Czy warto przepisywać dokumentację?

Dostałem do recenzji książkę J. Iracha i K. Świerkosza: Windows NT. Bez trudu do gwiazd, wydaną przez wrocławskie wydawnictwo Croma. Ponieważ jeden z autorów chwali się, że jest Microsoft Certified Professional, miałem nadzieję, że z książki dowiem się czegoś ciekawego, czego nie da się wyczytać w standardowej dokumentacji Windows NT. Spotkało mnie jednak przykre rozczarowanie. Książka jest przykładem tendencji, o której sądziłem, że minęła już bezpowrotnie. W "pionierskich" czasach informatyki w Polsce, modne były książki będące wierną kopią oryginalnej dokumentacji produktu, tyle że po polsku. Czasem autor dodawał od siebie kilka akapitów, co bardziej ambitni nawet kilka rozdziałów. Autorzy argumentowali, że ludzi znających język angielski nie ma tak wielu, aby nie opłacało się przepisywać dokumentacji. A że przy okazji naruszali cudze prawa autorskie, to nie ich zmartwienie. Przecież prawo autorskie nie działało na tyle sprawnie, aby warto było tę sprawę rozważać.

Dostałem do recenzji książkę J. Iracha i K. Świerkosza: Windows NT. Bez trudu do gwiazd, wydaną przez wrocławskie wydawnictwo Croma. Ponieważ jeden z autorów chwali się, że jest Microsoft Certified Professional, miałem nadzieję, że z książki dowiem się czegoś ciekawego, czego nie da się wyczytać w standardowej dokumentacji Windows NT. Spotkało mnie jednak przykre rozczarowanie. Książka jest przykładem tendencji, o której sądziłem, że minęła już bezpowrotnie. W "pionierskich" czasach informatyki w Polsce, modne były książki będące wierną kopią oryginalnej dokumentacji produktu, tyle że po polsku. Czasem autor dodawał od siebie kilka akapitów, co bardziej ambitni nawet kilka rozdziałów. Autorzy argumentowali, że ludzi znających język angielski nie ma tak wielu, aby nie opłacało się przepisywać dokumentacji. A że przy okazji naruszali cudze prawa autorskie, to nie ich zmartwienie. Przecież prawo autorskie nie działało na tyle sprawnie, aby warto było tę sprawę rozważać.

Recenzowana książka to właśnie relikt tej epoki. Właściwie niczym nie różni się od oryginalnej dokumentacji Windows NT, za wyjątkiem kolejności materiału. Żeby zaś podejrzliwy czytelnik nie mógł się łatwo zorientować, że ma do czynienia z czystym plagiatem, to zamiast na rozdziały - jak w oryginale - książka jest podzielona na kilka części; część materiału została nieco poprzesuwana; usunięto kilka punktów; dodano kilka akapitów związanych z korzystaniem z polskich liter i klawiatury oraz dodatek wymieniający aplikacje dostępne w Windows NT. W tym ostatnim przypadku autorzy nie zadali sobie nawet trudu sprawdzenia czy są to aplikacje 32-bitowe, specyficzne dla Windows NT, czy po prostu aplikacje z Windows 3.x, o których wiadomo, że działają z Windows NT. Ponadto, przyjmują za dobrą monetę stwierdzenia producentów aplikacji, że ich programy działają pod Windows NT. Dla przykładu proponuję im sprawdzenie, czy Microsoft Word 2.0c po polsku działa z Windows NT. Z mego doświadczenia wynika, że nie działa.

W ostateczności książkę poleciłbym więc jedynie tym użytkownikom Windows NT, którzy nie znają języka

angielskiego. Jednakże zbyt skrótowy indeks nie pozwala na znalezienie wielu rzeczy dostępnych od jednego rzutu oka w oryginale. W razie trudności trzeba więc będzie i tak korzystać z systemu pomocy Windows NT (po angielsku) lub z oryginalnej dokumentacji. (mł)

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200