Burza na horyzoncie

Polskie firmy IT powinny być świadome konsekwencji przystąpienia naszego kraju do Konwencji o patencie europejskim.

Polskie firmy IT powinny być świadome konsekwencji przystąpienia naszego kraju do Konwencji o patencie europejskim.

Do tej pory w Polsce nie można było patentować oprogramowania. W Europie Zachodniej teoretycznie też nie, ale praktyka działania Europejskiego Urzędu Patentowego była inna. Dotychczas monachijski urząd udzielił kilkudziesięciu tysięcy patentów na oprogramowanie i to głównie na rzecz największych informatycznych koncernów amerykańskich. Od przyszłego roku, po wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej, za jego pośrednictwem będzie można uzyskiwać patenty, które będą obowiązywać również w naszym kraju.

Programy komputerowe są chronione w jednolity sposób na całym świecie prawem autorskim. Ta ochrona dotyczy jednak tylko kodu źródłowego lub wynikowego, ale nie zasad i sposobów zrobienia czegoś, leżących u podstaw funkcjonowania danego programu czy całego rozwiązania informatycznego. Ten obszar ma obejmować właśnie ochrona patentowa.

Sprawa jest jednak niejednoznaczna ze względu na możliwość nadużywania systemu patentowego, czyli uzyskiwania patentów na rzeczy, na które patenty nie powinny być przyznawane. Przyznanie patentu jestbowiem arbitralną decyzją urzędu patentowego, zależną od wiedzy i wydajności jego pracowników. System patentowy bowiem zakłada - inaczej niż prawno-autorski - istnienie centralnej bazy o zgłoszonych patentach, którą trzeba przeszukiwać i aktualizować. Co istotne w polskim kontekście, w krajach o niewydolnych systemach sądowniczych trudno uniknąć faktycznego paraliżu mechanizmu dochodzenia roszczeń z tytułu naruszania praw patentowych.

Kulminacją sporu o to, czy patentować oprogramowanie czy nie, była tegoroczna histeryczna debata w Parlamencie Europejskim nad wprowadzeniem nowej dyrektywy o "patentowaniu wynalazków implementowanych za pomocą komputera". Silny lobbing przeciwników patentowania, związanych z ruchem open source,doprowadził do wprowadzenia przez parlament tak daleko idących modyfikacji dyrektywy, że patentowanie oprogramowania w Europie miałoby być w praktyce zakazane. Na to z kolei nie chce się zgodzić Komisja Europejska i obecnie przedłuża się stan zawieszenia prawnego - projekt dyrektywy utknął w połowie procesu legislacyjnego.

Praktyka dała tymczasem przeciwnikom patentowania nowe argumenty. Latem sąd amerykański zasądził od Microsoftu rekordową sumę ponad 500 mln USD tytułem naruszenia praw patentowych firmy Eolas w przeglądarce internetowej Internet Explorer. Przedmiotem sporu były "aplikacje uruchamiane z poziomu kodu strony WWW" - patent zgłoszony 10 lat temu przez nikomu nieznaną firmę. Tym samym Microsoft, gorący orędownik patentowania oprogramowania, sam wpadł w zastawioną przez siebie pułapkę. Niektóre firmy, jak IBM, zgłaszają rocznie po kilka tysięcy patentów.

Dzięki wsparciu społeczności internetowej Microsoftowi ostatecznie udało się doprowadzić do decyzji o ponownym rozpatrzeniu patentu Eolas przez amerykański urząd patentowy. Niemniej ten przypadek pokazuje, że być może potrzebna jest trzecia, alternatywna forma ochrony oprogramowania, czerpiąca z tego, co najlepsze w prawach autorskim i patentowym.

Szkodliwe patenty?

Znani ekonomiści amerykańscy - Michaele Boldrin i David Levine - opublikowali pracę, w której zakwestionowali obecny model ochrony własności intelektualnej. Ich zdaniem jest ona ekonomicznie nieoptymalna w społecznym wymiarze. Nadmiernie nagradza jednostki (także w sensie korporacji) kosztem reszty społeczeństwa. W efekcie spada tempo rozwoju ekonomicznego, zaś rozpowszechnienie innowacji nie jest tak duże, jakie miałoby miejsce bez tej ochrony. Dla wielu prawników zajmujących się ochroną własności intelektualnej tezy te brzmią jak herezja. Tymczasem dwóch innych ekonomistów, James Bessen i Robert Hunt, związanych z uniwersytetem MIT, posługując się danymi statystycznymi i stworzonym przez siebie modelem matematycznym, wykazało, że patentowanie oprogramowania powoduje spadek nakładów na badania i rozwój w tym obszarze w USA.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200