Częstotliwość w krzaki

Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP) w ramach prowadzanej polityki zarządzania częstotliwościami radiowymi stara się wygospodarować nowe pasma pozwalające na uruchomienie m.in. bezprzewodowego, szerokopasmowego dostępu do Internetu.

Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty (URTiP) w ramach prowadzanej polityki zarządzania częstotliwościami radiowymi stara się wygospodarować nowe pasma pozwalające na uruchomienie m.in. bezprzewodowego, szerokopasmowego dostępu do Internetu.

Do dyspozycji jest jeszcze 28 kanałów, przy czym do przyszłego rozdysponowania pozostało 6 kanałów ogólnopolskich oraz 10 regionalnych (do poziomu powiatu). Pozostałe 10 kanałów ogólnopolskich o szerokości 3,5 MHz w paśmie 3,6-3,8 GHz było przedmiotem niedawno zakończonego przetargu.

Liczy się kasa

Przetarg wzbudził spore emocje i jego wyniki wciąż nie zostały oficjalnie zatwierdzone przez Witolda Grabosia, prezesa URTiP. To skutek protestów uczestników przetargu. Sprawa zakończy się najwcześniej w październiku br.

Przetarg szybko zyskał opinię "dziwnego". Niestety, jego reguły ustalono w ten sposób, że mógł przynieść wynik niezupełnie przystający do ogólnie sformułowanych celów. Najważniejszym czynnikiem przy ocenie ofert były bowiem pieniądze. Stosunek ceny do kryteriów merytorycznych miał się jak 3:2. W efekcie wygrać mogła firma bez żadnego doświadczenia telekomunikacyjnego, pozbawiona udokumentowanych zasobów finansowych i ogólnikowo formułująca zamiary wykorzystania częstotliwości wystawionych na przetarg, jeśli tylko zapłaciłaby za pasmo kilka razy więcej niż doświadczeni, obecni na rynku od kilku lat operatorzy, którzy bardzo precyzyjnie sformułowali plany inwestycyjne. Tak też się stało.

Przetarg wygrała firma E-Internets z Częstochowy (d. Art. Elektronik), za nią uplasowała się Polska Telefonia Cyfrowa (Era), zaś dopiero trzecie miejsce zajęła Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa (NASK). Dwie pierwsze firmy dostały po cztery kanały, a NASK jedynie dwa. To - zdaniem specjalistów - zbyt mało, aby można było myśleć o budowie efektywnie działającej sieci, przynajmniej na terenach zurbanizowanych.

Prezes URTiP bagatelizuje sprawę, twierdząc, że jeśli firma E-Internets nie wywiążę się z przyjętych zobowiązań, np. źle zagospodarowując otrzymane częstotliwości, to "zawsze można będzie je jej odebrać". Być może jednak nie będzie takiej potrzeby, a nieznana spółka z Częstochowy, która nie ma nawet swojej strony internetowej i której numeru brak w informacji telefonicznej, zadziwi wszystkich, budując ogólnopolską sieć dostępową z wykorzystaniem najnowszych technologii, stanowiąc nową jakość w szerokopasmowym dostępie do Internetu w Polsce. W przeciwnym razie mogą upłynąć lata na sądowych procesach, a częstotliwości - tzw. naturalne dobro rzadkie - nie będą wykorzystywane, na czym stracą wszyscy, a nie tylko operatorzy, którzy nie wygrali przetargu.

Oprotestowany przetarg

NASK zwrócił się do prezesa URTiP z wnioskiem o odrzucenie zwycięskiej oferty, wskazując na uchybienia, które powinny doprowadzić do odrzucenia propozycji E-Internets przez komisję przetargową. Najważniejsze zarzuty sprowadzają się do tego, że spółka z Częstochowy nie przedstawiła jakichkolwiek wiarygodnych danych na temat kondycji finansowej i zabezpieczenia planowych inwestycji, jak również kompetencji w zakresie budowy i eksploatacji sieci telekomunikacyjnych - zarówno własnych, jak i we współpracy z partnerami zewnętrznymi. Co więcej, zaproponowane parametry technologiczne sieci w ogóle nie przystają do wymogów przetargu (niezależne kanały transmisji na odbiór i nadawanie danych bez podziału czasu).

Przedstawiciele Urzędu bagatelizują zarzuty NASK, przyznając jednak, że we wszystkich obszarach merytorycznych - z wyjątkiem najwyższej ceny - oferta E-Internets zyskała, w opinii Komisji Przetargowej, oceny bliskie minimum. Ocena ofert była prowadzona zgodnie z wymogami techniczno-ekonomicznymi ogólnie określonymi w Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z 30 kwietnia br. "w sprawie przetargu na rezerwację częstotliwości lub zasobów orbitalnych". Rozporządzenie nie określa wagi poszczególnych czynników.

Komisja zakończyła już swoją pracę, więc obecnie jedyną instancją odwoławczą pozostaje Witold Graboś, prezes Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Zwłoka w wydaniu przez niego decyzji o przyznaniu częstotliwości zgodnie z wynikami przetargu zdaje się jednak wskazywać, że argumenty NASK przedstawione w proteście nie są łatwe do odparcia.

Dla czyjego dobra?

Ustalenie warunków przetargu na wolne częstotliwości w paśmie 3,6-3,8 GHz, w których to dominującym czynnikiem była cena, stwarzało sprzeczność samą w sobie. Skoro celem jest stworzenie rozwiązań taniego dostępu do Internetu, zwłaszcza na terenach słabiej zurbanizowanych, gdzie użytkownik zazwyczaj jest mniej zasobny - co zostało określone w dokumencie Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty "Wykorzystanie częstotliwości dla poprawy dostępu do usług telekomunikacyjnych" - to wydaje się, że nie można bezwarunkowo windować wysokości opłaty za pasmo, bo zostanie ona i tak przerzucona na użytkowników.

Ponadto w warunkach przetargu zabrakło ustalenia kryteriów minimalnych dla uczestniczących firm w zakresie kompetencji merytorycznych i finansowego wsparcia planowanych inwestycji. Prawo telekomunikacyjne nakazuje, aby kryteria nie pozwalały na dyskryminację żadnego z podmiotów uczestniczących w przetargu. Pytanie jednak, czy URTiP rzeczywiście uczynił wszystko, aby uzyskać dobrą gwarancję, że tak unikalne dobro, jak częstotliwości pozwalające na budowę ogólnopolskiej sieci szerokopasmowego dostępu do Internetu, zostanie właściwie wykorzystane.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200