Dwa procent kontra dziewięćdziesiąt osiem

Całe południowe Utah mogłoby z powodzeniem zostać zamienione w jeden wielki park narodowy.

Całe południowe Utah mogłoby z powodzeniem zostać zamienione w jeden wielki park narodowy.

Człowiek jeździ z jednego miejsca w drugie i z podziwu wyjść nie może, ile piękna kryje się na tej ziemi. Z każdym wieczorem, kiedy to miękkie światło zachodzącego słońca wydobywa na wierzch urok skalnych załomów i piękno rzeźby terenu, zakochujemy się bardziej i bardziej w tym krajobrazie.

National Park Service zawiaduje w Stanach 380 parkami narodowymi i pomnikami przyrody. Rendżersi, czy może raczej jak byśmy powiedzieli strażnicy leśni, mają uni-kalną szansę, by podczas zawodowego życia przenosić się z miejsca na miejsce i zgłębiać uroki tych miejsc w ramach zawodowych obowiązków. Susan, którą spotykamy w Parku Narodowym Bryce, zakochała się 15 lat temu w tym miejscu i w jednym z local boys i została tutaj na stałe. W amfiteatrze znajdującym się przy kempingu opowiada o historii parku i pokazuje slajdy z jego życia.

Oglądamy zdjęcia miejsc, do których z braku czasu nie każdy turysta dotrze. A tych przybywa tutaj co roku 1,7 mln. A że w Ameryce wszędzie jeździ się samochodem, więc i tutaj wszyscy ciągną swe cztery kółka. W sąsiednim Zion NP, który rocznie jest odwiedzany przez ponad 2 mln osób, wprowadzono już zakaz wjazdu pojazdów, a turystów po parku rozwożą darmowe autobusy. W Bryce autobusy są na razie alternatywnym środkiem transportu, ale kto wie, jak to będzie za parę lat.

To, co mnie naprawdę zastanowiło, to informacja Susan, że średni czas pobytu turysty w Bryce wynosi zaledwie 4 godz. Skoro to średnia, to ładnych parę setek tysięcy osób przyjeżdża tutaj na ledwie godzinę, może dwie.

Nie wystarczy, aby zejść w dół do głębokich kanionów, by zobaczyć o wschodzie i zachodzie słońca malowane światłem cudowne obrazy, by poczuć smak przygody, wędrując wśród wąskich szczelin i rozpadlin, by poczuć swą małość i nicość wobec skał rzeźbionych wodą i wiatrem przez miliony lat. Wystarczy, aby objechać samochodem wszystkie główne punkty widokowe, by przekonać się, że zdjęcia z kolorowych folderów nie są wynikiem fotomontażu i miejsca, które pokazywały, naprawdę istnieją. Wystarczy, by powiedzieć później znajomym: byłem, widziałem. 1,7 mln osób to dużo, jeśli pomyśli się o tej masie samochodów zatruwających środowisko i górze śmieci, która po nich pozostaje. Ale liczba ta wydaje się śmiesznie mała, gdy człowiek zdaje sobie sprawę, że jeśli przez 70 lat będzie tutaj przyjeżdżać co roku 1,7 mln osób, to w sumie jedynie ok. 2% całej naszej populacji będzie mogło powiedzieć: byłem, widziałem.

I gdy pomyślę o tych pozostałych 98%, to w zupełnie innym świetle zaczynam widzieć tak niedorzeczny pomysł, jak zainstalowanie kamer wideo w każdym punkcie widokowym parku i każdym interesującym kanionie czy załomie skalnym, by widoki stąd transmitować na żywo w Internecie czy czymś, co będzie kombinacją Internetu i współczesnej telewizji kablowej.

Dlaczego w środku nocy, po obejrzeniu "na żywo" transmisji meczu NBA, nie miałbym zobaczyć "na żywo" zachodu słońca nad Bryce? Dlaczego po ciężkim dniu pracy nie miałbym mieć ochoty zajrzeć i zobaczyć, jak wstaje świt nad Bryce? Skoro 2% ludzi będzie gotowe zapłacić kilkaset, a może nawet kilka tysięcy dolarów, by pobyć tutaj na żywo godzinę lub dwie, to czemu pozostałe 98% nie miałoby być gotowe do zapłacenia kilkudziesięciu centów, może paru dolarów, by móc zobaczyć to samo "na żywo" w sieci?

Stany Zjednoczone, Park Narodowy Bryce, 10 września 2001 r.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200