Amerykański problem z reklamową współpracą Google i Yahoo

Wniosek zgłoszony przez ASA może mieć zasadnicze znaczenie dla sprawy, ponieważ przedstawia amerykańskich reklamodawców jako stronę potencjalnie pokrzywdzoną. Transakcja jest krytykowana również przez konkurentów Google na rynku reklamy internetowej. Tymczasem przedstawiciele obu koncernów zgodnie podkreślają, że współpraca reklamowa w żaden sposób nie będzie naruszać amerykańskiego prawa antymonopolowego.

Jednocześnie według analityków zablokowanie umowy może mieć poważne konsekwencje zwłaszcza dla, znajdującego się w nienajlepszej kondycji finansowej, koncernu Yahoo. Przedstawiciele Yahoo spodziewają się bowiem, że już w pierwszym roku umowa przyniesie im nawet 400 mln USD zysku. "Każda decyzja Departamentu Sprawiedliwości może uniemożliwić realizację strategii koncernów Google i Yahoo, a pośrednio może wpłynąć również na plany firmy Microsoft. Będzie miała również wpływ na cały rynek reklam internetowych" - mówi Benjamin Schachter, analityk firmy UBS Securities. Jego zdaniem, jeśli amerykański regulator uniemożliwi realizację planów współpracy obu firm, to pierwszym efektem takiej decyzji może być znaczny spadek wartości koncernów. O ile Google straci stosunkowo niewiele, tak Yahoo może zostać zmuszone do sprzedania części swojego biznesu. Tym samym będzie narażone na kolejne próby przejęcia - m.in. ze strony Microsoftu. Z kolei zgoda na współpracę obu gigantów dodatkowo umocni rynkową pozycję Google i z pewnością spotka się z krytyką ze strony Microsoftu i organizacji zrzeszających reklamodawców.

Według niepotwierdzonych informacji pierwsze reklamy Google trafią do wyszukiwarki Yahoo! w przyszłym miesiącu.

Czytaj też:

Yahoo! i Google pod lupą Departamentu Sprawiedliwości

Google oferuje nowe możliwości wyszukiwania

Nowa wyszukiwarka na horyzoncie


TOP 200