Milenialsi w pracy: obalamy mity

Firmy wybiegające myślami w przyszłość dążą do zrozumienia potrzeb sygnalizowanych przez pokolenie milenialsów i wykorzystywania potencjału drzemiącego w młodych pracownikach. Pozostałym grozi zostanie w tyle.

Ni to leniwce, ni to primadonny – różnie się mówi o milenialsach, oskarżając ich o narcyzm, konieczność nadmiernego prowadzenia za rękę i nierealne poczucie uprzywilejowania.

To młode pokolenie osób urodzonych po 1980 roku zaczyna powoli wkraczać na stanowiska kierownicze w firmach, niosąc ze sobą ogromny potencjał zrewolucjonizowana miejsca pracy. Firmy, które dziś nie poświęcą wystarczająco dużo czasu na zrozumienie mocnych stron i motywacji milenialsów, ryzykują utratę ważnej przewagi konkurencyjnej.

Zobacz również:

  • Data Scientist - jak stawiać pierwsze kroki w branży?
  • CIO "bumerangi": liderzy IT awansują, powracając

Do 2020 roku milenialsi będą stanowić niemal połowę siły roboczej w Stanach Zjednoczonych (46 %), jak wynika z badania przeprowadzonego przez Uniwersytet Stanowy Karoliny Północnej. Zamiast szydzić z zauważalnych wad tego młodego pokolenia, firmy powinny dążyć do lepszego zrozumienia jego potrzeb, zalet i aspiracji, bo to grupa ambitnych i obiecujących przywódców. Warto wykorzystać drzemiący w nich potencjał i ich umiejętności.

Nie tylko kasa im w głowie

- Gdy dorastali, ich rodzice wypruwali sobie żyły, przedkładając życie zawodowe nad rodzinę i kwestie społeczne. Potem widzieli, jak wypracowany latami dobrobyt i inwestycje znikały w obliczu recesji gospodarczej – mówi Lindsey Pollak, specjalistka zajmująca się pokoleniem milenialsów w miejscu pracy i autorka nowego amerykańskiego bestsellera „Zostać szefem: aktualne wytyczne dla liderów nowego pokolenia” (ang. „Becoming the Boss: New Rules for the Next Generation of Leaders”).

Lindsey Pollak współpracuje z amerykańskimi firmami, między innym The Hartford, opracowując narodowe kampanie edukacyjne, które mają uświadomić milenialsom ich mocne strony i zachęcić ich do ochrony własnego potencjału.

- Milenialsi jednomyślnie powtarzają, że najważniejsze są dla nich kultura korporacyjna, misja firmy i reprezentowane przez nią wartości. I ja im wierzę. Najbardziej widać to w ich wypowiedziach, w których mówią, że chcieliby pracować dla organizacji zapewniającej im kompleksowe wsparcie i całościowy rozwój, również w kontekście życia osobistego, zdrowia i wyznawanych wartości. To pokolenie, które chce odczuwać dumę ze związku z pracodawcą, co okazuje nie tylko na forum społecznościowym – wyjaśnia Lindsey Pollak.

Nie ulega wątpliwości, że wynagrodzenie jest ważnym czynnikiem decydującym o satysfakcji z wykonywanej pracy, ale milenialsi mają znacznie niższą skłonność do zaakceptowania trudnych bądź nieprzyjemnych warunków pracy w porównaniu z poprzednimi pokoleniami. Świadczą o tym między innymi wyniki badania przeprowadzonego przez Centrum Kobiet i Biznesu Uniwersytetu Bentley.

Najlepszym rozwiązaniem tych rozbieżności w oczekiwaniach jest zapewnienie młodym pracownikom możliwości poinformowania kierownictwa o swoich potrzebach, wysłuchiwanie ich opinii i pokazywaniem im, że firma liczy się z ich zdaniem i zwraca uwagę na ich preferencje.

Chcą być przywódcami

Od pierwszego dnia pracy są pewni swoich możliwości uczestniczenia w sukcesie firmy. Badanie przeprowadzone w 2014 roku przez firmę The Hartword na grupie 785 milenialsów pokazało, że 83 % z nich deklaruje, że pełni rolę przywódczą w kręgu rodziny lub znajomych, a 73 % badanych aspirowało do zyskania roli przywódcy w miejscu pracy w nadchodzących pięciu latach.

- Milenialsi to bardzo pewne siebie pokolenie, które cechuje bardzo silne pragnienie natychmiastowego wkładu i zaangażowania. Nie zgadzają się z powszechnym przekonaniem, zgodnie z którym trzeba najpierw „odbębnić swoje”, aby dostać awans. Doskonale zdają sobie sprawę ze swoich niezrównanych umiejętności w zakresie technologii i krytycznego myślenia, i już od samego początku chcą wykorzystywać te umiejętności w pracy – przekonuje Lindsey Pollak.

Chcą się kształcić, szkolić i rozwijać

Szczerze mówią o swoich niedociągnięciach. Chociaż milenialsi są przekonani o swoich wysokich kompetencjach technologicznych i przywódczych, to doskonale wiedzą, że potrzebne im są dalsze szkolenia, coaching i mentoring, aby móc wykorzystywać swoje umiejętności w miejscu pracy.

- To pokolenie ma naprawdę wiele do zaoferowania, ale oczekuje relacji opartej na wzajemności: coś dają, ale też oczekują czegoś w zamian. Wykazują ogromną gotowość do wykorzystywania wszystkich swoich talentów na rzecz pracodawcy, ale chcą, aby ten pracodawca zapewniał im wsparcie w postaci ustawicznego kształcenia, doradztwa i coachingu. Zależy im na podnoszeniu umiejętności komunikacyjnych, znajomości etykiety biznesowej i doskonalenie pozostałych „miękkich” kompetencji – uważa Lindsey Pollak.

Firmy, które zapewniają milenialsom możliwości dalszego kształcenia i dostęp do zasobów szkoleniowych, otrzymują w zamian niezwykle lojalnych, produktywnych i zaangażowanych pracowników, jak wynika z badania przeprowadzonego przez spółkę The Hartford.

Chcą współpracować

Milenialsi mają reputację samotników, którzy koncentrują się przede wszystkim na ekranie własnego smartfona. Okazuje się jednak, że są zagorzałymi zwolennikami współpracy. Chociaż niekoniecznie opowiadają się za pracą w grupie, doskonale radzą sobie we współpracy z innymi na drodze ku osiągnięciu wspólnego celu.

- To pokolenie, dla którego rzeczą naturalną jest korzystanie z aplikacji ułatwiających współpracę, takich jak Skype, Google Docs czy Wikis. Chociaż nie przepadają za pracą w grupie, to lubią mieć swój wkład we wspólne projekty i przyczyniać się do realizacji wspólnego celu. Możliwość zobaczenia, jak ich indywidualna praca wpływa na końcowy wynik jest dla nich źródłem ogromnej satysfakcji zawodowej – wyjaśnia Lindsey Pollak.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200