Fabryka na peryferiach

Jeśli w ciągu parogodzinnej rozmowy z ''wyższym dowództwem'' fabryki w składzie: dyrektor naczelny, techniczny, ekonomiczny, ds. produkcji, główny specjalista, szef marketingu, przewodniczący rady pracowniczej itp. nie słyszę narzekań na podatki, popiwek, zmiany przepisów, niszczenie sektora państwowego, głupotę ministerialnych urzędników, niesolidnych kooperantów i odbiorców, kiepski system bankowy, zatory płatnicze etc.; jeśli jest to fabryka państwowa i - przynajmniej na razie - nie ma zamiaru zmieniać swego statusu; jeśli załoga nie strajkuje, nikogo nie chce wywozić na taczkach, zarabia zaś średnio ok. 5 mln zł miesięcznie, to - gdybym nie widział tego na własne oczy, powiedziałbym jak bohater bajki Kryłowa, kiedy po raz pierwszy w życiu zobaczył żyrafę: ''niemożliwe, takie zwierzę nie istnieje''.

Jeśli w ciągu parogodzinnej rozmowy z ''wyższym dowództwem'' fabryki w składzie: dyrektor naczelny, techniczny, ekonomiczny, ds. produkcji, główny specjalista, szef marketingu, przewodniczący rady pracowniczej itp. nie słyszę narzekań na podatki, popiwek, zmiany przepisów, niszczenie sektora państwowego, głupotę ministerialnych urzędników, niesolidnych kooperantów i odbiorców, kiepski system bankowy, zatory płatnicze etc.; jeśli jest to fabryka państwowa i - przynajmniej na razie - nie ma zamiaru zmieniać swego statusu; jeśli załoga nie strajkuje, nikogo nie chce wywozić na taczkach, zarabia zaś średnio ok. 5 mln zł miesięcznie, to - gdybym nie widział tego na własne oczy, powiedziałbym jak bohater bajki Kryłowa, kiedy po raz pierwszy w życiu zobaczył żyrafę: ''niemożliwe, takie zwierzę nie istnieje''.

Otóż donoszę uprzejmie, że takie zwierzę istnieje, nazywa się Fabryka Kabli i leży właściwie na podwójnych peryferiach. Raz - na peryferiach Ożarowa, a dwa - bo Ożarów to przecież peryferie Warszawy.

Historia i wnioski z niej płynące

Od chwili powstania w 1929 r., aż po lata siedemdziesiąte była to właściwie niewielka (no, może średnia) fabryka. W 1974 r. miłościwie nam wówczas panujący centralny planista, zgodnie z ówczesnym "tryndem" zdecydował, że trzeba fabrykę rozbudować i unowocześnić. Tak się też stało. Inwestycję realizowała francuska firma SAT/SERETE i w cztery lata później mieliśmy już największą w Polsce fabrykę kabli.

Mimo wyraźnie już rysującego się kryzysu gospodarczego w kraju, fabryka ożarowska miała się wówczas całkiem nieźle. Zbyt na kable był, sporo szło na eksport, kredyty zaciągnięte na budowę spłacało Zjednoczenie. Właściwie - żyć nie umierać.

Cios nastąpił w 1982 r., kiedy nadeszły słynne wówczas 3S, tzn. zakłady państwowe stały się samodzielne, samorządne, samoprzylepne i jeszcze tam jakieś. Spłata kredytów przeszła ze szczebla zjednoczenia na szczebel zakładu. Nagłe, poważne obciążenie finansowe spowodowało, że cały rachunek ekonomiczny wziął w łeb i fabryka stanęła na krawędzi bankructwa.

Cztery lata trwało zaciskanie pasa. Wreszcie w 1986 r. spłacono wszystkie zadłużenia i - przy akompaniamencie obietnic "nigdy więcej kredytów" - fabryka przeszła na rzeczywiste samofinansowanie.

Operacja wyjścia z dołka udała się dzięki temu, że w istocie Francuzi zbudowali fabrykę nowoczesną technologicznie, ale również i dlatego, że kierownictwo FKO potrafiło tę nowoczesność wykorzystać. Kiedy spadały zamówienia krajowe na kable, rozwinięto eksport. W 1986 r. eksport stanowił 18,9% sprzedaży, a w 1989 aż 33,6%. Było to możliwe, gdyż kable z Ożarowa wytrzymywały konkurencję z produktami zagranicznymi o czym świadczy fakt, że eksportowano głównie do RFN i Francji.

Przeskok z miedzi do szkła

W końcu lat osiemdziesiątych było już jasne, że aby się utrzymać na rynku światowym, trzeba się do jego potrzeb dostosować. Zakupiono najnowocześniejsze ciągi technologiczne do produkcji nowej generacji kabli, wzdłużnie uszczelnianych żelem. Kabel taki jest zabezpieczony przed tzw. zamakaniem, czyli wnikaniem wilgoci wzdłuż osi kabla.

Następny etap - to światłowody. Zakupiono najnowocześniejsze linie technologiczne do produkcji kabli tubowych w austriackiej firmie "Rosendahl" i kabli rozetowych w firmie francuskiej SAT. Linie te pozwalają na produkcję 2500 km kabli światłowodowych rocznie.

Po rozruchu linii, prototypowe odcinki wszystkich typów kabli zostały zgłoszone do homologacji w Instytucie Łączności i homologację tę uzyskały. Niezależnie od tego, fabryka zleciła badania jakości kabli w firmach "Diamond" (Szwajcaria), "Amphenol" (Austria), NKT (Dania) i SAT (Francja). Pozytywne wyniki tych badań świadczą o światowym standardzie kabli światłowodowych z Ożarowa.

FKO produkuje obecnie trzy typy kabli optotelekomunikacyjnych: YOKKS - (światłowód w "ścisłej tubie"), przeznaczone do połączeń optycznych w pomieszczeniach zamkniętych; XOTKtd - światłowód w "luźnej tubie"; XOTKrd - światłowody na konstrukcji rozetowej. Kable XOTK przeznaczone są do budowy telekomunikacyjnych linii dalekosiężnych, okręgowych i miejscowych układanych w kanalizacji kablowej i bezpośrednio w ziemi. Żeby życie nie było zbyt piękne.

Fabryka Kabli "Ożarów" twierdzi, nie bez podstaw, że jest w stanie zaspokoić w stu procentach potrzeby polskiej telekomunikacji w zakresie kabli. Dotyczy to zarówno kabli z żyłami miedzianymi, jak i optotelekomunikacyjnych.

Zapewnienie to jest aktualne niezależnie od tempa rozwoju telekomunikacji. Ponieważ fabryka nie musi już inwestować w mury, a ma środki własne na zakupy technologiczne, jest w stanie zwiększyć produkcję do dowolnej wielkości, oczywiście pod warunkiem, że o takiej konieczności zostanie odpowiednio wcześniej uprzedzona.

Rozbieżność między stanem istniejącym polskiej telekomuni kacji a potrzebami jest tak duża, że o rozwiązaniu problemu własnymi środkami nie ma mowy. Szansą rozwoju są kredyty przyznawane przez Międzynarodowy Bank Rozbudowy i Rozwoju, Europejski Bank Inwestycyjny, EWG oraz przez rządy poszczególnych państw zachodnioeuropejskich i wielkie, międzynarodowe korporacje telekomunikacyjne.

Kredyty te są z reguły ukierunkowane na rozwój sieci w poszczególnych gałęziach gospodarki, np. na telefonizację wsi, energetyki, kolejnictwa, banków itp. Kredyty agend międzynarodowych muszą być rozstrzygane drogą przetargów, kredy ty rządowe zaś lub przyznawane przez korporacje są z reguły obwarowane warunkami preferującymi realizację inwestycji przez firmę wyznaczoną przez kredytodawcę.

Nietrudno się domyślić, że jeśli kredytodawca ma ulubionego wykonawcę, ten zaś ma własne materiały lub ulubionego dostawcę, to będziemy mieli w naszej sieci telekomunikacyjnej to, co chcą tam włożyć inni. Już, niestety, mamy zainstalowane kable nie tylko droższe od krajowych (niby na kredyt, ale przecież ten kredyt trzeba będzie spłacić), lecz także niezgodne z Polską Normą pod względem konstrukcji, parametrów transmisyjnych a także pod względem kodu kolorów żył, co w przypadku awarii doprowadza monterów-kablarzy do rozpaczy. Wprawdzie - zgodnie ze staropolskim przysłowiem - darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, ale pamiętajmy, że w tym przypadku koń nie jest pożyczony, lecz kupowany na raty i warto przed kupnem sprawdzić, czy jest to rumak, czy tylko ochwacona chabeta.

Kto co wygrał?

Linia Północ-Południe. Kabel światłowodowy Koszalin-Gdańsk - Warszawa-Kraków-Ostrawa będzie miał długość 1633 km i stanowić ma przedłużenie kabla Bornholm-Mielno. Będzie on układany wzdłuż linii kolejowej. Jest to inwestycja wspólna Telekomunikacji Polskiej S.A. i Dyrekcji Generalnej PKP. Dla potrzeb kolei jest to inwestycja własna ze środków PKP, zaś dla TPSA linia wykonywana jest dzięki kredytom rządu duńskiego przez firmę NKT, która jest generalnym wykonawcą i dostawcą wszystkich elementów.

Linia Wschód-Zachód będzie realizowana w ramach kredytów przyznanych przez Międzynarodowy Bank Odbudowy i Rozwoju. Telekomunikacja Polska S.A. ogłosiła przetarg na wykonanie tej linii w trzech niezależnych częściach.

1. Dostawa, instalacja i montaż cyfrowych central telefonicznych tranzytowych i miejskich wraz z wyposażeniem i siecią międzycentralową opartą na kablach światłowodowych (443 km kabla z sześcioma światłowodami jednomodowymi). Przetarg wygrał Siemens.

2. Dostawa, instalacja i montaż sieci radiolinii z wyposażeniem teletransmisyjnym, kablami światłowodowymi i osprzętem (47 km kabla z 6-12 światłowodami jednomodowymi). Przetarg wygrali Japończycy (NEC).

3. Dostawa, instalacja i montaż sieci łączności dalekosiężnej wraz z wyposażeniem teletransmisyjnym, kablami światłowodowymi i osprzętem (1312 km kabla z 12-32 światłowodami jednomodowymi). Przetarg wygrał amerykański koncern AT&T.

W żadnym z tych przetargów ożarowska fabryka kabli nie uczestniczyła ze względów formalnych. Nie zajmuje się bowiem radioliniami, centralami czy wyposażeniem teletransmisyjnym. W każdym jednak przypadku poddawano dokumentację ofertową analizie pod względem możliwości technologicznych, harmonogramu dostaw, wymagań jakościowych umożliwiających realizację zamówień. W rezultacie FKO jest w stanie dostarczyć każdemu z wykonawców poszczególnych inwestycji kable zgodne z zapotrzebowaniem i to taniej niż konkurecja.

W ramach kredytów rządowych lub korporacji międzynarodowych realizowana jest telefonizacja województwa szczecińskie go przez AT&T, Katowic przez Siemensa, Częstochowy, Krakowa i Warszawskiej Strefy Numerycznej przez Alcatela. Dzięki agresywnej (to komplement!) polityce marketingowej i trzymaniu ręki na pulsie, fabryka z Ożarowa już uczestniczy w części tych przedsięwzięć jako dostawca kabli.

Fabryka ma również szanse być dostawcą kabli dla zwycięzców przetargów na pilotażowe centra telekomunikacyjne budowa ne z kredytów EWG na telefonizację wsi. Przetarg na telefonizację Sokołowa Podlaskiego wygrał Ericsson, a Krzeszowice i Opalenicę telefonizować będzie Danish Telecom.

Łyżka dziegciu

Cło na całym świecie odgrywa podwójną rolę. Po pierwsze - ma ochraniać własną produkcję, po drugie - pełni rolę fiskalną. W tej właśnie kolejności. Zapewne w naszym dążeniu do Eu ropy i my kiedyś do tego dojdziemy. Na razie jednak Ministerstwo Współpracy Gospodarczej z Zagranicą ma na ten temat swój punkt widzenia. Polska produkuje kable światłowodowe, więc na import kabli nie ma cła. Polska nie produkuje komponentów do tych kabli, no to łupniemy 15% cło na włókno światłowodowe, tyle samo na żel tiksotropowy i poliwinity.

Niby to tylko 15% wartości niektórych komponentów. W cenie gotowego wyrobu stanowi to niewielką część, ale przy negocjacjach cenowych z odbiorcą każdy procent się liczy i może zaważyć o dojściu do skutku (lub nie) miliardowych transakcji, od których podatek dochodowy znacznie przewyższy wpływy z cła. Pod warunkiem wszelako, że ustalając stawki celne myśli się o przyszłości. A to chyba jest najtrudniej- sze, bo przecież - o zgrozo - wymaga myślenia.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200