Stereotyp

Zawsze naigrywano się z informatyków w takim samym stopniu, w jakim ich podziwiano. Teraz być może podziw ten zasadniczo się zmniejszył, a utrwaliły się pewne wzorce, które niekoniecznie muszą się podobać ludziom z branży.

Krążące dawniej dowcipy o informatykach, którzy jako panaceum na awarię układu napędowego samochodu stosowali powtórne otwarcie i zamknięcie drzwi, nie wzięły się znikąd. Ten stereotyp restartu systemu w obliczu jego dysfunkcji dosyć dobrze zagnieździł się w popularnym odbiorze, tym bardziej że w wielu przypadkach metoda po prostu się sprawdza. Nawet nie tak dawno emitowano reklamę (chyba jakiejś sieci telefonicznej, o ile pamiętam), w której posłużono się właśnie takim wzorcem informatyka – specjalisty od restartu. Szczycił się on prowadzeniem międzynarodowego biznesu informatycznego, a ponieważ miał odpowiedni abonament telefoniczny we właściwej sieci, mógł bez przeszkód i obaw o bankructwo wydzwaniać za granicę i udzielać utrapionym klientom głupawych porad w stylu „uruchom ponownie”. Nie wiem, jak Państwo, ale ja bym z takiego outsourcingu nie chciał korzystać. Niemniej zdaję sobie sprawę, że w rzeczywistości wcale nie jest lepiej, a na trudne problemy czasami nie ma prostych metod. Główna zasługa leży po stronie dziedziny, która jest algorytmicznie zawiła, nie zawsze stabilna i jednoznaczna w zewnętrznych objawach. Często magia wydaje się w tym zestawieniu bardziej zrozumiała i powtarzalna. Wygląda, jakby informatyka sama była pogrążona w chaosie i ulegała nieokreślonym hazardowym zachowaniom swoich produktów.

Pojawiające się w niesprecyzowanych okolicznościach potrzeby wymuszenia restartu mają dwa końce. Na jednym znajduje się człowiek, było nie było, specjalista, który nie chce wobec użytkownika wypaść blado, tym bardziej że w popularnym odbiorze informatyk na wszelkie bolączki zawsze znajdzie rozwiązanie. Na drugim zaś końcu jest kapryśna i skomplikowana technologia. Wiadomo więc, kto w tym zestawieniu musi się upodlić.

Można wiele marudzić, a proza życia i tak idzie swoją ścieżką. Sam korzystam z restartu, bo szkoda mi czasu na głębsze analizy, głównie w przypadku zdarzeń niespodziewanych i sporadycznych, a zwłaszcza gdy ktoś do mnie dzwoni z prośbą o poratowanie. I cokolwiek się powie, metoda ta w wielu przypadkach po prostu się sprawdza, a ja utrwalam w powszechnym odbiorze swój obraz fachowca, co się zowie. Tym samym uważam, że przytaczany tutaj stereotyp informatyka jest zgodny z prawdą i został zweryfikowany przez życie. Niestety, metody restartu się upowszechniają, znajdując zastosowanie w różnych programowanych urządzeniach wielorakich zastosowań. I okazuje się, że użytkownicy sami doskonale radzą sobie z resetami, na szczęście, nie angażując w to informatyków.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200