Project Fi – dlaczego Google wkracza na rynek usług telekomunikacyjnych

Project Fi wpisuje się w przemyślaną i długofalową strategię, dzięki której Google będzie mógł efektywnie zbierać jeszcze więcej informacji o użytkownikach poznając ich oczekiwania, preferencje i przyzwyczajenia.

Google poinformował, że przystępuje do budowania (we współpracy z korporacjami Sprint i T-Mobile), globalnej sieci bezprzewodowej, której nadał roboczą nazwę Project Fi. Firma prosi użytkowników zainteresowanych projektem do rejestrowania się na jej witrynie, przystępując tym samym do testowania nowej usługi w ramach inicjatywy Early Access Program. Z usługi będą mogli na początku korzystać tylko użytkownicy smartfonów Nexus 6 zamieszkujący wskazane przez firmę obszary USA.

Usługa – wykorzystująca zarówno sieci komórkowe, jak i bezpłatne połączenia Wi-Fi - spotkała się z życzliwym przyjęciem użytkowników głównie dlatego, iż jest tania. Kosztuje 30 USD miesięcznie i obejmuje nielimitowane rozmowy telefoniczne oraz możliwość wysyłania wiadomości SMS plus transfer danych o wielkości 1 GB danych. Za każdy kolejny gigabajt transferowanych danych trzeba zapłacić 10 USD. Kolejna ważna cecha usługi – użytkownik może zapomnieć o roamingu, gdyż obejmuje ona ponad 120 krajów i w każdym z nich płaci się za nią tyle samo.

Zobacz również:

  • Użytkownicy Androida mogą się wkrótce zdziwić
  • ChromeOS i biznes - takie połączenie ma coraz więcej sensu

Jak dotąd Google nie zaspokoił ciekawości użytkowników i nie informuje, jaką technologię wybrał do płynnego przełączania się mobilnego urządzenia między połączeniami komórkowymi i Wi-Fi. Nie wiadomo nawet czy będzie to jakaś znana powszechnie technologia, czy może rodzime rozwiązanie samej firmy Google czy którejś ze współpracujących z nią korporacji. Wystarczy tylko mieć nadzieję, że mechanizm ten został już gruntownie przetestowany i nie przysporzy użytkownikom smarfonów i usługi Fi kłopotów.

Project Fi nie powstał przypadkowo

Fakt, że Google wkroczył na rynek usług zapewniających użytkownikom bezprzewodowy, szerokopasmowy dostęp do Internetu, zaskoczył nieco analityków. Firma ta kupiła bowiem w ostatnich latach wiele korporacji produkujących roboty – w tym tak znaną, jak Boston Dynamics – i wszystkim wydawało się, że to właśnie w tej dziedzinie możemy się spodziewać z jej strony jakiś nowości. Google zainwestował w zeszłym roku olbrzymie pieniądze w takie rozwiązania jak Google Glass czy autonomiczne pojazdy poruszające się po drodze bez kierowcy. To także świadczyło o tym, że usługi w rodzaju Fi nie leżą w kręgu jej zainteresowań. Tymczasem stało się inaczej.

Można sobie zadać pytanie, dlaczego Google obrał taką strategię? Wiele specjalistów sądzi, że oferując taką usługę jak Fi, Google chce zbierać o użytkownikach jak najwięcej informacji, poznając w ten sposób ich oczekiwania, preferencje i przyzwyczajenia, czyli mówiąc wprost trzymać rękę na pulsie, co obecnie na szybko zmieniających się rynku usług IT może jej dać sporą przewagę nad konkurencją.

Użytkownicy zapewne połkną ten haczyk, gdyż usługa wydaje się być atrakcyjna. Mało kto pomyśli o tym, że Google będzie przy okazji - a może nawet nie przy okazji, ale z rozmysłem – monitorować na bieżąco ich poczynania i badać na przykład, czego najczęściej szukają w Sieci czy jakie produkty i usługi ich interesują.

Dlatego Project Fi nie powstał z przypadku. Wpisuje się on dobrze w przemyślaną i długofalową strategię firmy, która pozwoli jej opanować sporą część tego rynku.

Project Fi oraz balony i microsatelity

Warto od razu przypomnieć o innej inicjatywie Google, która w połączeniu z usługą Project Fi stanowić będzie w jej rękach niezwykle silny oręż. Chodzi o Project Loon.

To system, który zapewni dostęp do Internetu osobom zamieszkującym tereny, na których nie ma infrastruktury telekomunikacyjnej pozwalającej oferować takie usługi. Będzie to możliwe za sprawą wysoko zawieszonych balonów, na pokładzie których znajduje się sprzęt radiowy (w tym obsługujący połączenia LTE) zapewniający szerokopasmowy dostęp do Internetu.

Project Fi – dlaczego Google wkracza na rynek usług telekomunikacyjnych

Project Loon

Balony będą pobierać energię z baterii słonecznej, które magazynują ją podczas dnia, tak aby układy radiowe mogły pracować również w nocy. Będą też wyposażone w mechanizmy, które monitorują ruchy powietrza i tak sterują balonem, aby ten znajdował się zawsze w tym samym miejscu i na odpowiedniej wysokości, obejmując swym zasięgiem stały obszar.

Balony będą rozmieszczane na bardzo dużych wysokościach i będą łączyć się z użytkownikami znajdującymi się na ziemi, wykorzystując do tego celu technologię LTE. Google testuje obecnie intensywnie balony na kilku kontynentach. W Australii we współpracy z firmą Telstra, w Ameryce Łacińskiej razem z firmą Telefonica, a w Nowej Zelandii razem z firmą Vodafone. Balon może funkcjonować samodzielnie na tak dużej wysokości – dużo wyższej niż ta, na której latają samoloty - przez okres sześciu miesięcy. Po upływie tego czasu balon musi wrócić na ziemię – opadając na nią swobodnie – celem dokonania przeglądu technicznego. Wtedy może zostać wyekspediowany ponownie w górę.

Nie sposób nie wspomnieć o tym, że Google testuje również inne innowacyjne technologie, takie jak internetowe drony czy mikrosatelity. Mówi się o tym, że firma chce umieścić na okołoziemskiej orbicie 700 kompaktowych satelitów. Będą to niewielkie satelity ważące w granicach 100 kilogramów, na pokładzie których Google będzie instalować sprzęt wspierający usługi szerokopasmowego dostępu do Internetu.

Project Fi – dlaczego Google wkracza na rynek usług telekomunikacyjnych

Usługa dla nomadów

Ale wróćmy do inicjatywy Project Fi. Analitycy oceniają, że usługą będą zainteresowane w pierwszym rzędzie osoby, które używają smartfonów do transmitowania danych raczej okazjonalnie, osoby często podróżujące za granicę oraz oczywiście fani wszelkiego rodzaju nowinek technologicznych, którzy są zawsze skłonni testować różnego rodzaju nowości. Warto w tym momencie powiedzieć, że w USA użytkownik smartfona transferuje każdego miesiąca za pośrednictwem sieci komórkowych przeciętnie ok. 2,5 GB danych. Takim osobom – szczególnie tym, którzy często podróżują za granicę - usługa Fi zapewne przypadnie do gustu.

Jak już wspomniano, usługa będzie oferowana docelowo w ponad 120 krajach na świecie. Jednak jej potencjalni użytkownicy muszą wiedzieć, że Google nie gwarantuje zawrotnych szybkości transferowania danych. Zapewnia, że dane będą wtedy przesyłane z szybkością dochodzącą do maks. 256 Kb/s. Parametr taki zadowoli zapewne tylko mniej wymagających użytkowników. Dla biznesu jest to mało atrakcyjna oferta. Być może skuszą się na nią co najwyżej niewielkie, kilkunastoosobowe firmy.

I na koniec ważne pytanie, na które Google nie udziela póki co odpowiedzi. Jak długo potrwa Early Access Program i kiedy usługa – należy mieć nadzieję, że po jej gruntowym przetestowaniu - zacznie być wdrażana w innych krajach. Niekiedy faza testowania nowego rozwiązania, czego przykładem może być np. rozwiązanie Google Glass, trwa dość długo. Czy tym razem będzie inaczej. Wypada uzbroić się w cierpliwość.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200