Fałszywe metody

Z rosnącym zdziwieniem śledziłem ukazujący się w stołecznej gazecie ''Życie Warszawy'' cykl artykułów poświęcony rzekomym aferom przetargowym jakie, co wynikało z treści publikacji, miały miejsce w Głównym Urzędzie Ceł. Oczywiste błędy autorów (merytoryczne i logiczne) oraz napastliwy styl publikacji dawały wszelką podstawę do powątpiewania w treść przytaczanych tam faktów.

Z rosnącym zdziwieniem śledziłem ukazujący się w stołecznej gazecie ''Życie Warszawy'' cykl artykułów poświęcony rzekomym aferom przetargowym jakie, co wynikało z treści publikacji, miały miejsce w Głównym Urzędzie Ceł. Oczywiste błędy autorów (merytoryczne i logiczne) oraz napastliwy styl publikacji dawały wszelką podstawę do powątpiewania w treść przytaczanych tam faktów.

Cała rzecz dotyczyła ogłoszonego przez Główny Urząd Ceł konkursu ofert na okablowanie i montaż systemów zasilania sieci strukturalnych w urzędach administracji celnej na terenie całego kraju. Autorzy publikacji ŻW zarzucili przewodniczącemu komisji przetargowej fałszowanie protokołów z posiedzenia komisji oraz preferowanie oferty firmy Silcon Poland ponad ofertę firmy Fiskars prezentowaną przez firmę BPS.

Jednym z zabawniejszych argumentów, użytych przez autorów artykułu było podkreślenie faktu, że w ostatecznych rozgrywkach zwyciężył Silcon, m.in. dlatego, że w skład komisji wchodzili przedstawiciele instytucji (Straż Graniczna, MSW), które korzystają z jego urządzeń. Odniosłem wrażenie, że autorzy sugerują w tym miejscu totalną (można by ją nazwać zbiorową) korupcję a nie biorą pod uwagę prostego faktu, że decydując się na urządzenie do tej pory używane, potwierdza się tym samym dobre zdanie o jego dotychczasowej eksploatacji. Zresztą z podobnych ''kwiatków'' jest w omawianej publikacji cały jadowity bukiet.

W artykule autorstwa Piotra W. i Marzeny M. dużo napisano o ingerencji UOP, zainteresowaniu się sprawą przez Prokuraturę i Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Mimo wywołania tak wysokich sił przetarg sfinalizowano, nie ingerując w jego przebieg. Całą aferę rozpętano w trakcie posiedzeń komisji przetargowej - stąd też aby odeprzeć wszelkie zarzuty - obrady końcowe komisji nagrywano na taśmę i protokołowano. Zgodnie z wszelkimi formalnymi wymogami przetarg wygrał Silcon Poland zaś przewodniczący komisji przetargowej podał do sądu sprawę o zniesławienie i pozwał redakcję Życia Warszawy, redaktora naczelnego oraz autorów artykułu o odszkodowanie rzędu kilkuset mln zł, z góry deklarując przeznaczenie tych pieniędzy na cele społeczne (wyposażenie szpitala dla dzieci w zasilacz UPS firmy Silcon). W trakcie rozmowy z przedstawicielem CW przyznał, że prawdopodobnie suma odszkodowania zostanie ograniczona do sumy opłat sądowych jakie będzie musiał wyłożyć ze swych prywatnych środków na samym początku rozprawy. Obiecujemy relacjonować te zmagania.

A jakby na to nie patrzeć, rozprawa ta będzie znakiem nowych czasów. Z jednej strony dziennikarze, których obowiązkiem jest patrzenie na ręce temu, który rozdziela publiczne pieniądze. Z drugiej strony naruszenie dóbr osobistych urzędnika (którego praca polega na dokonaniu wyboru między ofertami różnych firm) grozi rozprawą sądową tym dziennikarzom, którzy lekko ważą wypowiadane słowa. A nie zapominajmy, że tak jedna jak i druga strona może kierować się pobudkami rzetelnej i uczciwej pracy lub też działać pod wpływem egoistycznych i partykularnych interesów - w grę wchodzą bowiem ogromne pieniądze. O racjach każdej ze stron zdecydować może w przypadkach tak drastycznych tylko niezawisły sąd.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200