Dużo nas do pieczenia chleba

W słowniku informatycznym pojawiły się nowe wyrażenia - "redukcja etatów" i "racjonalizacja zasobów ludzkich". Po latach prosperity na rynku pracy także informatycy zaczęli miewać kłopoty ze znalezieniem zatrudnienia.

W słowniku informatycznym pojawiły się nowe wyrażenia - "redukcja etatów" i "racjonalizacja zasobów ludzkich". Po latach prosperity na rynku pracy także informatycy zaczęli miewać kłopoty ze znalezieniem zatrudnienia.

W ostatnich miesiącach upadło kilka dobrze znanych firm informatycznych - Formus, Bot, STGroup, Forlans. Dziesiątki mniejszych przepro- wadziły się "do teczki", tzn. zawiesiły działalność gospodarczą i pod telefonem oczekują okazjonalnych zleceń. Pracowników zwalniają chylące się ku upadkowi spółki internetowe i portale (ostatnio Poland.com i Arena.pl), a także firmy zajmujące się świadczeniem usług na rzecz tego sektora. Ponadto akcje rekrutacyjne wstrzymują praktycznie wszystkie duże firmy z branży IT, takie jak Alcatel czy Motorola. Te, które przy dużych projektach korzystały z usług pracowników zatrudnianych na czas określony, chętnie rozwiązują umowy. Inne, chcąc uniknąć drastycznych cięć lub chociażby zwolnień grupowych, renegocjują umowy z pracownikami.

Nie lepiej wyglądają perspektywy informatyków zatrudnionych poza branżą IT, nawet w bogatym sektorze finansowym. W związku z centralizacją systemów transakcyjnych pracy będzie musiała szukać część oddziałowych informatyków, m.in. Banku Zachodniego WBK SA i Pekao SA. Problem ten dotknie także specjalistów z łączących się Banku Przemysłowo-Handlowego i Powszechnego Banku Kredytowego. Również powszechne fundusze emerytalne redukują etaty.

Szukam pracy

Jurek ma 25 lat. Rok temu skończył studia informatyczne w Krakowie i od tego czasu rozgląda się za pracą. Pod koniec studiów otrzymał atrakcyjną ofertę od wykładowcy prowadzącego renomowaną firmę. Nie chciał przeprowadzać się do Warszawy, z oferty więc nie skorzystał. Teraz żałuje. "O pracę w Krakowie coraz trudniej. Nowych ofert nie ma od miesięcy, a po upadku kilku firm, na rynku pojawiło się wielu dobrych specjalistów. Konkurencja jest coraz większa" - opowiada. Kiedyś liczył na pensję w granicach 1,5 tys. zł, teraz gotów jest wziąć cokolwiek, byleby zdobyć pierwszą pracę.

We Wrocławiu, podobnie jak w Krakowie, zmniejszyła się liczba wakatów. Piotr jeszcze w trakcie studiów znalazł pracę w 100-osobowej firmie, piszącej aplikacje na zamówienie zachodnich kontrahentów. Nagle rynek się załamał i zwolniono 10% pracowników. "Żeby uniknąć kosztów związanych ze zwolnieniem, a także ułatwić nam powrót do pracy po zdobyciu nowych projektów, namawiano nas do rozwiązania umowy za porozumieniem stron. Do namysłu zostawiono nam kilka minut. Co mieliśmy zrobić? Zgodziliśmy się" - mówi Piotr.

Problem dotknął również Warszawę. Wprawdzie wciąż pojawiają się oferty, ale warunki proponowane kandydatom odbiegają znacząco od tych, do których rynek przyzwyczaił informatyków. Jacek przez kilka lat pracował w międzynarodowym koncernie informatycznym, będącym tzw. agentem transferowym OFE. W czerwcu br. firmie nie udało się przedłużyć kontraktu z funduszem emerytalnym, w związku z czym rozwiązano umowy ze wszystkimi pracownikami, wśród których znalazło się 10 informatyków. "Do dzisiaj z naszego zespołu pracę znalazły zaledwie 3 osoby" - mówi Jacek. Jego poprzednia firma miała opinię dobrze wynagradzającej pracowników, m.in. płacono za nadgodziny, co, jak sam przyznaje, w tym zawodzie jest rzadkoś-cią. "Zdawałem sobie sprawę, że trudno będzie mi znaleźć równie dobrą pracę, dlatego też założyłem, że zgodzę się na pensję nawet o 30% mniejszą. Niestety, chyba będę musiał jeszcze spuścić z tonu" - kończy Jacek.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200