszystkie aparaty działające w ich sieci będą korzystać z tego samego oprogramowania i oferować podobnie wyglądający interfejs. Java nadaje się do tego wprost idealnie. Sun prowadzi już taki projekt z Vodafone.

Wszystko to jest ze sobą powiązane i sprawia, że relacje Suna z operatorami zaczynają być bardzo silne. W ten sposób firma zyskuje dodatkowe możliwości sprzedaży rozwiązań serwerowych, np. do zarządzania treścią. Przedstawiciele Suna mówią wprost: "Aby sprzedać serwer, trzeba najpierw sprzedać klienta". Zdaje się, że gdzieś już to słyszeliśmy. Sun najprawdopodobniej chce jeszcze bardziej niż dotychczas "wtopić" się w szeroko pojętą infrastrukturę operatorską i uczynić swoje rozwiązania "nieusuwalnymi", podobnie jak ma to miejsce w przypadku biurkowych rozwiązań Microsoftu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200