Ewolucja na planecie m@łp?

Największym problemem naszych czasów nie jest już przystosowanie się do środowiska naturalnego jak w poprzednich epokach, lecz do środowiska technologicznego oraz społecznego, które ciągle się zmienia na skutek multiplikujących się interakcji.

Największym problemem naszych czasów nie jest już przystosowanie się do środowiska naturalnego jak w poprzednich epokach, lecz do środowiska technologicznego oraz społecznego, które ciągle się zmienia na skutek multiplikujących się interakcji.

Historia ponoć się nie powtarza. Warto jednak zadać pytanie, czy nie mamy do czynienia z powtórką historii. Jacques Attali wieści narodziny społeczeństwa stechnicyzowanego i zalgorytmizowanego. Przed stukilkudziesięcioma laty, gdy wybuchła rewolucja przemysłowa, pesymiści kulturowi wieścili nastanie społeczeństwa masowego i upadek elity ducha. Teorie kolektywistyczne, z marksizmem na czele, akcentowały prymat grupy nad jednostką. Jednym z nielicznych, którzy wierzyli w wolność jednostki, poszerzenie sfery jej autonomii był Georg Simmel, który położył podwaliny pod koncept indywidualizmu liberalnego. Miał on być nieuchronny jako konsekwencja kapitalizmu z wbudowaną weń zasadą konkurencji oraz podziału pracy. Ten ostatni wymusił specjalizację zawodową, a wraz z nią różnicowanie się stylów życia i konsumpcji. Między indywidualizmem a konsumpcją zachodziło dodatnie sprzężenie zwrotne: pierwszy pobudzał drugą i vice versa.

Simmel, który pieniądzu poświęcił traktat filozoficzny, jako bodaj pierwszy myśliciel dostrzegł w nim główny motor indywidualizacji i autonomizacji jednostki. Dostrzegał w nim zarazem czynnik "utowarowiania" relacji międzyludzkich, ale wyżej stawiał jego wpływ na wolność jednostki. Mimo przejściowych triumfów teorii kolektywistycznych, to właśnie wizja Simmla zwyciężyła i przyoblekła się w realny kształt w XX w. - epoce dojrzałej i późnej nowoczesności, która jest duchem już naszego czasu.

Czy zatem przewidywania Attaliego i innych dzisiejszych wizjonerów uniformizującego technokratyzmu epoki IT podzielą ten sam los co wcześniejsze koncepty z marksizmem na czele? Czy znowu zwycięży indywidualizm, który podporządkuje sobie nowe technologie? Tego na razie nie wiemy. Trudno zatem pokusić się o zdecydowany osąd dzisiejszej myśli o rozwoju czy regresie człowieka.

Monitorowany komfort życia

Daje się zauważyć wyraźna tendencja do monitorowanego komfortu życia w warunkach widzialnej wolności i mniej widzialnej kontroli. Nikt nie jest dziś w stanie przewidzieć, czy ten społeczny impakt IT to bóle porodowe nowej cywilizacji, przejściowa koncesja z wolności czy stały trend.

Z punktu widzenia rozwoju społecznego można sformułować kilka interesujących pytań. Na przykład na ile nasze obecne pojmowanie wolności będzie miało odniesienia do epoki technologicznej. Czy pokolenie, które odziedziczy dyspozytyw technologiczny, będzie potrzebować takiej wolności, jaka była potrzebą poprzednich, czy stworzy sobie własną przestrzeń wolności inaczej pojmowanej? Jaki będzie system regulacji, w jakim stopniu będzie ona jeszcze domeną sfery publicznej, a na ile będzie to już regulacja przez rynek.

I pytanie kluczowe - czy hiperkapitalizm może być projektem dla Zachodu? Czy w ogóle potrzebny jest mu jakiś nowy projekt wypływający z potrzeby konstruktywizmu, czyli kształtu społeczeństwa budowanego top-down, czy może te kształty wyłonią się same bottom-up, w procesie praktyki, jako adaptacyjne środowisko społeczne. Przekładając to na inny język, czy jakaś wielka idea może jeszcze porwać elity i przez jej transmisję - masy, czy też masy porwą ją na … strzępy? Słowem, czy możliwa jest jakaś nowa meganarracja (np. nowe odrodzenie), czy też świat jest już tak zróżnicowany, że jest to niemożliwe. Przez kilka wieków Oświecenie i niesiony przez nie postęp były taką meganarracją, centralną ideą Zachodu, ale do głosu doszły różne dyskursy mniejszościowe.

Zdaniem niektórych uniwersalną ideologią jest konsumpcjonizm; dla innych jest to ślepa uliczka. Wskazuje się na rosnącą rolę postmaterializmu, który ma osłabiać imperatywy rynku i konsumpcji. Rynek go wchłonie, ale czy strawi? Postmaterialistyczna dążność do jakości życia jest w widoczny sposób zagospodarowana przez rynek, ale to może właśnie doprowadzić do jego zmiany, zaszczepienia jakiegoś surogatu misji. Wymagałoby to jednak racjonalności długookresowej, która była dotychczas obca marketing mentality. Ale cóż innego pozostaje - na wielkich ideach, religii, czy nagiej sile nie dało się dotychczas zbudować trwałego ładu. Może więc ład handlowy - pax mercatoria, przy wszystkich jego ograniczeniach posłuży jako budulec, zapewni nową spójność, przewidywalność. Bo nieprawdą jest, że rynek tylko atomizował; prawda - niszczył jedne więzi (wspólnotowe), ale w ich miejsce budował inne. Byłby to powrót do Hobbesowskiego systemu naturalnego, opartego nie na umowie społecznej, a na sieci funkcjonalnych powiązań, w tym powiązań rynkowych.

Odpowiedź na pytanie, czy zarysowana przez Jacquesa Attali wizja hiperkapitalizmu będzie pozytywna czy negatywna, zależy od tego, czy będzie on wydobywał wszystko, co się da z najbardziej aktywnych i dyspozycyjnych i skazywał na wykluczenie resztę. Czy też wykorzysta zdolności ludzi we wszystkich społeczeństwach i w skali całej planety będzie korzystał z wiedzy lokalnej, zagospodaruje pojemność informacyjną planetarnej wszechsieci, która to pojemność będzie się stale powiększać dzięki rosnącej konektywności ludzi. To byłoby dobre oblicze globalizacji promującej aktywność ludzi poza korporacjami i rynkiem.

O kształcie hiperkapitalizmu zadecyduje kultura społeczna. Do kanonu socjologii należy sformułowana przez Williama Ogburna hipoteza opóźnienia kulturowego, zgodnie z którą nowe narzędzia wyprzedzają odziedziczony habitus, kulturę adaptacyjną. Aby system mógł przetrwać, ta kultura musi się "podciągnąć", stać się funkcjonalna dla narzędzi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200