Beacony i mikrolokalizacja

Miniaturowe urządzenia pracujące w technologii Bluetooth pozwalają z dużą dokładnością lokalizować użytkowników aplikacji mobilnych i przekazać im odpowiedni komunikat. Polska staje się liderem w produkcji i wykorzystaniu beaconów. Odważnie inwestują w nie sieci handlowe, muzea, spółki miejskie.

Beacon to prawdopodobnie jedno z najprostszych urządzeń (i szerzej: technologii) z kategorii IT – jednocześnie jest on podstawowym budulcem ekosystemu komercyjnego o gigantycznym potencjale. To sprzęt, który zdaniem ekspertów może odmienić oblicze tradycyjnego handlu, doskonale łącząc jego kluczowe elementy z nowymi technologiami.

To niewielkie, tanie, zasilane akumulatorowo i wyposażone w obsługę łączności Bluetooth Low Energy (BLE, znane również jako Bluetooth Smart) pudełko potrafi przekazywać informacje o lokalizacji na odległość nawet 70 metrów. Taki sygnał może zostać odebrany np. przez aplikację zainstalowaną w smartfonie użytkownika i wykonać całą gamę różnych akcji. Może to być wysłanie powiadomienia, kuponu, oferty, skierowanie go w odpowiednie miejsce lub przedstawienie mu konkretnej treści, m.in. reklamy.

Silny impuls do rozwoju tej technologii dał w 2013 r. koncern Apple, wprowadzając protokół iBeacon, dodając jego obsługę do systemu iOS7 oraz wdrBeacon to prawdopodobnie jedno z najprostszych urządzeń (i szerzej: technologii) z kategorii IT – jednocześnie jest on podstawowym budulcem ekosystemu komercyjnego o gigantycznym potencjale. To sprzęt, który zdaniem ekspertów może odmienić oblicze tradycyjnego handlu, doskonale łącząc jego kluczowe elementy z nowymi technologiami.

To niewielkie, tanie, zasilane akumulatorowo i wyposażone w obsługę łączności Bluetooth Low Energy (BLE, znane również jako Bluetooth Smart) pudełko potrafi przekazywać informacje o lokalizacji na odległość nawet 70 metrów. Taki sygnał może zostać odebrany np. przez aplikację zainstalowaną w smartfonie użytkownika i wykonać całą gamę różnych akcji. Może to być wysłanie powiadomienia, kuponu, oferty, skierowanie go w odpowiednie miejsce lub przedstawienie mu konkretnej treści, m.in. reklamy.

Zobacz również:

  • Premiera usługi Find My Device
  • Apple aktualizuje specyfikację MacBooka Air 13 z procesorem M2

Silny impuls do rozwoju tej technologii dał w 2013 r. koncern Apple, wprowadzając protokół iBeacon, dodając jego obsługę do systemu iOS7 oraz wdrażając rozwiązania oparte na tej technologii w swoich salonach. To był sygnał dla całej rzeszy producentów podobnego sprzętu i usług, którzy na wyścigi zaczęli wprowadzać na rynek odpowiednie urządzania, aplikacje i oprogramowanie serwerowe – czyli wszystko, co było niezbędne do stworzenia w pełni funkcjonującego ekosystemu beaconowego.

W lipcu br. do zabawy dołączył Google, prezentując Eddystone, open-source’ową specyfikację beaconów BLE. Intencją koncernu było, rzecz jasna, podgryzienie Apple’a i próba stworzenia własnego, konkurencyjnego ekosystemu opartego na beaconach. Zadanie to nie będzie łatwe, bo Apple zyskał już sporą przewagę, ale Eddystone ma potencjał, by rozwiązania wykorzystujące beacony stały się dla użytkowników Androida równie dostępne i wygodne w użyciu jak iBeacon na iOS. Tym bardziej że Google jednocześnie konsekwentnie dodaje obsługę tych urządzeń do swoich systemów dostarczania reklam.

Prawda jest jednak taka, że sukces wdrożenia technologii mikrolokalizacji w większym stopniu zależy od wygody obsługi aplikacji i systemu oraz konkretnych korzyści, na które może liczyć użytkownik czy klient, niż od tego, jaką dokładnie technologię zastosowano.

Beacony czy konkurencja: wybór właściwej technologii

Gdy już wszystko sprawdzimy, przeanalizujemy scenariusze biznesowe i uznamy, że mikrolokalizacja może realnie wesprzeć działania firmy, stajemy przed ważną decyzją: jaką technologię należy wybrać? Klasyczne beacony, VLC, pozycjonowanie geomagnetyczne, a może rozwiązanie hybrydowe, łączące dwie lub wszystkie z powyższych? W każdym ze scenariuszy kluczowym czynnikiem wpływającym na decyzję jest zwrot z inwestycji. „Firmy handlowe muszą przeliczyć każdy wariant, sprawdzając, jak przełozy się na ruch przy kasach” – wyjaśnia Chris Petersen, prezes firmy Integrated Marketing Solutions.

Petersen zwraca uwagę, że w wielu firmach wydatki na cele związane z lokalizacją i beaconami są budżetowe niezależnie od kwot przeznaczanych na IT – a to sprawia, że te koszty nie są w żaden sposób zestawiane i porównywane. To błąd, bo takie podejście nie pozwala na realną ocenę bilansu wydatków i kosztów.

„Przede wszystkim musisz wiedzieć, co chcesz osiągnąć. Wszystko powinno się zacząć od konkretnego i precyzyjnego planu, w którym dokładnie przewiedziane będzie, co i gdzie chcesz zrobić i jakie cele osiągnąć” – komentuje Miya Knights, analityk z IDC Retail Insights.

„Musisz cały czas pamiętać o celu, który zamierzasz osiągnąć. To musi być punkt wyjścia do całego planowania, uwzględniający zarówno cyfrowy, jak i fizyczny aspekt zakupów. Wszystko musisz wiedzieć wcześniej, bo gdy już zaczniesz wdrażać sprzęt i oprogramowanie, zmiany będą bardzo trudne do wprowadzenia” – wtóruje Bruce Krulwich z Grizzly Analytics.

VLC – konkurent beaconów

Warto odnotować, że choć technologia beaconów wciąż jeszcze się nie upowszechniła, to już pojawiają się rozwiązania, które mogą z nimi konkurować. Mówi się tu przede wszystkim o dwóch systemach: VLC (Visual Light Communication) oraz pozycjonowanie geomagnetyczne.

Zasada funkcjonowania tego pierwszego jest prosta: kamera zamontowana w smartfonie odbiera sygnał nadawany przez źródło światła (np. żarówkę), a następnie analizuje go, by określić dokładnie pozycję smartfona. To rozwiązanie pozwala na dużo precyzyjniejsze niż w przypadku beaconów pozycjonowanie, z dokładnością nawet do 1 metra. Jego dodatkowym atutem jest fakt, że większość budynków jest już wyposażona w niezbędny sprzęt, czyli… żarówki. Philips zaprezentował już specjalne żarówki LED, zaprojektowane z myślą o takich zastosowaniach – przystosowano je do emitowania sygnałów VLC i ograniczono zużycie energii. Wdrożenie VLC na bazie produktów Philipsa rozpoczął już francuski koncern Carrefour, operator sieci supermarketów; technologia ta na razie testowania jest w jednym obiekcie we francuskim Lille.

Pozycjonowanie geomagnetyczne wykorzystuje z kolei montowany w większości nowoczesnych telefonów kompas – to on służy do precyzyjnego określania pozycji urządzenia (i jego użytkownika). Ponieważ struktura pomieszczeń może mieć wpływ na to, jak kompas odczytuje pole magnetyczne ziemi, każdy budynek ma swoją indywidualną charakterystykę geomagnetyczną. Gdy dany obiekt zostanie już raz zmapowany i wprowadzony do bazy danych, możliwe będzie precyzyjne lokalizowanie użytkownika i wykorzystanie tej informacji do innych celów (np. reklamowych, informacyjnych itp.). Podstawową zaletą tej technologii jest fakt, że do jej wdrożenia nie jest konieczne instalowanie w obiekcie żadnego dodatkowego sprzętu – ani beaconów, ani specjalnych żarówek.

Prywatność: między paranoją a ostrożnością

Obawa klientów, by informacja o lokalizacji nie wpadła w niepowołane ręce, jest jak najbardziej zrozumiała. Nie dalej jak kilka miesięcy temu w Nowym Jorku zrezygnowano z masowego wdrażania beaconów reklamowych właśnie z powodu zastrzeżeń opinii publicznej co do bezpieczeństwa i ochrony prywatności.

Nic dziwnego, że głos w tej sprawie zabiera wiele stron i organizacji: „Chcemy mieć pewność, że takie technologie będą wdrażane i używane w sposób bezpieczny i przydatny dla użytkowników” – zapowiada Jules Polonetsky, dyrektor wykonawczy i prezes organizacji Future of Privacy Forum, w której działają zarówno przedstawiciele branży IT (głównie szefowie działów odpowiedzialnych za ochronę informacji), jak i środowisk akademickich. FPF opublikowało w 2013 r. dokument zatytułowany „Mobile Location Analytics Code of Conduct”, a wkrótce udostępni kolejny poradnik poświęcony zagadnieniom związanym z inteligentnymi miastami – aby, jak mówią jego autorzy, „wesprzeć decydentów w zakresie podejmowania decyzji dotyczących korzyści i zagrożeń związanych z mikrolokalizacją”.

Większość ekspertów zgadza się co do tego, że w każdym rozwiązaniu (usłudze, aplikacji) dotyczącym mikrolokalizacji kluczowe jest pozostawienie użytkownikowi decyzji, czy chce z niego skorzystać. Nawet jeśli w systemie nie są wykorzystywane żadne poufne dane użytkownika (dane teleadresowe, numery kart płatniczych), to i tak musi on wyrazić zgodę na śledzenie/monitorowanie swojej pozycji. „Wraz z popularyzowaniem się tych rozwiązań ta debata będzie robiła się coraz bardziej gorąca. Ale najważniejsze pozostaje to samo: jeśli idę do sklepu, który oferuje punkty w programie lojalnościowym, to decyzja o tym, czy skorzystać z tej oferty, należy tylko do mnie” – podsumowuje Bruce Krulwich.

Sprzedawcy już czekają

Z oczywistych względów beaconami (oraz technologiami pokrewnymi) najbardziej interesują się wielkie sieci handlowe – w USA rozwiązania te testują m.in. firmy Macy’s, Neiman Marcus, McDonald’s czy Lord & Taylor. Wszystkie zaczęły w różnym stopniu eksperymentować z rozwiązaniami opartymi na beaconach. Ich zadaniem ma być uatrakcyjnienie procesu dokonywania zakupów. „Na razie branża retail dość ostrożnie bada potencjał tej technologii, wykorzystując jej podstawowe możliwości. Kolejnym etapem wdrażania będzie pewnie analizowanie historii zakupów danego klienta i proponowanie mu potencjalnie interesujących produktów” – mówi Rebecca Schuette, dyrektor marketingu firmy Swirl Networks, specjalizującej się we wdrażaniu beaconów, która współpracowała w tym zakresie m.in. z siecią handlową Lord & Taylor.

Entuzjaści nowych technologii lokalizacyjnych widzą ich potencjał w wielu branżach, nie tylko w sprzedaży; mogą one znaleźć zastosowanie wszędzie tam, gdzie ważne jest precyzyjne znalezienie drogi. Firma Taubman, właściciel centrów handlowych, wdrożyła je w swoich najważniejszych obiektach i już planuje „obeaconowanie” kolejnych punktów, a nawet zlokalizowanych w ich pobliżu parkingów.

Sześć pytań przed rozpoczęciem wdrażania technologii lokalizacyjnych

1. Jaka dokładność systemu będzie niezbędna?

Nie zawsze musi być ona najwyższa – niekiedy wystarczy promień 10 metrów, w innej sytuacji konieczne będzie osiągnięcie dokładności na poziomie 5 metrów przez 100% czasu. Sytuacje mogą być różne, ale warto to wiedzieć od początku.

2. Jakie korzyści z jej wdrożenia będą mieli moi klienci i pracownicy?

3. Jak wiele beaconów trzeba będzie wdrożyć, by system funkcjonował sprawnie? Jak będziesz zbierał z nich dane?

4. Czas pracy na preinstalowanej baterii – czy typowe dla popularnych urządzeń dwa lata pracy będą odpowiednim czasem?

5. Czy masz gotowy plan nie tylko wdrożenia testowego, ale również finalnego, a także późniejszej bieżącej obsługi systemu?

6. Niektóre beacony są kolorowe i ogólnie atrakcyjne wizualnie, inne zaprojektowano tak, by nie rzucały się w oczy – które będą lepsze do twojego wdrożenia?

Inteligentne budynki… i nie tylko

„Każdy, kto zarządza firmą, powinien zadać sobie pytanie: do czego mógłbym wykorzystać informację, gdzie znajdują się ludzie? Liczba zastosowań jest nieograniczona: w budynkach biurowych system mógłby informować pracowników, gdzie jest najbliższa wolna sala konferencyjna, drukarka, stanowisko z terminalem. Mogą to być wszelkie informacje, które ułatwią wykonywanie podstawowych zadań i pozwolą oszczędzić czas” – mówi Bruce Krulwich, główny analityk firmy Grizzly Analytics. Ale możemy przecież pójść o krok dalej – beacony można wykorzystać do zarządzania personelem.

Firma Replicon, producent m.in. oprogramowania do zarządzania czasem, zaimplementowała iBeacon do swoich produktów, co sprawiło, że mogła zautomatyzować śledzenie pozycji i statusu realizacji zadań. „A to tylko wierzchołek góry lodowej – dodanie obsługi iBeacons z czasem podwoi zwrot z inwestycji w systemy zarządzania personelem w korporacjach” – komentuje Tom Benson, szef firmy Passjoy, która była odpowiedzialna za to wdrożenie.

Benson pracuje obecnie nad aplikacją smartfonową, w której zaimplementowano obsługę pozycjonowania geomagnetycznego, iBeaconów oraz algorytmu uczenia maszynowego. Program – Enterprise Personal Assistant – służył będzie m.in. do powiadamiania pracowników o zadaniach, o których mogli zapomnieć, i wesprzeć w ich realizacji, np. poprzez dostarczenie potrzebnych w danym miejscu czy na danym spotkaniu dokumentów, plików.

Rozwiązania mikrolokalizacyjne świetnie sprawdzą się również w służbie zdrowia – beaconów można używać np. do sprawdzenia, czy personel regularnie myje ręce, gdzie znajduje się dany sprzęt i gdzie są potrzebne pielęgniarki i lekarze. A że szpitale zwykle to dość rozległe i skomplikowane obiekty, beacony przydadzą się również do tak podstawowego zadania jak nawigowanie na terenie placówki.

7 najlepszych praktyk – o czym warto pamiętać

1. Nie zawiedź zaufania klientów – zaoferuj im jasne zasady korzystania z systemu i upewnij się, że świadomie wyrażają zgodę na korzystanie z niego.

2. Jeśli twoja firma zarządza siecią sklepów, zwróć się do nich z propozycją udziału w projekcie.

3. Na rynku działa wiele firm oferujących beacony i systemy o różnym zestawie funkcji. Upewnij się, że wybierzesz ofertę najlepiej odpowiadającą twoim potrzebom.

4. Odpowiednie rozmieszczenie beaconów jest kluczowe – starannie to zaplanuj. Nie umieszczaj ich w miejscu, w którym będą łatwo dostępne.

5. Nie lekceważ wysokich opóźnień, szczególnie jeśli korzystasz z infrastruktury chmurowej (np. do backupu). Klienci nie zaakceptują powolnie działającej usługi.

6. Używaj mediów społecznościowych, by rozwiewać ewentualne wątpliwości co do ochrony prywatności.

7. Jeśli analizujesz generowane przez beacony dane, upewnij się, że odbywa się to z poszanowaniem prywatności użytkowników.

Niżej dwa przykłady wdrożeń tej technologii w amerykańskich firmach. Ale warto zauważyć, że pod tym względem polskie przedsiębiorstwa wcale nie ustępują zagranicznym firmom. Przykłady wdrożeń takich rozwiązań w naszym kraju zostały przedstawione w artykule "Mikrolokalizacja podbija Polskę".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200