Dysharmonia ambicji i możliwości

Na stanowiskach kierowniczych często znajdują się ludzie, którzy nie tylko mają małe kwalifikacje do zarządzania, lecz także prezentują dość niski poziom intelektualny i etyczny.

Na stanowiskach kierowniczych często znajdują się ludzie, którzy nie tylko mają małe kwalifikacje do zarządzania, lecz także prezentują dość niski poziom intelektualny i etyczny.

Z takim szefem trudno jest pracować, ale jeszcze większym bólem jest zrozumienie, jakim cudem ten człowiek awansował tak wysoko. Dlaczego mechanizm negatywnej selekcji jest tak trwały, mimo że nastały nowe warunki ustrojowe, konkurencja wymusza efektywność, a zarządzanie personelem jest jedną z najbardziej docenianych i najczęściej stosowanych technik zarządzania? Dlaczego na powierzchnię nie wypływają ludzie najbardziej kompetentni i rzetelni? Dlaczego sukces zdarza się im znacznie rzadziej niż mniej utalentowanym i niezbyt uczciwym?

Myślę, że tłumaczenie tej sytuacji jedynie układami partyjnymi czy "po starej znajomości" jest uproszczeniem. Ma znaczenie tylko w pewnych obszarach działalności gospodarczej, a i tak tylko dlatego że wzmacnia inny, zasadniczy mechanizm selekcji i awansu. Ten mechanizm, który jest prawdziwą przyczyną wielu nieporozumień na stanowiskach kierowniczych. Układy i zależności polityczne i towarzyskie są po prostu doskonale widoczne, dlatego uważa się je za głównego winowajcę.

Widzę następujący mechanizm awansu (zaznaczam: jeden z wielu występujących w przedsiębiorstwach i innych organizacjach). Ludzie, których ambicje są ogromne, natomiast kwalifikacje intelektualne dosyć mierne, świadomi tych swoich ułomności wykazują się znaczną zapobiegliwością, a co za tym idzie skutecznością. Ludzie dobrze wykształceni i mądrzy uważają, że ich wiedza i umiejętności mówią za nich, a ich dokonania są wymownym dokumentem. Ludzie zatroskani o stanowiska nie mają takich argumentów, zatem ćwiczą się w sztuce konwersacji, dyplomacji, robienia wrażenia, spektakularnych czynów i wypowiedzi. Są mistrzami wyczuwania cudzych nastrojów, rozgrywania cudzych interesów, wykorzystywania słabości innych. Są skuteczni w realizowaniu celów krótkoterminowych, które dyktują im własne, jasno sprecyzowane interesy. W ramach swojej strategii życiowej potrafią wiele załatwić również dla innych. Za to są cenieni, nawet jeśli dokonania te mają wartość krótkotrwałą i służą niezbyt chwalebnym celom.

Ludzie o większym formacie umysłowym i etycznym mają idee i ideały, które można osiągnąć dopiero po latach, czasem u schyłku życia, a czasem nigdy, jednak to one dyktują styl życia i poszczególne wybory. Tacy ludzie nie umieją "walczyć o swoje", nawet gdy sami są na siebie o to źli. Nie są skuteczni w potocznym tego słowa znaczeniu. Sami odsuwają się od ubiegania się o stanowiska na myśl, że ich osobowość, umysł, serce miałyby stanąć do przetargu. Mają wewnętrzne poczucie wartości. Jednak w obliczu miernego szefa zaprawione jest ono goryczą, iż cnota wcale nie jest wynagradzana. A mierny szef doskonale wie, że ma do czynienia z mądrzejszym od siebie, i już postara się, aby służbowa hierarchia była ważniejsza od porównania zalet serca i umysłu. Stosuje najskuteczniejszą strategię "dołowania" zdolnych i dobrych ludzi. Maksymalnie wyzyskuje ich umiejętności, chęć tworzenia i dobrą wolę, oszczędnie dawkując pochwały (pieniądze - tak), a zarazem z taką samą intensywnością wytyka mało istotne potknięcia, okresy słabszej pracy, mniej udane produkty. U uczciwego i oddanego dobrym sprawom człowieka wywołuje to takie poczucie winy, że wydaje mu się, iż jest do niczego. A tak naprawdę nic nie jest wart człowiek, który potrafi doprowadzić do tego, żeby ktokolwiek tak o sobie pomyślał.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200