Nowocześnie bez strachu

Z biegiem lat, wraz z rozwojem technologii cyfrowych, coraz więcej nakładów czynimy na zabezpieczenia. Wynikać z tego może prosta zależność, że świat cyfrowy jest nam wrogi i z każdej strony czai się zło.

Oczywiście, nie technologia jest tu winna, a ludzie, którzy używają jej do niecnych celów. O ile dawniej złoczyńców trwale znakowano na ciele lub ucinano im ręce, co gwarantowało w pewnym sensie skutecznie wyobrażalny ogrom potencjału kary w stosunku do korzyści wynikłych z przestępstwa, o tyle obecnie w dobie humanitaryzmu kary raczej nie odstraszają, a przynajmniej nie są zbyt uciążliwe, jak również nie zawsze nieuchronne, co w obliczu możliwych korzyści z naruszenia cudzego dobra nie jest czynnikiem wystarczająco zniechęcającym.

Paranoiczny strach może wzbudzić w przeciętnym człowieku to, co nieraz słyszy o okradaniu kont bankowych obywateli przy użyciu prostych, a skutecznych metod. Jednak nie widzę tej paniki na ulicach. Ludzie posługują się kartami, płacąc czy wybierając pieniądze zupełnie bez strachu, nie zakrywają PIN-u, a nieraz i karty zapomną w czytniku. A ile to się słyszy o bezbronności w obliczu nieszczęścia, kiedy to utracimy kartę z opcją „paypass”. Zanim się zorientujemy, ktoś może na nasze konto wykonać trochę zakupów w okolicznych sklepach. Prawda, że niedużych kwotowo, ale jednak sam fakt jest już denerwujący. No i jeszcze rolę odgrywa czynnik czasu. Gdy ockniemy się po kilku dniach, konto z przeciętnym zasobem finansowym może być już oczyszczone. Niemniej karty z funkcją płatności zbliżeniowej są teraz standardem i trzeba nie lada wysiłku w walce z bankiem, aby wyzbyć się tej opcji.

Zobacz również:

  • IDC CIO Summit – potencjał drzemiący w algorytmach
  • AMD prezentuje nowe karty graficzne dla stacji roboczych

Osobiście rzadko korzystam z płatności zbliżeniowych ze względu na małą kwotę, jaką dopuszcza limit transakcji. Niemniej zdarza mi się. I nie spoglądam przy tej okazji ukradkiem, czy aby ktoś nie chce przechwycić mojej karty. Jednak mam stres innego rodzaju. Otóż nie mogę zapamiętać tego określenia, jakie powinno się wyartykułować tuż przed wykonaniem płatności. Zamiast „zbliżeniowo” zawsze nasuwa mi się „bezdotykowo” albo „bezstykowo” i już wiem w tym momencie, że zabrzmi to strasznie, wobec czego chybcikiem przechodzę na brzmienie oryginalne „paypass”, co dla mnie jest najprostsze. Są takie słowa, które od razu zapadają w pamięć i bez problemu się kojarzą, a bywają takie, których ani rusz nie można przytoczyć w odpowiednim momencie. Już łatwiejsze dla mnie niż „zbliżeniowo” byłoby „bezpinowo”. Myślę, że i sprzedawcy nie powinni mieć problemu ze zrozumieniem intencji.

Szkoda, że nie da się na migi pokazać, o co chodzi. W najgorszym razie zawsze można oznajmić, że płaci się kartą „bez ten tego”.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200