Cech-styk II, czyli negacja

Cechą dominującą wśród informatyków jest specyficzna nieuczciwość zawodowa. Gdyby byli uczciwi, to w większości przypadków jeszcze przed rozpoczęciem projektu przyznaliby, że zarówno czas, jak i budżet zostaną przekroczone. Objawia się ona także w pożyczaniu elementów kodu programów, rozwiązań baz danych, nawet oblicza programów.

Cechą dominującą wśród informatyków jest specyficzna nieuczciwość zawodowa. Gdyby byli uczciwi, to w większości przypadków jeszcze przed rozpoczęciem projektu przyznaliby, że zarówno czas, jak i budżet zostaną przekroczone. Objawia się ona także w pożyczaniu elementów kodu programów, rozwiązań baz danych, nawet oblicza programów.

W poprzednim teście "Cech-styk, czyli marzenie o świ(e)cie" (Computerworld nr 48/98), zastanawiałem się, jakie cechy pozytywne powinien mieć informatyk, jednakże rozważania rozpocząłem od analizy nazwy zawodu. Między nami mówiąc, taka zabawa niewiele jest warta, bo język naturalny rozwija się bez żadnych specjalnych reguł. Nie tak jak języki programowania, które mają dobrze określoną strukturę. Nie ma więc sensu szukanie podobieństw, gdyż mogą być one przypadkowe.

Na pewno jednak nie jest przypadkiem, że ciągle jeszcze zawód informatyka uprawiany jest przez osoby z bardzo różnym wykształceniem, historią zatrudnienia, wiekiem, płcią i wszystkimi innymi cechami osobowymi. A dzieje się tak dlatego że jest to dziedzina działalności nowa, niezmiernie szybko zmieniająca się i wymagająca od zawodowców nietypowego podejścia. Tak więc informatykiem może zostać każdy. Także w pewnym sensie każdy, kto używa komputera, jest informatykiem, choć obrońcy statusu zawodowego powiadają, że nie każdy, kto dobrze jada, może być nazwany gastronomikiem. To pewnie prawda, choć konsumpcja komputera odbywa się w sferze duchowej. Raczej porównać można użytkowników do czytelników, którzy niekoniecznie sami są autorami. Idąc dalej tym tropem, łatwo zauważymy, że wszyscy delektujący się malarstwem tworzą nową wartość, bo pod fizycznie istniejący obrazek podkładają własne wizje.

Podobnie każdy, kto zasiada przed ekranem, wzmacnia swoją osobowość możliwościami maszyny, a więc tworzy nową jakość. Informatyczną. Skoro więc wszyscy jesteśmy informatykami, to wcale nie potrzebujemy specjalnych cech. Przede wszystkim korzystamy z komputera, bo jesteśmy leniwi. Gdyby chciało się nam pracować, to ręcznie skrobalibyśmy teksty, wykonywali obliczenia arkuszowe na kręciołku i przy każdej okazji utrudnialibyśmy sobie pracę, aby przedłużyć jej okres wykonywania. Ale, na szczęście, jesteśmy leniwi i dlatego mamy postęp oraz informatykę z informatykami, którzy wszystko co mogą automatyzują. Ich pracy nie da się łatwo zmierzyć ani zważyć, spokojnie więc wmawiają amatorom, jakie to szczyty osiągają, gdy tymczasem całą robotę odwala komputer.

No, może nie całą, lecz uczciwie to nie postępują. Zresztą gdyby byli uczciwi, to w większości przypadków jeszcze przed rozpoczęciem projektu przyznaliby, że zarówno czas, jak i budżet zostaną przekroczone. A więc cechą dominującą wśród informatyków jest specyficzna nieuczciwość zawodowa. Objawia się ona także w pożyczaniu elementów kodu programów, rozwiązań baz danych, nawet oblicza programów. To trochę tak, jakby poeci pożyczali sobie rymy i wyrafinowane parabole, a malarze paletę kolorów. Tymczasem w tych innych dziedzinach takie "pożyczanie" jest uważane za plagiat i ścigane, nawet sądownie. W informatyce zaś dzięki korzystaniu z pracy innych postęp osiąg-nął nową jakość. Lenistwo jest podstawą postępu.

Niestety, społeczeństwa nic a nic z tego postępu nie rozumieją. Być może wynika to z faktu słabego kontaktu informatyków z rzeczywistością. Gdyby bowiem wszystkie produkty informatyczne były robione z myślą o innych ludziach (także innych informatykach), to byłyby łatwe w użyciu. Jak pokazuje praktyka, nie ma łatwych programów! Co oznacza, że informatycy wcale nie słuchają klientów i jak na razie dobrze na tym wychodzą. Pytanie zwykłych ludzi, jakie mają być systemy komputerowe, byłoby równie nonsensowne, jak cała demokracja. Niby działa, ale jest mocno ułomna. Tylko na pocieszenie mówi się, że nikt nie wymyślił niczego lepszego. W branży komputerowej, gdy coś źle działa, to pewnie prędzej czy później ktoś, kto nie wie czego oczekują ludzie, z lenistwa zmieni to, gdyż będzie mu tak łatwiej. Przykład myszki nasuwa się tu sam. Wszyscy wiedzieli, że klawiatura jest najlepszym sposobem komunikowania się z komputerem, a tu jeden facet zauważył, że smarują mu ekran paluchami. Wściekły, bo nie lubił czyścić, wymyślił więc myszkę, którą też trzeba czyścić, ale rzadziej, bo brudu na niej nie widać.

Tak to niecierpliwość okazała się cechą pozytywną. Jeszcze bardziej potrzebna jest ona projektantom układów scalonych i algorytmów. Jakbyśmy byli cierpliwi, to nie byłoby nowych, szybszych komputerów! Historia komputerów (jest tego ledwie sześćdziesiąt lat) to pościg za coraz szybszą maszyną. Ten niecierpliwy pośpiech jest motorem napędowym i istotą postępu komputeryzacji. Dziś nikt już nawet nie stara się przypominać starej anegdotki o samochodzie, który jeździłby cały rok na jednym gramie benzyny. Każdy nowoczesny komputer osobisty zdecydowanie przewyższa szybkością obliczeń wiele prawdziwych komputerów sprzed lat, sieci biurkowców zaś łatwo osiągają możliwości superkomputerów. Niecierpliwość wygrała także we wprowadzaniu nowych wersji programów na rynek. W branży komputerowej nie testuje się latami produktu ani też nie czeka na wypolerowanie oblicza.

Wypuszcza się wersję już nie tylko 1.0b2, ale nawet 0.97, bo dlaczego właściwie użytkownik nie ma jej przetestować. Tym bardziej że ten ostatni też jest niecierpliwy. Okazuje się jednak, że takie podejście wcale nie jest głupie.

Głupi natomiast i zupełnie pozbawieni inteligencji powinni być wizjonerzy systemów, szczególnie tych jeszcze nie nazwanych. To nie przez przypadek przygłup Forrest Gump inwestował w branżę owocarską (Apple) z takim sukcesem. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, jakimi drogami potoczy się postęp. Inteligencja nic tu nie pomoże. Tylko próby, często wariackie, pozwalają znaleźć rozwiązanie na tyle szalone, że aż genialne. W tym sensie warto być sobą i jest to jedyna cecha informatyków, która - według mnie - nie powinna podlegać negacji. Czy zgodzą się Państwo z tą sofistyką?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200