Rozpoznawanie twarzy – czy faktycznie stanowi zagrożenie?

Stosowane przez Facebooka i Google algorytmy rozpoznawania twarzy są tak dobre, że nie muszą nawet „widzieć” twarzy użytkownika, by móc go zidentyfikować.

Najwięksi giganci technologiczni w pocie czoła pracują nad opracowywaniem algorytmów umożliwiających identyfikację osób pojawiających się na zdjęciach publikowanych w ich serwisach. I wychodzi im to całkiem nieźle. Pytanie brzmi jednak: do czego konkretnie służy ta technologia? Jakie daje nam możliwości? Jak możemy wpłynąć na jej rozwój?

DeepFace – czyli jak Facebook radzi sobie bez twarzy

Facebook należy do czołówki, jeśli chodzi o rozwój algorytmów rozpoznawania twarzy. Nowe oprogramowanie firmy stworzonej przez Marka Zuckerberga – DeepFace – jest w stanie identyfikować użytkowników na zdjęciach z dokładnością na poziomie 97%. Potrafi na przykład zweryfikować, czy postacie pojawiające się na dwóch różnych zdjęciach to ta sama osoba. Mówi się, że możliwości algorytmu są porównywalne z możliwościami człowieka. W kontekście skuteczności program prześciga nawet systemy stosowanego przez FBI (np. Next Generation Identification).

Zobacz również:

  • Rosja użyła technologii rozpoznawania twarzy. Chce wiedzieć, kto był na pogrzebie Nawalnego

Oprogramowanie DeepFace zawdzięcza swoją skuteczność możliwości analizowania twarzy i tworzenia ich trójwymiarowych modeli, które umożliwiają rozpoznawanie rysów człowieka pod różnymi kątami i w różnych warunkach oświetleniowych. Program wykorzystuje ponad 120 milionów różnych parametrów i ma za sobą testy na największej dostępnej bazie danych obejmującej 4 miliony zdjęć należących do ponad 4 tysięcy użytkowników.

Jednak Facebookowi to nie wystarczy. Celem spółki jest stworzenie możliwości identyfikacji użytkowników nawet wtedy, gdy ich twarze nie są wyświetlane. W tym celu zatrudnieni w firmie naukowcy i badacze opracowują system umożliwiający analizowanie sposobu uczesania, kształtu ciała, postawy, a nawet sposobu ubierania użytkownika. Już teraz algorytmy stosowane przez Facebooka są w stanie rozpoznawać użytkowników, których twarze nie są widoczne, z dokładnością na poziomie 83%.

Identyfikacja bez ujawniania tożsamości – czyli jak robi to Google

Na swojej ostatniej konferencji Google I/O firma zaprezentowała nową usługę do przechowywania zdjęć – nową wersję znanych już od wielu lat Zdjęć Google. Tak się składa, że z nowej funkcjonalności od długiego czasu korzystają już aktywni użytkownicy Google+. Wyszukiwarka dostępna w usłudze Zdjęcia Google jest w stanie nie tylko rozróżnić poszczególne gatunki zwierząt (np. kota od psa), lecz również poszczególne rasy. Bez problemu wykonuje zadania, które dotychczas wydawały się wręcz niemożliwe. Umożliwia chociażby wyszukiwanie zdjęć na podstawie ich opisów przymiotnikowych. Przykładowo, po wpisaniu przymiotnika „smaczny” wyświetla setki zdjęć potraw i napojów wykonanych przez użytkownika. Na dodatek takich, które faktycznie były smaczne!

Naturalną rzeczą jest, że wyszukiwarka w usłudze Zdjęcia Google pozwala na znalezienie także osób widniejących na fotografiach. Oferuje trzy kategorie wyszukiwania: ludzie, miejsca i przedmioty. Po kliknięciu przycisku „Więcej” w zakładce „Ludzie” wyświetla zdjęcie każdej osoby, której kiedykolwiek pstryknęliśmy fotkę – dodatkowo porządkuje zdjęcia według „popularności” osób, tj. zaczynają od tej osoby, którą najczęściej fotografowaliśmy.

Wystarczy kliknąć na dowolne zdjęcie, by zobaczyć wszystkie zdjęcia zrobione przez nas tej osobie. Co ciekawe, usługa Zdjęcia Google wyświetli nie tylko obrazy, na których twarz danej osoby jest wyraźnie widoczna, lecz także zdjęcia, na których można ją ledwo dostrzec.

Istotną różnicą w porównaniu z Facebookiem jest jednak to, że wszystkie twarze rozpoznawane w usłudze Zdjęcia Google są widoczne – nie znajdziemy tutaj mimo wszystko fotografii, na które rozpoznawana osoba byłaby na przykład odwrócona plecami.

Kolejną różnicą jest to, że narzędzia wyszukiwania Google stanowią część produktu i są udostępniane użytkownikom bezpłatnie. Natomiast rozwiązania technologiczne opracowywane przez Facebooka, mimo że na pierwszy rzut oka bardziej zaawansowane, nadal znajdują się w fazie badań i nie zostały jeszcze oficjalnie wypuszczone.

Wszystko wskazuje jednak na to, że Google i Facebook korzystają z podobnych algorytmów, chociaż nie ujawniają żadnych szczegółów dotyczących swoich rozwiązań.

Jednym z najciekawszych i zdecydowanie zbyt mało nagłaśnianych aspektów wyszukiwarki w usłudze Zdjęcia Google jest to, że Google postanowił zrezygnować z łączenia zdjęć użytkowników z ich danymi osobowymi. W rezultacie, jeśli chcemy wyszukać osobę, która także jest aktywnym użytkownikiem usługi Google+, wyszukiwarka w usłudze Zdjęcia Google nie powiąże naszego zbioru zdjęć z danymi osobowymi tego użytkownika zgromadzonymi w bazach firmy.

Korzystając z wyszukiwarki w usłudze Zdjęcia Google, możemy zobaczyć twarz użytkownika i kliknąć ją, by zyskać dostęp do setek zdjęć, na którym znajduje się ten użytkownik. Jednakże, wyszukiwanie tego samego użytkownika po imieniu i nazwisku nie daje żadnych rezultatów. Wyświetlane są wyłącznie zdjęcia, na których użytkownik został wcześniej otagowany, lub posty, na którym użytkownik został bezpośrednio wspomniany.

Oczywiście, Google może w każdej chwili zmienić algorytm i zacząć łączyć zdjęcia z danymi osobowymi użytkowników, ale póki co nie zdecydował się na to.

Identyfikacja przez powiązanie

Dawniej technologia rozpoznawania twarzy była dużo prostsza. Twarze analizowano dosłownie, szukając takich informacji, jak względna odległość między łukami brwiowymi i nosem, albo koniuszkami uszu i podbródkiem.

Dziś rozwiązania sztucznej inteligencji, na których bazują systemy rozpoznawania twarzy Facebooka i Google, w zasadzie rozpoznają ludzi w ten sam sposób, w jaki ludzie rozpoznają siebie nawzajem. Na przykład, mając dostęp do dostatecznej ilości zdjęć, systemy te praktycznie „uczą się” użytkownika. Dlatego, gdy widzą jego twarz na zdjęciu, notują także informacje o jego otoczeniu, oświetleniu, noszonych ubraniach, sposobie uczesania itd. Jeżeli więc użytkownik jest na zdjęciu odwrócony plecami, a jego twarz nie jest wyraźnie zaznaczona, systemy są tak czy inaczej w stanie stwierdzić, że to jest ten sam użytkownik, tylko że odwrócony plecami.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200